„Zaprasza Wilno“ – tak optymistycznie zatytułowano sprawozdanie stołecznego samorządu za 2015 rok. Czy aby przypadkiem optymizm ten nie jest butaforią i chwaleniem się „głów“ miasta? Ale o wszystkim po kolei i z argumentacją... „Wilno jest młodym, żywym i szybko się rozwijającym miastem. Naszym celem jest, by stało się najlepsze dla ludzi w nim mieszkających. (...)“. Śmiem przypomnieć, że Wilno zostało założone w 1323 roku, a Uniwersytet Wileński – w roku 1579. Ta jedna z najstarszych i najznamienitszych uczelni wyższych Europy Środkowo-Wschodniej wykształciła niejedno pokolenie naukowców, poetów, działaczy kultury, oczywistym więc jest fakt, że już od XVI wieku Wilno było miastem żywym i szybko się rozwijającym...
Nie ma wątpliwości, że trafniejszym byłoby stwierdzenie mera, że Wilno jest miastem wielonarodowym i wielokulturowym... A w jakiż to sposób mer dąży do szczytnego celu – by stało się najlepsze dla ludzi w nim mieszkających? Przydziela 100 euro dla uczęszczających do prywatnych przedszkoli? Tak, to prawda. Prywatnym przedszkolom przyznano ponad 5 mln 200 tys. euro i stworzono dodatkowo 1300 miejsc. Nie trzeba być matematykiem, aby policzyć, ile kosztuje samorząd jedno miejsce dla dziecka w przedszkolu Landsbergisów, nie licząc płaconych z kieszeni rodziców co najmniej 400 euro miesięcznie.
Może R. Šimašius zasłużył na szacunek za to, że się tak troszczy o dobrobyt materialny partnera koalicyjnego – przewodniczącego partii. Ale czyż, drodzy wilnianie, dobrobyt jednej rodziny jest naszym dobrobytem? Czy kosztem naszych podatników należy budować majątek kogoś jednego? Pytanie bez odpowiedzi, ale odpowiedź jest – NIE! Mer miasta i rządzący powinni się troszczyć o każdego, a szczególnie – o tego niemajętnego, słabszego, tego mniej „sprytnego“, niemniej jednak uczciwego i obywatelskiego wilnianina.
Rubryka „Przekształcamy i odnawiamy szkoły“. Pożałowania godna rubryka. Włodarze miasta chwalą się, że oto przekształcili w podstawowe dziewięć szkół średnich. Niepojętne, czym się tu chwalić? Degradujemy? W szkołach nie zostało dzieci? Czyż oświata nie jest priorytetem miasta i jest niszczona specjalnie? A może znowu zadziałał „plan biznesowy“ i komuś potrzebne są budynki szkolne? O co tu tak naprawdę chodzi? Moim zdaniem, cieszyć się i chwalić należy wtedy, gdy budujemy, tworzymy, wdrażamy... Czyż nie byłoby szlachetniej i sensowniej wspierać szkoły, pomagać im w realizacji oryginalnych koncepcji czy wyspecjalizowanych programów, zakładać gimnazja i kształcić w nich konkurencyjnych i ambitnych wilnian? Pytanie bez odpowiedzi, ale odpowiedź jest – TAK!
Mieszkańcy zachęcani są do korzystania z nowoczesnych rozwiązań i udogodnień – „Google Maps“, „Traffic“ i do rozsądnego planowania podróży komunikacją miejską. A co mają robić mieszkańcy obrzeży, gdzie zamiast wyasfaltowanej drogi mają wyboistą żwirówkę, którą nie da się przejechać nawet karetką pogotowia ratunkowego? Czy mer, który składał przysięgę, że będzie służył wilnianom, był przynajmniej raz przy ulicach Gulbinų, Mūrinės Vokės, Skersinės, Gariūnų, Jočionių, Neskučių i przy kolejnych 27 ulicach na obrzeżach miasta, gdzie nie ma ani drogi, ani ścieżki, ani nawet czystej wody do picia. Pytanie bez odpowiedzi, w najlepszym wypadku MOŻE - w ramach prowadzonej kampanii wyborczej. Wątpliwe jednak i to…
Tak więc codzienność mieszkającego na obrzeżach miasta wilnianina wygląda blado, często bez ulic, chodników i oświetlenia. I ani jednego słowa mera. Tylko będzie… kiedykolwiek…
Podróżować w mieście, po mieście – miło i przyjemnie, ale wracać na obrzeża miasta, do domu – jeszcze przyjemniej. Czy mer Wilna przynajmniej się zapoznał z problemem komunikacji? Proponowana aplikacja „Google Maps” być może pomogłaby zaplanować podróż do centrum, ale… na piechotę.
Cieszy fakt, że wspierane są działania prospołeczne, wilnianie zachęcani są do aktywnego udziału w samorządności miejskiej, tworzenia żywego i otwartego Wilna. Wspieranie deklaratywne – rzekomo przedstawiciele wspólnot coraz aktywniej wciągani są do procesu podejmowania decyzji. „Vox populi” nie dociera do ucha R. Šimašiusa. 406 podjętych przez Radę decyzji, ale w ilu uwzględniono zdanie mieszkańców? Społeczności szkół, nauczyciele, mieszkańcy próbowali przemówić do rządzących z wysokiej trybuny posiedzeń Rady, pikietowali pod oknami samorządu, pukali do drzwi wysokich urzędników. Ale czy zostali wysłuchani? Pytanie bez odpowiedzi, ale odpowiedź jest – NIE. „Vox populi“ wart jest zera, ale nie w dniu wyborów. Warto o tym pamiętać...
Pisze się: „Miasto mówi w języku zrozumiałym dla wszystkich“. Radosny i godny pochwały jest fakt, że do wydziału obsługi klienta można się zwrócić nie tylko w języku państwowym, ale również w języku ojczystym. Ale czy aby pod kusym płaszczykiem nie ukryto ogromnego problemu? Czy nie jest to przykrywką do świadomego niszczenia doskonale działających szkół polskich i rosyjskich? Pytanie bez odpowiedzi, ale, widocznie, nietrudno na nie odpowiedzieć, że cukierkiem można skusić jedynie dziecko... A propos, podobnie zresztą jak i islandzką tabliczką przy ulicy Islandijos...
Tabor w Kirtimai – problem wszech czasów i wszystkich kadencji. Pragnie się zintegrować Romów, ale czy rzeczywiście robimy to? Wileńska Szkoła „Saulėtekio“ jako centrum wielofunkcyjne działa od jesieni 2015 roku. Jednym z celów szkoły jest integracja romskich dzieci, jakościowe ich kształcenie formalne i nieformalne, usługi socjalne. Piękny program integracji Romów, ale czy konkretne działania, w tym szkoła „Saulėtekio”, otrzymały środki na ten cel? Odpowiedź – NIE. Środki przeznaczono na abstrakcyjne działania, na to, gdzie ani wyniku, ani realizacji programu - jak się przypuszcza – nie da się ocenić, a nie na to, co da się ocenić, zmierzyć, gdzie można osiągnąć cel.
Przedstawiono takie niby sprawozdanie za rok 2015, ale czy włodarz miasta się nie pomylił i czy nie jest to przypadkiem plan? Mnóstwo w nim czasu przyszłego: zrobimy, wdrożymy, będziemy poszukiwali, porządkowali, a nie czasu przeszłego dokonanego, jak ma być w sprawozdaniu: zrobiliśmy, wdrożyliśmy, znaleźliśmy, uporządkowaliśmy…
Pytanie bez odpowiedzi, ale odpowiedź jest. Jeżeli już ma to być plan, to jest niczym plan wypracowania ucznia piątej klasy – bez wyraźnych celów i dążeń, bez ambicji i przebojowości, bez siły napędowej. Taki zwykły i słabiutki, tyle że kolorowy…
Edyta Tamošiūnaitė
Radna Samorządu m. Wilna
Komentarze
do podrabianego Wilka: a gdzie tu jest zarzut do pochodzenia mera? O jego zachowaniu decyduje charakter i intencje a nie miejsce pochodzenia i tego mu pani Edyta nie wytykała. Poza tym jeśli o sprawach Wilna mieliby decydować tylko politycy pochodzący z Wilna z dziada pradziada, to mielibyśmy samych Polaków :) może jakiś pojedyńczy Litwin by się trafił :)
Niech on sobie jest bufonem, żałosny facet i tyle, ale to głównie jego problem. Tylko miasta i mieszkańców żal!
Sprawozdanie to kpina z mieszkancow. Jakas zaraza wziela chyba tych Simasiusow. Za stan ten w pewnej mierze odpowiada rowniez Okinczyc i dobry kolega Simasiusa Radczenko.
Jego "osiągnięcia" to jedna ściema, a tak właściwie to klęska, tylko pięknego miasta szkoda.
A już zupełną katastrofą jest buldożerowa próba zniszczenia polskiego szkolnictwa w Wilnie, za to powinien Šimašius być pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.