Od ubiegłego roku na funkcjonariuszach spoczywa ogromny ciężar: kontrole na granicach wewnętrznych, ograniczenia w przemieszczaniu się między samorządami, kontrole osób przebywających w izolacji, inspekcje firm, pomoc dla Krajowego Centrum Społecznego – wszystko to trzeba zrobić tu i teraz, nieważne, czy są święta czy pada deszcz lub śnieg. Nie zapominajmy też o ich bezpośrednich funkcjach, których również nie brakuje, a nawet przybyło ich. Obowiązki wzywają, funkcjonariusze wykonują rozkazy polityków i ministrów. Kiedy jednak przychodzi czas, by politycy i ministrowie zaopiekowali się funkcjonariuszami i zapewnili, by zostali zaszczepieni jako jedni z pierwszych, w priorytetach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Ochrony Zdrowia nie ma dla nich miejsca. Zachęcanie i dziękowanie jest łatwe, a wyniesienie funkcjonariuszy wyżej w planie szczepień na COVID-19, okazuje się zadaniem niemożliwym do zrealizowania. Zgodnie z obecnym planem szczepień funkcjonariusze znajdują się w ostatniej kategorii priorytetowej, zanim przejdziemy do masowych szczepień mieszkańców. W ostatniej! Ci, którzy każdego dnia stawiają czoła niebezpieczeństwu są ostatnim priorytetem. Czy to jest normalne? Setki funkcjonariuszy już przechorowało COVID-19, zresztą chorowali nie tylko oni, ale także członkowie ich rodzin, stale część funkcjonariuszy przebywa na przymusowej izolacji. Podwójne, a nawet potrójne obciążenie pracą, a wraz z nim zwiększone ryzyko zarażenia się na służbie, spada na pozostałych, zdrowych funkcjonariuszy. Jednak rządzący swoją troskę potrafią okazywać jedynie będąc w opozycji. Gdy przychodzi do podejmowania decyzji i walki za tych, którzy troszczą się o bezpieczeństwo nas wszystkich, cała waleczność znika. Przypominam, że tylko każdego dnia 4 tysiące policjantów jeździ na wezwania, patroluje miasta i okolice.
Niektóre samorządy zaczęły szczepić funkcjonariuszy, ale pod warunkiem, że inne grupy priorytetowe zostały już zaszczepione lub ludzie odmówili szczepień, tj. urzędnikom zostaje to, czego inni nie potrzebują. O jakim płynnym procesie szczepień i zmniejszeniu zachorowalności funkcjonariuszy można mówić, gdy ich szczepienie drugą dawką jest zaplanowane na lipiec, pod warunkiem, że będziemy mieli wystarczająco dużo szczepionek? Dlaczego funkcjonariusze znaleźli się na marginesie procesu szczepień, na prawdę nie jest dla mnie jasne. Dlaczego minister ochrony zdrowia, ani tym bardziej minister spraw wewnętrznych nie zapewnią, by funkcjonariusze możliwie jak najwcześniej otrzymali szczepienia. Zwłaszcza, że funkcjonariuszom grozi nie mniejsze niebezpieczeństwo niż pracownikom służby zdrowia. Kiedy lekarze udają się do pacjenta, u którego zdiagnozowano zakażenie koronawirusem, przynajmniej wiedzą, z czym mogą się zmierzyć i zabezpieczają się, funkcjonariusze w swojej pracy takiej wiedzy nie posiadają i za każdym razem narażają zdrowie swoje i swoich bliskich. Rząd zapowiedział odnowienie ograniczeń w przemieszczaniu się między samorządami, przedłużenie kwarantanny, jednocześnie wzrosło obciążenie pracą funkcjonariuszy, ale znowu nie ma doniesień o szybszych szczepieniach funkcjonariuszy, bezpieczniejszych warunkach pracy. Minister spraw wewnętrznych póki co tylko podnosi kwestię, ale to nie wystarczy, musi być wynik. Rezultatu obecnie można oczekiwać tylko po samorządach, ich dobrej woli. Merowie samorządów o funkcjonariuszach nie zapominają i martwią się, dlaczego policjanci, strażacy, na których spoczywa główny ciężar zarządzania kryzysowego i kontroli wymogów kwarantanny, są przedostatni w planie szczepień. Przykro, że władze centralne mają taki stosunek do funkcjonariuszy: „zgrzytając zębami” zapłacą za nadgodziny, a zaszczepią, jeśli zostaną szczepionki od innych grup priorytetowych.
Posłanka na Sejm RL Rita Tamašunienė
Komentarze
Funkcjonariusze nie pójdą także na pracę zdalną - a porządku i prawa muszą strzec. Takie działania doprowadzą do chaosu - może o to chodzi liberałom i konserwom - o marksistowski chaos
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.