Niedawno pisałem o tym, że największym problemem powszechnego spisu ludności 2021 roku jest to, że rachmistrzowie nie zawitają do domów mieszkańców i nie będą mieli bezpośredniego kontaktu z nimi – jak to miało miejsce w trakcie poprzednich spisów. Oznacza to, że część danych powszechnego spisu będzie niezgodna z rzeczywistością, bowiem: 1) dane o narodowości osoby bądź jej wyznania nie są obecnie wymagane i często w rejestrach są pomijane; 2) badanie dotyczące narodowości, języka ojczystego i wyznania mieszkańców, które trwało w dniach 15 stycznia-28 lutego, było skazane na niepowodzenie już na starcie, ponieważ odbywało się wyłącznie drogą elektroniczną. Natomiast z danych statystycznych tegoż Departamentu Statystyki wynika, że zaledwie 77 proc. gospodarstw domowych posiada komputery, w miejscowościach wiejskich zaś – 71. Szczegółowy wgląd w dane statystyczne pozwala na stwierdzenie, że w 2020 roku w grupie wiekowej 16-74 z elektronicznych usługi publicznych korzystało zaledwie 57,7 proc. mieszkańców, zaś w grupie wiekowej 65-74 – jedynie 14,4 proc.; 3) w odniesieniu do ankietowania mieszkańców, przeprowadzanego w ramach powszechnego spisu, Departament Statystyki nie prowadził skutecznej kampanii promocyjnej bądź informacyjnej, nic w tym temacie nie zrobił również Departament Mniejszości Narodowych.
Pozostaje jedynie ubolewać, że organizatorzy powszechnego spisu ludności i mieszkań nie dokonali należytej oceny rzeczywistej sytuacji pod kątem korzystania z technologii informacyjnych na Litwie, nie dołożyli wszelkich starań, by informacje o spisie dotarły do jak największej liczby mieszkańców. Obiektywnie rzecz biorąc już na starcie powszechnego spisu samoistnie zostały zaprogramowane nieścisłości i wypaczenie rzeczywistej sytuacji dotyczącej narodowości i języka ojczystego. Teraz zaś już wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że ankietowanie mogło się powieść jedynie z zastosowaniem tradycyjnego sposobu, gdy każdą osobę zainteresowaną odwiedza rachmistrz.
Widzimy, zatem, że spełniły się ostrzegające prognozy organizacji społecznej Związek Polaków na Litwie i szeregu organizacji pozarządowych jeszcze z początku stycznia, że ankieta zainicjowana przez Departament Statystyki poniesie fiasko. Bardzo słusznie więc, że ZPL postanowił zainicjować akcję obywatelską, jaką jest Społeczny Spis Ludności Polskiej na Wileńszczyźnie, który ma na celu nie tylko zwrócenie uwagi mieszkańców na to, jak ważne jest zadeklarowanie swojej narodowości w organizowanym Społecznym Spisie Ludności Polskiej na Wileńszczyźnie, wytłumaczenia im, że zgromadzony materiał pozwoli na porównanie danych i oszacowanie rzeczywistej liczby osób narodowości polskiej, ale też ma realne szanse na powodzenie. Akcja ta odbywa się bowiem nie tylko drogą elektroniczną, ale też drogą tradycyjną, tj. rachmistrzowie ZPL odwiedzą każdego mieszkańca Wileńszczyzny i przeprowadzą pisemną ankietę.
Inicjatywa ZPL doczekała się również międzynarodowego poparcia. Pismo z deklaracją poparcia dla inicjatywy przesłał do ZPL Lorant Vincze, europoseł, Przewodniczący Federalnej Unii Narodowości Europejskich (FUEN). Podobne społeczne spisy ludności mniejszości narodowe wielokrotnie organizowały w państwach członkowskich UE: węgierska mniejszość narodowa w Rumunii i na Słowacji, chorwacka mniejszość narodowa w Bośni i Hercegowinie itd. Podobne inicjatywy społeczne są mile widziane, a nawet promowane przez wiele rządów państw członkowskich Unii Europejskiej.
Spodziewamy się, że inicjatywa społeczna ZPL odniesie większy sukces niż było to w przypadku akcji Departamentu Statystyki. W każdym bądź wypadku wspólny dla wszystkich cel, jakim jest maksymalnie precyzyjne oszacowanie liczby mieszkających na Litwie przedstawicieli mniejszości narodowych, powinien zostać osiągnięty.
Waldemar Urban,
koordynator inicjatywy społecznej Związku Polaków na Litwie
Komentarze
Teraz szansą jest spis społeczny ZPL, który może dać prawdziwy obraz składu narodowościowego na Wileńszczyźnie.
Nadal uważacie, że spis ZPL nie był zasadny? Jeśli tak, to na pewno nie jesteście ludźmi, którym na sercu leży dobro wspólne polskiej społeczności. A macie jedynie ukryty prywatny interes w oczernianiu poczynań polskich działaczy!
Ciekawe jakich absurdów doczekamy się w analizie i tłumaczeniu "wyników" urzędniczego spisu przez goebbelsowskich propagandzistów na ZW.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.