Atak tęczowych bolszewików
Szaleństwo ideologii LGBT oraz gender, podszyte zgnilizną neomarksistowskej rewolucji światopoglądowej i obyczajowej, wtargnęło brutalnie z Zachodu do Polski, przekroczyło Odrę i posuwa się w swoim tęczowym marszu na wschód. Po drodze promuje obce naszej kulturze i wartościom chrześcijańskim poglądy oparte na dewiacjach seksualnych. Pierwszym celem jest zniszczenie tradycyjnej rodziny i wartości, które od dwóch tysiącleci stanowią istotę i duszę naszego kontynentu i naszej cywilizacji. To walka z wartościami przy użyciu lewackiej inżynierii obyczajowej. Drugim a zarazem równoległym celem jest deprawacja dzieci i młodzieży oraz stworzenie nowego człowieka bez zasad moralnych i etycznych, świata, w którym wszystko wolno, a człowiek jest w nim egoistycznym, bezpłciowym bytem zaspokajającym swoje żądze. Kto nie podziela tych poglądów z miejsca okrzyknięty jest wrogiem rzekomego postępu. Jest oskarżany i prześladowany przez tęczowych bolszewików. To ideologiczne szaleństwo. Ofiarą takich właśnie represji padła prof. Budzyńska, która prowadziła wykłady o „Międzypokoleniowych więziach w rodzinach światowych”. Ich celem było zapoznanie studentów z rodziną jako elementem struktury społecznej oraz przedstawienie formy, jaką przyjmowała ona na przestrzeni wieków w zależności od kształtującej ją kultury lub religii. W czasie zajęć studenci poznawali różnice kulturowe rodzin, wyznawców chrześcijaństwa, judaizmu, islamu czy hinduizmu. Kilka miesięcy temu, po zajęciach dotyczących rodziny w kontekście nauki chrześcijańskiej, grupa studentów złożyła do władz uczelni skargę na prof. Budzyńską.
Przeszkadza im dziecko, rodzina i małżeństwo
Tym, co wzburzyło inicjatorów nagonki, było nazwanie przez profesor człowieka w prenatalnej fazie rozwoju „dzieckiem” oraz pokazanie modeli różnych faz rozwoju płodowego dziecka. Krytyka dotyczyła także zaprezentowania badań ukazujących negatywny wpływ na rozwój dzieci posyłanych do żłobków, a przede wszystkim samego zreferowania przez wykładowcę definicji rodziny jako podstawowej i naturalnej komórki społeczeństwa opartej o związek kobiety i mężczyzny. Dla lewicowych aktywistów na uniwersytecie nie do przyjęcia okazało się także zaprezentowanie publikowanych w prasie naukowej wyników badań na temat skutków wychowywania dzieci przez osoby pozostające w relacjach homoseksualnych. Skarga dotyczyła także krytycznego stosunku wykładowcy do eutanazji. Na tej podstawie rzecznik dyscyplinarny uczelni wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie „podejrzenia popełnienia czynów uchybiających obowiązkom i godności nauczyciela akademickiego”. W jego trakcie prof. Budzyńska złożyła obszerne wyjaśnienia i zaprezentowała materiał wykorzystywany podczas zajęć. Wyjaśnienia nie zadowoliły jednak uczelnianego inkwizytora. Po zakończeniu postępowania wyjaśniającego, rzecznik zażądał od Komisji Dyscyplinarnej dla nauczycieli akademickich Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach ukarania prof. Ewy Budzyńskiej dyscyplinarną naganą. We wniosku o ukaranie rzecznik nie poprzestał na skardze studentów, ale także wyraził swoje osobiste poglądy, co nie powinno mieć miejsca, uznał wszelkie porównanie ideologii gender i marksizmu za naukowo bezzasadne, pomimo, że co innego mówią fakty.
Ideologia gender i LGBT wyrasta wprost z marksizmu
A fakty przemawiają na korzyść pani profesor i obnażają jednoznacznie złe intencje atakujących ją tęczowych rewolucjonistów. Po pierwsze, Konstytucja RP w swoich zapisach w sposób bardzo jasny chroni instytucję małżeństwa, rozumianego jako związek kobiety i mężczyzny. Po wtóre, życie człowieka zaczyna się w chwili poczęcia, od tego momentu rozpoczyna się okres rozwoju prenatalnego dziecka właśnie, a nie bliżej nieokreślonej istoty, jak widzą to genderowi ideolodzy. Fakt ten odnotowują podręczniki medycyny na pierwszym roku studiów. To prawda obiektywna. Grupka dewiantów postanowiła w murach publicznej uczelni prowadzić swoją rewolucję oraz promocję lewackich poglądów, które nie powinny znaleźć aprobaty w zdrowym społeczeństwie. Znalazły ją niestety na śląskim uniwersytecie. Natomiast o tym, jak bardzo ideologia gender i LGBT wyrasta z marksizmu możemy przekonać się z publikacji ks. prof. Tadeusza Guza.
Warto przytoczyć jej fragment:
„Marks ma nadzieję dokonać przejścia od biblijnie ugruntowanej rodziny do komunistycznej poprzez zniesienie „starych relacji rodzinnych” z pomocą „wielkiego przemysłu”, względnie dopiero poprzez „rozdarcie pierwotnego związku rodziny”, ponieważ „rewolucja komunistyczna” jest „najbardziej radykalnym zerwaniem z tradycyjnymi relacjami własności”, których negatywnym skutkiem było według niego m.in. małżeństwo monogamiczne oraz rodzina pojęta tradycyjnie i po chrześcijańsku. Autorzy „Manifestu Partii Komunistycznej” nie pozostawiają cienia wątpliwości co do swojego antymałżeńskiego i antyrodzinnego programu: „Nie jest żadnym cudem, że w tym pochodzie rozwojowym zrywa się najbardziej radykalnie z tradycyjnymi ideami”. „Wyższą formę rodziny”, względnie „nowe formy społecznych związków pomiędzy ludźmi” zamierza stworzyć dopiero komunizm jako szczytowy poziom rozwoju materii. Już w 1917 roku, czyli zaraz po olbrzymich stratach w małżeństwach i rodzinach narodu rosyjskiego i w pozostałych narodach, spowodowanych zniszczeniami rewolucji bolszewickiej, Lenin był dumny ze „zniszczenia porządku” rodzinnego o tradycjach chrześcijańskich wielu stuleci i mówił do młodzieży komunistycznej: „To, co stare”, czyli chrześcijańskie, „jest zniszczone, jest cmentarzyskiem, co zresztą zasłużyło, by być przemienionym w cmentarzysko”.
Brońmy prawdziwych wartości
Czyż nie w ten sposób, według tych samych skompromitowanych idei działają dzisiejsi światopoglądowi rewolucjoniści spod znaku tęczy? Jest zatem jasne, że ideologie gender oraz LGBT są wprost oparte na teoriach marksistowskich i komunistycznych. Zioną nienawiścią do wartości prorodzinnych i chrześcijańskich. Atak na prof. Budzyńską w wykonaniu propagatorów dewiacji z Uniwersytetu Śląskiego tylko to potwierdza, a wsparcie uczelni dla tej haniebnej nagonki oraz wniosek o ukaranie wykładowcy świadczy jak najgorzej o stanie umysłów niektórych uczonych. Jest też wyrazem bezpodstawnej ingerencji w swobodę badań naukowych, a także w treść wykładów, które stanowią cenny przykład prezentowania akceptowanych ogólnie postaw i więzi rodzinnych w społeczeństwach cywilizowanych. To zamach na wolność słowa i wielowiekową uniwersytecką tradycję swobodnej i nieskrępowanej wymiany poglądów. To z wolności słowa zawsze słynęły uniwersytety. Moralna zgnilizna napływająca do Polski zaraża umysły młodych ludzi. Trzeba ją zatrzymać zanim zainfekuje także Litwę. Potraktujmy atak na prof. Budzyńską jak ostrzeżenie przed naszą biernością. Jeszcze nie jest za późno. Trzeba tylko aktywnie bronić zdrowego, dobrego, tradycyjnego świata wartości opartego na wartościach chrześcijańskich. Chrońmy nasze dzieci, naszą młodzież i nasze rodziny przed kolejną odmianą tej samej marksistowskiej rewolucji, która niszczy naszą cywilizację i wkracza brutalnie w nasze życie chcąc jednocześnie zawłaszczyć życie przyszłych pokoleń. Brońmy prawdziwych wartości.
Dr Bogusław Rogalski, politolog
Komentarze
Art. 18 nie jest przeszkodą dla równości małżeńskiej
W uzasadnieniu WSA można przeczytać: „Zgodnie z art. 18 Konstytucji RP małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo pozostają pod opieką i ochroną Rzeczypospolitej Polskiej. Zdaniem Sądu zgodzić można się ze Skarżącymi, iż z powyższej zasady konstytucyjnej wynika nie tyle konstytucyjne rozumienie instytucji małżeństwa, co gwarancja objęcia szczególną ochroną i opieką państwa instytucji małżeństwa, ale tylko w założeniu, że chodzi o związek mężczyzny i kobiety. Z tego względu treść art. 18 Konstytucji nie mogłaby stanowić samoistnej przeszkody do dokonania transkrypcji zagranicznego aktu małżeństwa, gdyby w porządku krajowym instytucja małżeństwa jako związku osób tej samej płci była przewidziana. Powyższy przepis nie zabrania przy tym ustawodawcy, by ten mocą ustaw zwykłych zinstytucjonalizował status związków jednopłciowych lub też różnopłciowych, które z sobie wiadomych przyczyn nie chcą zawrzeć małżeństwa w jego tradycyjnym rozumieniu.”
Jak można "pięknie" zmanipulować treść Konstytucji i interpretować ją na swój własny, wygodny dla siebie sposób.
sygnatura akt: IV SA/Wa 2618/18
I jak teraz opozycja powinna się zachować?? Bronić sądów czy nie?
Tylko jak to ma się do tolerancji, społeczeństwa otwartego, któremu obca jest dyskryminacja? A przecież niby oni tacy światli i nowocześni...
Niestety poziom inteligencji lewackich liderów oraz stojącej za nią masy ludzkiej jest wprost odwrotnie proporcjonalny do agresji z jaką atakują tradycyjne wartości.
W końcu Konstytucja jest jedna dla wszystkich! Czy KOD broni tylko wybranych (czytaj wygodnych dla siebie) artykułów?
Gdzie są obrońcy wolności słowa?
Czy "wolność słowa" jest obowiązująca tylko kiedy wypowiadają się lewacy, neomarksiści i liberałowie?
Gdzie jest rzecznik praw obywatelskich?
Czy jest to temat niewygodny i stojący w sprzeczności z lewicowym tokiem myślenia
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.