Gdy mówienie o kolejnym zamiarze zmiany ustawy pisowni nazwisk nie wywarło oczekiwanego wrażenia na gospodarzach, a raczej spowodowało odwrotną reakcję, teraźniejszy nasz „zbawca i obrońca” z entuzjazmem zaczął się chwalić tym, jak dobrze oni „załatwili” Szkołę Średnią im. J. Lelewela. Po usłyszeniu z mojej strony prawdziwych skutków ich „załatwienia” minionej placówki, wielce się zdenerwował. Impulsywnie reagując na przedstawiane fakty zadziwił nie tylko dobrze rozeznanych parlamentarzystów RP na czele z przewodniczącą Komisji do Spraw Unii Europejskiej Izabelą Kloc, ale i niektórych posłów Sejmu RL. Sfrustrowany A. Kubilius nawet zrezygnował z plenarnych obrad drugiego dnia.
Jaka informacja spowodowała taką reakcję? A więc warto wymienić skutki „dobroczynnego” działania konserwatystów-liberałów:
1.Szkoła Średnia im. J. Lelewela, działająca w dwóch budynkach, została pozbawiona jednego budynku. W ten sposób duża dzielnica Antokol z historycznie tam istniejącą szkołą polską została bez żadnej polskiej placówki oświatowej. Wbrew sprzeciwu polskiej społeczności wygnano dzieci polskich i rosyjskich, aby uczniowie litewskich klas mogli samodzielnie korzystać z całego zrenowowanego budynku przy ul. Antokolskiej.
2.Od 2015 r. oni szantażują dyrekcję, społeczność Szkoły Średniej im. J. Lelewela, że pozwolą ubiegać się o status gimnazjum tylko pod warunkiem zostawienia całego budynku na Antokolu dla, oczywiście, dzieci klas litewskich. Mimo tego, że w tym czasie regulacje prawne już zezwalały na udzielenie gimnazjum w zakresie 1-12 klasy nawet z jedną klasą jedenastą, a nie jak dotychczas z 4.
3.Nadal jest niewykonywane ostateczne orzeczenie sądu, według którego uczniowie Szkoły Średniej im. J. Lelewela powinni powrócić do nauki w dwóch budynkach, czyli pobierać naukę, jak dotychczas, przy ul. Antokolskiej i Minties. W ten sposób oni kolejny raz prezentują podwójne standardy przestrzegania prawa. Na przykład:
gdy od 1995 r. samorządy rejonów wileńskiego i solecznickiego starały się zachować szkoły, nieodpowiadające dyskryminacyjnym kryteriom ilości uczniów, oni wymuszali zamknąć je, zaś sami równolegle zakładali litewskie szkoły powiatowe na tak zwany wyrost;
gdy w 2007 r. z inicjatywy AWPL Rada Samorządu miasta Wilna zatwierdziła otwarcie 11 klasy polskiej w szkole w Jerozolimce, jedynej polskiej placówce w północnym Wilnie, rozporządzeniem sądu decyzja była nie tylko wstrzymana, ale i staraniem tychże konserwatystów-liberałów przed samym rozpoczęciem roku szkolnego wymuszono jego dokonania. Zaś w 2015 r. oni całkowicie zlikwidowali pion polskich 1-10 klas;
gdy w 2011 r. nauczyciele odmówili wykonywania części dyskryminacyjnej, zwężającej prawa oświaty w języku ojczystym znowelizowanej ustawy oświatowej, konserwatyści-liberałowie wymuszali respektowanie prawa, a tych, którzy nie czynili tego – karania.
Stwierdzenie A. Kubiliusa, że przecież oni stworzyli „królewskie” warunki przy ul. Minties, ale jednocześnie dodając, że brakuje tylko auli oraz dobudówki, też wyglądało dziwnie. Skoro obiecano, że w budynku przy ul. Minties niczego nie będzie brakowało, więc dlaczego po śpiesznym przejściu uczniów ten brak pojawił się?
W budynku przy ul. Antokolskiej, z którego wygnano uczniów polskich i rosyjskich klas, z przestrzennej auli, stołówki, sali sportowej i gimnastycznej, innych klas teraz korzystają wyłącznie dzieci szkoły litewskiej. Wspomnę, że jeszcze 22 marca 2006 r. wileńscy konserwatyści i liberałowie przeznaczyli dla Szkoły Średniej im. J. Lelewela 350 tys. litów na remont 12 pomieszczeń, do których już 1 września 2006 r. zostały wprowadzone I-IV klasy tylko litewskie! Uczniowie z litewskiej szkoły nie mogli przejść do niewyremontowanych klas, jak w tym samym czasie Polacy i Rosjanie mogli dalej w takowych się uczyć. Jednocześnie została zerwana współpraca ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”, która w 70 % finansowała remonty w szkołach polskich. Zrezygnowano z możliwości wyremontowania klas i dla uczniów polskich, rosyjskich. Warto też wspomnieć, iż w latach 2007-2008 po wejściu AWPL do koalicji przyszykowaliśmy duże projekty renowacji szkół, między innymi, Lelewela (ok. 3 mln litów), w Grzegorzewie (lit. Grigiškės) (3 mln litów) oraz Leszczyniakach (Lazdynai) (3,8 mln litów). Znaleźliśmy środki na ich realizację. Według długoterminowego planu współpracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” miały być wyremontowane pomieszczenia wewnątrz, w tym i w Szkole Średniej im. J. Lelewela, dla której już w 2007/2008 r. wydzieliliśmy ok. 130 tys. litów na konieczny remont sali sportowej oraz sanitariatów. W 2009 r. ekipa mera Wilna, konserwatysty V. Navickasa rozpoczęte prace starała się powstrzymać, lecz renowacja została dokonana. Zauważmy, że w latach 2014-2015 staraniami AWPL w budynku przy ul. Minties, filii Szkoły Średniej im. J. Lelewela, wykonano prace remontowe (ok. 400 tys. litów) i przyszykowano projekt pełnej renowacji tego budynku, który miał być urzeczywistniony w latach 2017-2018. „Królewskie” wyremontowanie budynku przy ul. Minties już było zaplanowane, więc nie stanowi żadnego szczególnego wyjątku, tak jak to próbują przedstawić przedstawiciele obecnej władzy miasta Wilna.
Należy wspomnieć niektóre przypadki ciągłego utrudniania akredytowania szkół polskich i nawet przyśpieszenia ich reorganizacji. Na przykład, z aktywnej inicjatywy mera V. Navickasa, za rządu premiera A. Kubiliusa, koalicja konserwatywno-liberalna 31 marca 2010 r. zmieniła przyjęty staraniami AWPL w 2008 r. przychylny dla szkół mniejszości narodowych plan sieci szkół miasta Wilna. Według ich decyzji, między innymi, Szkoła Średnia im. Joachima Lelewela podlegała całkowitemu zamknięciu, a w Szkole Średniej im. Wł. Syrokomli zabraniano formować I-V klasy... Oprócz tego, w przyśpieszonym tempie oni forsowali zrealizowanie takowej reorganizacji już w grudniu 2010 r.
W jednym z wystosowywanych przez społeczności polskich szkół i organizacji pism do przedstawicieli władz Litwy różnego szczebla, 6 kwietnia 2010 r. W. Tomaszewski i J. Kwiatkowski zwrócili się z prośbą do byłego premiera i prezesa konserwatystów A. Kubiliusa, ministra oświaty z partii liberałów G. Steponavičiusa o zaprzestanie działań reorganizacji szkół. Jednak oni byli bardziej zajęci forsowaniem dyskryminacyjnej ustawy oświaty. Zamiast pomóc wstrzymać reorganizację, zaczęli grać na zwłokę w Sejmie i Rządzie przy szykowaniu nam korzystnych oraz potrzebnych poprawek.
Szkoły zostały niezreorganizowane nie z dobrej woli rządzących, lecz z powodu aktywnego i solidarnego sprzeciwienia się całej społeczności polskiej na Litwie oraz poza jej granicami.
Ta konstatacja niektórych oczywistych faktów na przykładzie jednej szkoły ilustruje tylko część dyskryminacyjnych działań „dobroczyńców” konserwatywno-liberalnego duetu. Pamiętamy przecież likwidowanie ustawy mniejszości narodowych czy nowelizację ustawy oświaty zwężających prawa mniejszości narodowych i inne tzw. „dobrodziejstwa”.
Podczas tej wizyty w Warszawie polscy parlamentarzyści niejednokrotnie poruszyli problematykę Polaków z Wileńszczyzny. Pomimo daremnych starań litewskich „dobroczyńców”, oddzielających temat mniejszości narodowych od strategicznych zagadnień obu państw, przewodnicząca Komisji do Spraw Unii Europejskiej Poseł Izabela Kloc i zastępca Senator Jarosław Obremski jednoznacznie zaznaczyli, iż dalsza współpraca będzie zależała od rozstrzygnięcia problemów Polaków na Litwie. Także wyrazili nadzieję, że władze Samorządu miasta Wilna pozytywnie ustosunkują się do decyzji sądu i zaprzestaną manipulować administracją Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela, która jest uzależniona od pracodawcy i przeżywa duże napięcie emocjonalne. Uszczuplanie działalności jednej placówki godzi w interesy całej społeczności. Za solidarną obronę każdej szkoły czy klasy ta społeczność zasługuje na powszechny szacunek…
W tych dniach widocznie każdy z nas jest w nastroju przemyślenia i skruchy, gotowy wybaczać i oczekuje przebaczenia. Szczególnego znaczenia nabierają słowa Zbawcy „…przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. W poruszonej tematyce te słowa jak najbardziej pasują sfrustrowanym, zastraszonym, zmęczonym ciągłą walką przedstawicielom administracji Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela, niosącym brzemię odpowiedzialności przed współpracownikami, wychowankami i ich rodzicami. Jednak osobiście, tak po ludzku, z trudem dopasowuję te słowa wybaczenia miłym i przyjemnie uśmiechającym się niektórym wileńskim konserwatystom i liberałom, systematycznie działającym wbrew interesom naszej społeczności, po prostu – „…bo oni wiedzą, co czynią”…
Niech święta przyniosą nam siły wytrwania, wzajemnego zrozumienia i solidarnego wsparcia…
Wesołych i Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!
Poseł na Sejm RL,
wiceprzewodniczący Komitetu do Spraw Europejskich Jarosław Narkiewicz
Komentarze
Chodzi o Radczenko oczywiście i jego nędzny wpis
Teraz "ekspert" zajął się oświatą. No tak. Na wojskowości i służbach poległ, trzeba w co innego uderzyć. Ale tu też nie lepiej. Pisze nasza "cieszynka", że szkoła im. Lelewela "stała się zakładnikiem politykierów". Mam nadzieję, że ów "lietuviski ferment" ma na myśli swojego oblubieńca - Simasiusa. Bo to właśnie tego "otwieracza Lidla" szkoła stała się zakładnikiem, gdyż wyrok jest jednoznaczny, a mer Wilna nie chce go wykonać, co jest zamachem na praworządność na Litwie oraz podważeniem niezawisłości sądów. (tu mała podpowiedź do naszych "fachofcuf" - może zwróćcie się do Petru albo Kijowskiego, żeby trochę KODowców przysłali :) Trzeba być albo ignorantem albo "pożytecznym idiotą" (odsyłam do wyjaśnienia: http://mojekresy.pl/aleksander-vile-radczenko-pozyteczny-idiota-czy-agent-wplywu ), aby wytknąć politykowanie przy "Lelewelu" i robić z tego zarzut. Przecież nie po nic innego, jak po m.in. walkę o polską oświatę i polskie szkoły właśnie, powstała polska partia!!! Wychodzi więc obłuda i cynizm Radczenko.
Urzędas na garnuszku lietuvisów (też to zauważyliście, że nie ważne kto rządzi Radczenko siedzi na swoim miejscu? Jak w "Psach" pewien gość w komisjach) próbuje teraz znowu czarować. Ale magik z niego kiepski, raczej popierdułka i hochsztapler, gdyż po raz kolejny w kwestii szkoły odwraca uwagę od najważniejszego. Mianowicie od wspomnianego wyroku, który mer musi wykonać i przywrócić szkoły. Zamiast tego pokrętnie całą winę zrzuca na polską partię!!! I wyciągnął ten kuglarz z kapelusza królika w postaci "żółtych autobusów", którymi wożono by dzieci... Rzeczywiście - tylko wypiąć pierś i już się sępy zlecą aby medal Giedymina wetknąć w d...ę, o przepraszam w pierś miało być.
Były "zielone ludziki", teraz mamy "żółte autobusiki" - Radczenko na prezydenta!, ale kanapkowego klubiku z Pukszto i tym drugim.
Kolejny raz łobuz Radczenko wciska nam g...o. I to takie brzydko pachnące, w którym blogier widać lubi się tarzać. Dorabia swoją nędzną teorię do faktów, nie potrafiąc nawet logicznie jej uargumentować, jednak on sam myśli, że pozjadał wszystkie rozumy.
Tu mer Wilna nie wykonuje ostatecznego wyroku sądu!!!
I to dotyczącego łamania praw człowieka i mniejszości narodowych!!!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.