Na przekór kłamstwom i oszczerstwom

2016-01-26, 14:19
Oceń ten artykuł
(17 głosów)
Dr Bogusław Rogalski Dr Bogusław Rogalski

Około półtora roku temu doszło do opuszczenia koalicji rządowej przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie. Taką decyzję jednogłośnie podjęli członkowie Rady Naczelnej w dniu 28 sierpnia 2014 roku. Po tak długim czasie, oszczerstwa w nieprzychylnych Polakom na Litwie mediach nie milkną na ten temat. Dzisiaj w ZW podjęto próbę zagmatwania całej sprawy tak, aby prawdę na ten temat zamydlić i jednocześnie w sposób oszczerczy zaatakowano Renatę Cytacką, aby rzeczywista geneza i powód wyjścia z koalicji nie były jasne. Usłużne władzy i nacjonalistom litewskim media, niestety również te niektóre piszące po polsku, posuwają się do skrajnej manipulacji.

Z tego powodu warto jeszcze raz pochylić się nad tym tematem, aby zadać kłam plotkom i celowo rozsiewanej dezinformacji, której celem jest opluwanie AWPL i Renaty Cytackiej. A robi się to w iście gebelsowskim stylu, w myśl zasady, że kłamstwo wielokrotnie powtórzone staje się prawdą. Dlatego kłamstwom na ten temat należy położyć ostateczny kres i trzeba przypomnieć jak wygląda prawda w tej sprawie, bo fakty mówią za siebie. Prawda jest taka, że postulaty polskiej mniejszości nie były uwzględniane, a rząd od początku nie realizował programu koalicyjnego, pomimo, że miał on moc ustawy. Dochodziło nawet do tego, że rząd w sprawach dotyczących mniejszości narodowych głosował razem z konserwatystami, wykazując się skrajną nielojalnością wobec AWPL. Pamiętajmy, że w 141 osobowym sejmie koalicja miała 88 mandatów, w tym frakcja AWPL liczyła 8 posłów, przez co Akcja nie była przysłowiowym języczkiem u wagi, mogącym przeważać szalę głosowań. To dlatego socjaldemokraci od początku zachowywali się arogancko i robili wszystko pod dyktando swojej partii, nie zwracając uwagi na program koalicji. Jako przykład można podać głosowanie nad ustawą o mniejszościach narodowych. Socjaldemokraci zagłosowali przeciw ustawie, co było jawnym złamaniem ustaleń koalicyjnych. Rzecz nie do pomyślenia w zdrowym systemie demokratycznym.

Niesolidni i dwulicowi socjaldemokraci

Brak uczciwości w relacjach ze współkoalicjantami stał się znakiem rozpoznawczym partii Butkieviciusa. Niesolidne zachowanie tej partii przestało być skrywane. Rozpoczęto polowanie na AWPL używając metod prowokacji i politycznego nękania. Socjaldemokraci bezpardonowo zaczęli wtrącać się w kadrowe sprawy AWPL. Wskazywali kto ma pracować i jakie stanowiska obejmować z ramienia Akcji. A w sprawie wiceminister Renaty Cytackiej premier posunął się nawet do szantażu. To było nie do przyjęcia. Bo AWPL zawsze broni każdego człowieka w imię podstawowych zasad przyzwoitości i uczciwości. Tak też zachowała się wobec swoich członków i swoich ludzi w rządzie. Nie sprzedała ich za obietnicę utrzymania rządowych stołków, lecz stanęła za swoimi ludźmi murem, broniąc ich przed nieuzasadnionymi atakami. A gdy okazało się, że ustawodawstwo zamiast zmieniać się na korzystniejsze dla Polaków na Litwie, stało się dla nich jeszcze bardziej niekorzystne, bo przez prawie dwa lata wspólnego rządzenia wszelkie projekty ustaw, w tym tej, w której jest mowa o używaniu podwójnego nazewnictwa w regionach, gdzie mniejszość jest liczna, nie doczekały się realizacji, wystąpiła z koalicji, w imię zasad właśnie. Zanim jednak doszło do wyjścia, AWPL do końca broniła swoich racji. Być może udałoby się obronić wszystkich wiceministrów, gdyby nie dwuznaczna postawa ministra Jarosława Niewierowicza, który nie bronił Cytackiej i jak się okazało, działał wbrew decyzjom frakcji AWPL w Sejmie. Stanął tym samym po stronie atakujących polskie środowisko konserwatystów i socjaldemokratów. Jego zachowanie w tej sprawie można śmiało porównać do judaszowego pocałunku, na szkodę własnej wspólnoty.

Cynizm ministra Niewierowicza

W tym miejscu trzeba szerzej zobrazować sytuację związaną z ponownym powoływaniem na stanowiska wiceministrów. Pokazuje ona dwuznaczną postawę Niewierowicza, prowadzenie politycznej obstrukcji i gry przeciwko interesom i decyzjom sejmowej frakcji AWPL. Wielokrotnie mówiła i pisała o tym wiceminister Cytacka. Warto więc tę sekwencję wydarzeń przypomnieć, aby obnażyć cynizm ministra. Otóż jeszcze na początku lipca 2014 roku, w związku z tzw. aferą dotyczącą „czarnej listy", wiceministrowie byli zmuszeni do podania się do dymisji, nota bene, nikt tej listy do dziś oficjalnie nie pokazał. Do publicznej wiadomości podano, że wszyscy wiceministrowie, oprócz tych z tzw. "czarnej listy", po uzyskaniu pozytywnej opinii Służby Badań Specjalnych, powrócą na swoje stanowiska. Przedstawiciele AWPL nie figurowali na tej liście, ale mimo to ponowne objęcie stanowisk uniemożliwiono nie tylko Renacie Cytackiej, ale też Edwardowi Trusewiczowi, którego minister Šarunas Birutis nie mianował powtórnie przez prawie dwa miesiące. W mediach rozpoczął się brutalny i wściekły atak na Cytacką za to, że zgodnie z prawdą wykazała, że pani prezydent wprowadziła w błąd międzynarodową opinię publiczną twierdząc w Parlamencie Europejskim, jakoby nie było żadnego raportu międzynarodowego, w którym jest mowa o tym, iż prawa mniejszości narodowych na Litwie nie są przestrzegane. Cytacka, jako prawnik, zamieściła krótką informację o tym, że prezydent mija się z prawdą, gdyż bez wątpienia są raporty międzynarodowe, które mówią wyraźnie o uchybieniach w sprawie przestrzegania praw mniejszości narodowych na Litwie. Natychmiast w mediach rozpoczęto nagonkę, i tu ciekawostka, nie na tego, kto ewidentnie skłamał, tylko na tego, który ośmielił się te kłamstwa ujawnić.

Następnie w czerwcu rozpoczęła się cała afera z tzw. ,,czarną listą wiceministrów". Co prawda przedstawicieli AWPL na tej liście nie było, jednak Rada Koalicyjna 4 lipca podjęła decyzję o tym, iż wszyscy wiceministrowie podają się do dymisji, a ci, których nazwisk nie ma na „czarnej liście" będą ponownie powoływani. Po naradzie u ministra Niewierowicza, jak mówi Cytacka, w poniedziałek 7 lipca przyjęto ten fakt do wiadomości. W środę po posiedzeniu rządu odbyła się kolejna narada, po której Niewierowicz poinformował Cytacką, iż rozmawiał z premierem na jej temat, i że ten nie zgodził się na jej powrót, pomimo tego, iż nie było jej na sławetnej "czarnej liście". Przypomnijmy, że wszyscy wiceministrowie nieujęci na liście mieli zgodnie z ustaleniami koalicyjnymi powrócić na swoje stanowiska. Mimo to, Niewierowicz poinformował, że może jej zaproponować jedynie funkcję doradcy. Cytacka słusznie odpowiedziała, że nie ona delegowała się na to stanowisko i nie w jej, czy też ministra gestii jest wprowadzanie zmian na stanowiskach politycznych. Takie uprawnienia ma wyłącznie Rada Naczelna AWPL.

Cytacka: to był istny horror

Ostatnim wyznaczonym dniem na podanie się do dymisji był piątek, 11 lipca, ale tego dnia Cytacka była w delegacji, więc fizycznie nie mogła tego uczynić. Z rana w poniedziałek, 14 lipca, przedstawiciele AWPL po rozmowie z ministrem ustalili, iż Cytacka ustępuje ze stanowiska po wcześniejszym podpisaniu przez ministra Niewierowicza ponownej nominacji na wiceminister energetyki z dniem 25 lipca 2014 roku. Pismo o ponownym powołaniu, zgodnie z ustaleniami, Cytacka przygotowała i natychmiast zwróciła się o podpis do ministra Niewierowicza. I tu zaczyna się nieczysta gra na zwłokę prowadzona przez ministra i przeciąganie sprawy niezgodne z decyzjami AWPL. I tak Cytacka została zawieszona przez ministra w politycznej próżni. Sekretarka poinformowała ją, że minister jest na spotkaniu. Poprosiła więc o natychmiastowy kontakt jak wróci, bezskutecznie. Minister nie odpowiadał też na telefony. Jak się później okazało, do ministerstwa wrócił przed godz.17, jednak sekretarka nie poinformowała o tym fakcie, przypadek? Nie, raczej celowe działanie ministra. Kiedy w końcu udało się z nim skontaktować, kazał czekać. Cytacka czekała około godziny pod zamkniętymi drzwiami, kiedy ponowiła prośbę o podpisanie pisma, poinformował ją, że ma zaczekać w swoim gabinecie. Czekała dalej, po 19 zatelefonował i wezwał ją do gabinetu. Zobaczył dokument i stwierdził, że to zbyt poważna sprawa i musi się zastanowić oraz, że jest po godzinach pracy i teraz nic nie da się z tym zrobić. Cel tej bezczelnej zagrywki łamiącej ustalenia z AWPL wyszedł we wtorek, 15 lipca. Ten dzień, to był istny horror, jak stwierdziła pani wiceminister. O 8 rano stawiła się u ministra, jednak go nie było. Doradca poinformował, że nie wiadomo, czy minister wróci. Cytacka dalej czekała na łaskawy podpis Niewierowicza. A w tym czasie, o godz.10, premier przedstawiał swoje expose w sejmie, no i zaczęło się. Wiceminister Cytacka stała się problemem numer jeden w kraju. Opozycja nie zadawała pytań o stan gospodarki, czy bezpieczeństwo narodowe, tylko o Cytacką. Wygląda na to, że o to w tym całym przeciąganiu sprawy chodziło.

15 lipca minister wrócił dopiero po południu i wreszcie podpisał dwa rozporządzenia o dymisji, i co najważniejsze o ponownym powrocie Cytackiej na stanowisko z dniem 25 lipca. Niby wszystko powinno wrócić na swoje miejsce, jednak tak się nie stało. Pojawiło się kolejne „ale". Do godz. 17 ministerstwo nie podało do publicznej wiadomości faktu złożenia przez Cytacką dymisji, choć powinno. Dziennikarze atakowali z każdej strony. W środę premier już wiedział, że Cytacka podała się do dymisji, więc szybko wymyślił kolejny pretekst, aby nie mogła powtórnie objąć zajmowanego stanowiska, nie było jej na "liście", to wymyślił brak kompetencji. Ta wersja przypadła premierowi do gustu i zaczął ją promować we wszystkich mediach. Cytacka poprosiła więc ministra Niewierowicza, jako swojego przełożonego, o zajęcie publicznie stanowiska w tej sprawie i obronę jej jako wiceministra. W odpowiedzi usłyszała, że nie będzie się publicznie wykłócał z premierem w jej sprawie.

Potem nastąpiła długa droga w ponownym zatrudnieniu Cytackiej, okres ,,wiszenia na klamce". Przyjeżdżała codziennie do ministerstwa i znowu była zmuszona wyczekiwać godzinami pod gabinetem ministra, a w odpowiedzi słyszała, nie teraz, jutro, za dwa dni. I tak przez miesiąc, do 15 sierpnia. Bez wątpienia minister Niewierowicz potraktował panią Cytacką niegodnie i w sposób poniżający, łamiąc przy tym własną decyzję o powołaniu Cytackiej na stanowisko wiceministra z dniem 25 lipca. Taka jest prawda i kulisy sprawy, które do dziś przedstawiane są w różnych mediach fałszywie i w krzywym zwierciadle, mówiąc wyłącznie o decyzjach i sytuacji z drugiej połowy sierpnia.

AWPL wierna uczciwej polityce

AWPL wystąpiła z koalicji broniąc zasad i ludzi, będąc wierną polityce uczciwej, o której Jan Paweł II powiedział, że powinna polegać na „odrzuceniu niegodziwych metod zdobywania, utrzymywania i poszerzania władzy za wszelką cenę". I jak pokazała historia, taka pryncypialna postawa AWPL była słuszna i opłacała się. Partia pokazała, że pryncypialnie broni każdego człowieka i swojej pozycji w myśl powiedzenia: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Akcja wyprowadziła na tak zwaną czystą wodę socjaldemokratów, pokazując ich prawdziwe oblicze, polegające na hamowaniu decyzji koalicji rządowej i tworzeniu poprzez media czarnej propagandy wymierzonej w AWPL. Wyjście z koalicji pokazało również wyborcom, kto naprawdę trzyma się stołków i posad za wszelką cenę. Taka postawa AWPL okazała się w dłuższej perspektywie jak najbardziej właściwa i skuteczna, gdyż wyborcy ocenili to bardzo pozytywnie. Została ona zweryfikowana przez wybory samorządowe, które odbyły się pół roku po opuszczeniu przez AWPL koalicji rządowej, czyli 1 marca 2015 roku. A wybory samorządowe są dla polskiej mniejszości narodowej najważniejszymi ze wszystkich wyborów, wręcz arcyważnymi, bo gra w nich idzie o wszystko, a stawka jest najwyższa, gdyż decydują one zawsze o losie Wileńszczyzny. Warto więc te marcowe wybory przypomnieć raz jeszcze. Zakończyły się one największą wygraną AWPL w historii i uzyskanym wynikiem 8% w skali kraju, co przekłada się na wzrost poparcia o 1/3, to rekord na skalę europejską wśród partii mniejszości narodowych. Na Wileńszczyźnie AWPL uzyskało 70% głosów. A w mieście Wilnie to ponad 17%, czyli 9 tysięcy głosów więcej niż przed czterema laty. To wielki wzrost poparcia pokazujący pozytywną tendencję i dowód na trafność tez programowych partii oraz właściwą strategię, którą wyborcy akceptują. AWPL znacząco wzmocniła swoją pozycję powiększając swój wynik z 6 procent w skali kraju do 8 w skali kraju, wyprzedzając tym samym byłą partię koalicyjną Paksasa i zrównując się z partią Pracy. Jak widać trwanie tych partii w koalicji z socjaldemokratami i trzymanie się kurczowo stołków rządowych nie opłaciło się, a zaszkodziło. A co w ogóle zakrawa na kpinę, to nie liczenie się z ich pozycją w koalicji potwierdza fakt, że niektórych wiceministrów wyznaczono na nowo dopiero po 8 miesiącach od ich wymuszonej dymisji. A zatem decyzja o wyjściu z koalicji była jak najbardziej słuszna, co pokazały wyniki wyborów. Bo partie, które zostały w koalicji z socjaldemokratami straciły na tym, jak Partia Pracy, która uzyskała dwukrotnie gorszy wynik od ostatniego, gorszy wynik uzyskała też partia Porządek i Sprawiedliwość. To było zagranie kilka kroków do przodu przez AWPL. To był krok w imię zasad, które koalicjanci łamali, Akcja broniła swoich ludzi i nie uległa szantażowi premiera. Dzięki temu AWPL rozwiązała sobie ręce i mogła pryncypialnie i głośno bronić ważnych spraw. Popierając choćby ogólnolitewski strajk nauczycieli, czy ostrzegając społeczeństwo przed wzrostem cen przy pochopnym przyjmowaniem euro, co będąc w koalicji byłoby utrudnione. Dla szeroko pojętej polskiej społeczności na Litwie, a także, co warto podkreślić, także dla innych mniejszości narodowych stało się oczywiste, że jedynym autentycznym reprezentantem ich interesów jest AWPL. Uczciwą działalnością udało się zjednoczyć nie tylko polską społeczność na Litwie, ale też inne mniejszości narodowe i tego panicznie wystraszyli się nie tylko nacjonaliści, ale i socjaldemokraci. Bo wybory samorządowe już pokazały, że pryncypialne wyjście z koalicji było decyzją, którą wyborcy AWPL pozytywnie docenili.

Niech to zostanie w jego sumieniu

Cała ta historia ostatecznie okazała się dla AWPL przychylna, pomimo zmasowanej nagonki. A to dlatego, że zarówno umocniła ona swą reputację partii pryncypialnej, jak i wygrała wybory samorządowe, wzmacniając swą pozycję na krajowej scenie politycznej. I nawet łyżka dziegciu w beczce miodu, jaką była postawa Niewierowicza nie wpłynęła negatywnie na sukces AWPL. I to pomimo tego, że jego perfidne gesty pokazały się w samym apogeum kampanii wyborczej, tydzień przed głosowaniem 1 marca 2015 roku. To wstyd, że zamiast wesprzeć tych, którzy dali mu stanowisko ministra, a przed 8 laty wiceministra, w sposób cyniczny nawoływał do nie głosowania na AWPL i rozpowszechniał w mediach społecznościach haniebne, pełne insynuacji hasło „na koloradów nie głosuję" , śpiewając tę samą pieśń nacjonalistycznej lietuviskiej propagandy, co konserwatyści. A pewne radio równocześnie w języku polskim promowało inne partie, tylko nie AWPL. Ale niech to zostanie w jego sumieniu, bo mimo tych kompromitujących go apeli, wyborcy obdarzyli AWPL największym zaufaniem w całej historii udziału w wyborach samorządowych. Na nic też zdadzą się dzisiejsze oszczercze insynuacje na portalu ZW, bo kłamstwo ma krótkie nogi.

Dr Bogusław Rogalski, politolog

Komentarze   

 
#51 E.A. 2016-02-16 09:27
Trudne sytuacje uczą nas pokory i wytrzymałości, przez co wzmacniają nas. Mamy swoje zasady: uczciwość, pryncypialność i dotrzymywanie słowa to w polityce bardzo ważne cechy. Wiele osób podziela taki pogląd, więc jesienne wybory z pewnością przyniosą wysoki wynik dla AWPL.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#50 jan71 2016-02-15 21:11
Minister brnął w kłamstwa tak głęboko, że się w końcu sam pogubił. Ale jak wiadomo, kłamstwo ma krótkie nogi i ostatecznie prawda zawsze wychodzi na wierzch. Tak było i tym razem. Ministrowi pozostały wspomnienia po urzędzie oraz - zawiedzione nadzieje mieszkańców, którzy zostali przez niego cynicznie oszukani. Brak lojalności wobec współpracowników jest przejawem szczególnego upadku obyczajów, w tym względzie minister okazał się malutkim człowieczkiem.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#49 Mirek 2016-02-15 19:40
Okińczyc i jego wataha, a Niewierowicz w tym gronie, są alergicznie uczuleni na polskie siły patriotyczne, bo zawiązali towarzysko-biznesowo-polityczn y sojusz z lietuvisami. Po wyborach w Polsce i zmianie rządu, wystraszony wizją utraty wielkich dotacji, jakie wyszarpywał z Polski, Okińczyc chciał na siłę zbliżyć się do kierownictwa PiS. Ale jego fałsz został łatwo zauważony. Wiadomo, że Okińczyc nie jest przedstawicielem Wilnian, tylko władzy litewskiej (jako doradca premiera LT) oraz własnych biznesów (jako szef gadzinowej rozgłośni). Dlatego został zmarginalizowany, bo rozpoznano w nim pospolitego szkodnika polskiej sprawy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#48 Andrzej 2016-02-15 17:20
"Cała ta historia ostatecznie okazała się dla AWPL przychylna, pomimo zmasowanej nagonki."
I to jest w tym wszystkim optymistyczne, że pomimo brzydkich zagrań litewskich polityków i mediów oraz ich niektórych sprzymierzeńców, jak Okińczyc, Niewierowicz, Radczenko czy Pukszto, ludność Wileńszczyzny zachowuje trzeźwość osądów, nie ulega fałszywej manipulacji, mocno popierając sprawdzonych w działaniu reprezentantów ZPL, AWPL, Forum Rodziców, Macierzy itp.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#47 Tomasz 2016-02-15 15:04
Dwulicowość i fałsz byłego ministra zostały dowiedzione w stopniu nie budzącym wątpliwości. Przyzwoity człowiek miałby w tej sytuacji wyrzuty sumienia, ale on być może już w ogóle nie ma sumienia. Będzie się dalej rozpychał jak dotychczas, z pomocą wujaszka Okinczyca, równie nieetycznego i szkodliwego.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#46 fakt 2016-02-15 13:35
Ten artykuł trzeba ludziom rozsyłać i dawać do czytania, bo pokazuje czarno na białym jak naprawdę było. Wyjście z koalicji to była mądra decyzja i w pełni uzasadniona sytuacją. Szybko okazało się, że Niewierowicz się zakiwał w swojej nieuczciwości, nic dziwnego, to lietuviski urzędnik i ulubieniec prezydent Grybauskaite, więc zupełnie nie pasował do uczciwej i pryncypialnej drużyny AWPL. Zresztą lietuvisi już odpowiednio o niego zadbają, podobnie jak o wujka Okińczyca, Radczenkę, Puksztę i innych sprzedawczyków polskiej sprawy!!!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#45 Czarek pl 2016-02-11 23:23
Cytuję Brawo Renata!:
Gratuluję pani Renacie Cytackiej pryncypialnej i odważnej postawy. Dała przykład, jak bronić naszego honoru, godności i naszej polskości. Nigdy nam lietuvisi nie zamkną ust szykanowaniem i prześladowaniami. Prawda zawsze zwycięży!


Można powiedzieć że to taka siłaczka pośród Wilnian. Dzielna i odważna kobieta, silna psychicznie, że nie uległa dzikiej i niesprawiedliwej nagonce.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#44 Anna 2016-02-02 14:51
do Andrzej
Masz rację, minister, który odwrócił się od swoich i w obliczu dzikiej nagonki nie bronił swojej zastępczyni, zachował się co najmniej nieelegancko i nielojalnie. Może i były minister pokończył szkoły i kursy, ale ogłady i honoru niestety nie posiadł.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#43 Andrzej 2016-01-27 21:42
Przy tworzeniu koalicji w 2012 roku długo się decydowało, jaki resort przypadnie AWPL. Brano pod uwagę kilka rozwiązań, ostatecznie stanęło na ministerstwie energetyki. To było najwygodniejsze dla Litwy, której bardzo zależało na projektach energetycznych realizowanych z Polską. Natomiast dla Polaków na Litwie lepsze byłoby na przykład ministerstwo oświaty i jak pamiętam, w tym kierunku były czynione kroki. Ale oczywiście dla Litwinów to było nie do przyjęcia, bo wiadomo, że minister oświaty z AWPL próbowałby odwołać ustawę oświatową z 2011 roku i wzmocnić szkolnictwo mniejszości narodowych, zaś zupełnie odwrotne cele przyświecają Litwinom. Ostatecznie stanęło na ministerstwie energetyki. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma. Jednak okazało się, że minister zachował się nielojalnie i nieelegancko. Opisane powyżej kulisy politycznych rozgrywek przekonują mnie ostatecznie, że Niewierowicz absolutnie nie zasługiwał na tę nominację i zawiódł na całej linii. Z jego postępowania mogli się cieszyć tylko Litwini, natomiast dla Polaków to był minister zupełna katastrofa.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#42 Karol Dworzak 2016-01-27 09:48
trzeba przyznac, ze właściwym i dalekosiężnym jest postulat programu AWPL który postulował zniesienie ministerstwa energetyki i włączenie go do ministerstwa gospodarki. Gdyby realizowac program AWPL już jesienią 2012 roku nie byłoby problemu z krnąbrnym ministrem!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Sobota, 21 grudnia 2024 

    św. Piotra Kanizjusza, prezbitera i doktora Kościoła, wspomnienie

    Łk 1, 39-45

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    W tych dniach Maryja wybrała się w drogę i spiesząc się, poszła w górskie okolice, do pewnego miasta judzkiego. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, podskoczyło dziecko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. I zawołała donośnym głosem: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona! Czemu zawdzięczam to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie? Gdy tylko usłyszałam Twoje pozdrowienie, podskoczyło z radości dziecko w moim łonie. Szczęśliwa jest Ta, która uwierzyła, że wypełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24