Jest to swoiste podziękowanie dla uczniów za zdolności w nauce, wykazanie siebie w konkursach i olimpiadach, aktywny udział w życiu pozalekcyjnym szkoły i życiu społecznym rejonu, sportowe osiągnięcia, zasługi dla harcerstwa, poświęcenie dla życia zespołowego, bądź bezinteresowne angażowanie się w działalność kulturalną i duchową.
Startowaliśmy spod siedziby samorządu rejonu wileńskiego. Po pożegnaniu z rodzicami, krótkiej modlitwie, uśmiechnięci i pełni nadziei ruszyliśmy w nieznane. Grupa zupełnie różnych ludzi, ale, jak później się okazało, zaprzyjaźnionych i zgranych ze sobą.
Nad całością czuwałem ja – niżej podpisany, a dzielnie pomagali mi Justyna Greitiun i Karol Pacyna. Od strony duchowej zaś nad nami czuwał kleryk seminarium wileńskiego Waldemar Jackiewicz. We wspólnej modlitwie, śpiewaniu, zapoznaniu się, we wspólnych grach i zabawach 8- godzinowa jazda minęła dość szybko.
Pierwszym punktem naszej podróży pielgrzymkowej była miejscowość Ołtarzew pod Warszawą, gdzie wraz z młodzieżą z Polski i Słowacji braliśmy udział w „Światowych Pallotyńskich Spotkaniach Młodych”. Codzienny aktywny udział w jutrzniach, Mszach św., rekolekcjach, wspólnych rozważaniach, grach i zabawach wzbogacił nas nie tylko duchowo, ale również pogłębił poczucie naszej wiary, odpowiedzialności wobec Boga, wspólnego szacunku i zaufania.
Od momentu przyjazdu i aż do rozstania czuwał nad nami duchowo, opiekował się nami i niezawodnie pomagał w sprawach organizacyjnych nasz przyjaciel – ksiądz Mariusz Marszałek. Był on z nami podczas całego pobytu, bo przecież to Księża Pallotyni gościli nas u siebie w Ołtarzewie czy też w Ząbkowicach Śląskich.
Prócz uczty duchowej był też czas na zwiedzanie stolicy Polski. Wraz z przewodnikiem podziwialiśmy uroki parku w Łazienkach, zwiedziliśmy Pałac na Wodzie, no i jak się mogło nie obejść bez wspólnego zdjęcia przy pomniku Fryderyka Chopina. Byliśmy przy Kolumnie Zygmunta i na Starym Mieście, które dosłownie od nowa powstało z gruzów po wojnie. Następnie spacerkiem przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście. Zobaczyliśmy Pałac Prezydencki, pomnik Adama Mickiewicza, Grób Nieznanego Żołnierza i wiele innych miejsc. Po prostu można powiedzieć, że z chciwością wszystko pochłanialiśmy oczyma. Zwiedziliśmy też nowoczesne, interaktywne Muzeum Fryderyka Chopina, Muzeum Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki i Stadion Narodowy, gdzie poczuliśmy się w roli kibica i VIP osobowości czy nawet w roli piłkarza, bo zwiedziliśmy dosłownie wszystkie zakamarki stadionu, poczynając od trybun i aż do szatni ekipy polskiej. Dwa dni to stanowczo za mało na Warszawę, ale z braku czasu niestety musieliśmy pożegnać metropolię.
Kolejny punkt naszej podróży to Jasna Góra w Częstochowie. Po wspólnej niedzielnej Mszy św., odprawionej przez księdza Mariusza Marszałka w szczególnym dla nas miejscu, bo w nowo powstałej kaplicy Miłosierdzia Bożego u Pallotynów w Częstochowie, ruszyliśmy, by w modlitwie złożyć pokłon Matce Bożej Częstochowskiej. Każdy w swoich intencjach, podziękowaniach i prośbach. Następnie każdy indywidualnie zwiedził sanktuarium, podziwiając piękno bazyliki, panoramę z wieży jasnogórskiej, salę rycerską, arsenał czy drogę krzyżową, no był też oczywiście i czas na upominki dla bliskich. Po czym dalej ruszyliśmy w podróż do miejsca docelowego naszej pielgrzymki – Ząbkowic Śląskich. Właśnie stąd już przez kolejne dni robiliśmy wypady w teren.
Każdy dzień rozpoczynaliśmy od wspólnej Mszy św., by podziękować Bogu za wspaniałe chwile, które przeżywaliśmy codziennie, jak również we własnych intencjach. Dziewczyny z zespołu „Randeo Anima” umilały śpiewem wielbienie Pana, zaś każdy z nas miał obowiązek wygłaszania czytań i modlitw.
Zwiedzieliśmy prawdziwą kopalnię złota w Złotym Stoku. Kopalnia wraz z jedynym w Polsce podziemnym wodospadem oraz Średniowiecznym Parkiem Techniki stanowi atrakcję unikatową w skali europejskiej.
„Kopalnia Złota” to specjalnie przygotowana trasa turystyczna z ekspozycją muzealną obejmująca dwie sztolnie. W pierwszej z nich – „Gertrudzie” (500 m) – podziwialiśmy unikatową kolekcję map geologicznych, dawne górnicze instrumenty geodezyjne, tygle i piec do wytopu złota, bogatą kolekcję skał, rud i minerałów z całego świata. Widzieliśmy też zbiór pamiątek związanych z 10-wiekową tradycją i historią wydobycia złota oraz zapierający dech w piersiach skarbiec z 1 066 sztabami złota.
Druga ze sztolni – „Czarna” (700 m) – znajduje się w górnej części Złotego Jaru. Ta sztolnia wiedzie zwiedzających XVI-wiecznymi, ręcznie kutymi wyrobiskami, poprzez komory, po wybranych gniazdach rudy złotonośnej. Podczas zwiedzania zapoznaliśmy się z technikami górniczymi stosowanymi na przestrzeni wieków, podziwialiśmy jedyny w Polsce podziemny wodospad, była też przejażdżka podziemnym tramwajem. Wielką atrakcją dla nas było samodzielne płukanie złota i szukanie kamieni szlachetnych.
Zwiedziliśmy też sztolnię „Ochrowa” ze źródłem arsenowo-żelazowym i Średniowieczny Park Techniki, który stanowi replikę średniowiecznej osady górniczej wyposażonej w urządzenia skonstruowane w skali 1:1 na podstawie rycin oraz opisów Georgiusa Agricoli. Jest to jedyna taka atrakcja w Europie.
Następnie udaliśmy się do Kłodzka, gdzie zwiedziliśmy prawdziwą twierdzę. Twierdza Kłodzko to jeden z najważniejszych i najbardziej okazałych zabytków Dolnego Śląska. Z jej wyższych partii można podziwiać przepiękną panoramę miasta i okolicznych gór, a wewnątrz zobaczyć dobrze zachowane ślady kultury militarnej i wystawy poświęcone historii tego miejsca. W podziemnych labiryntach poczuć klimat dawnego żołnierskiego życia.
Twierdza Główna położona jest na Górze Fortecznej (369 m n.p.m) w centrum miasta na powierzchni ponad 30 ha.
Obecnie Twierdza Kłodzko jest wyjątkowym zabytkiem nowożytnej architektury militarnej, wciąż jeszcze pełna tajemnic. Największą atrakcją tego miejsca są chodniki kontrminerskie. Podczas oblężenia twierdzy, jedną z metod walki było robienie przez wrogów podkopów pod działa obronne twierdzy w celu ich wysadzenia. Dlatego też w twierdzy stworzono system chodników kontrminerskich, czyli korytarzy, którymi obrońcy warowni mogli zarówno wysadzać stanowiska artyleryjskie nieprzyjaciela oblegającego twierdzę, jak również likwidować ewentualne podkopy wroga. Łączna długość tych korytarzy wynosi ok. 40 km. Ponieważ nigdy nie były one wykorzystane, to przetrwały w pierwotnej formie i część labiryntu jest udostępniona do zwiedzania.
Kolejny dzień to kolejne wyzwanie. Tym razem kierunek Wrocław, przepiękne miasto, które niestety z przyczyn atmosferycznych częściowo mogliśmy podziwiać tylko przez okno autokaru. Zwiedziliśmy muzeum wody „Hydropolis”, jakże aktualne do pogody tego dnia. „Hydropolis” to miejsce, w którym różnorodne technologie multimedialne, interaktywne instalacje, wierne repliki i modele oraz bogate w informacje ekrany dotykowe służą jednemu celowi: ukazaniu wody z różnych, fascynujących perspektyw. „Głębiny”, „Ocean Życia”, „Człowiek i woda”, „Stany Wody”, „Miasto i Woda”, „Historia inżynierii wodnej” i wiele innych stref, które naprawdę warto było zobaczyć.
Byliśmy też w jednym z wrocławskich multikin na filmie 4D „Jurajski Park: Upadłe Królestwo”. No i muszę tu stwierdzić, że warto było, bo wrażenie na nas to wywarło: woda, wiatr, zapachy i ruchome fotele przez cały film swoje zrobiły.
Ostatni dzień był poświęcony Górom Stołowym i okolicom. Pierwszym punktem zwiedzania była „Kaplica Czaszek” w Kudowa Zdrój, jest to wielki wspólny grobowiec ofiar wojen śląskich z lat 1740-1742 i 1744-1745 oraz chorób zakaźnych z XVIII wieku, którego ściany i sufit wyłożone są 3 tysiącami czaszek i kości ludzkich. Pod podłogą spoczywa dalsze kilkadziesiąt (20-30 tys.) szczątków ludzkich. Kaplica wybudowana została w roku 1776 przez księdza Wacława Tomaszka, któremu budowa kaplicy, zbieranie szczątków, dezynfekcja i impregnacja oraz układanie szczątków zajęły osiem lat.
Następnie spacer po parku zdrojowym w Kudowa Zdrój, gdzie mogliśmy spróbować wód mineralnych, podziwiać bogactwo i różnorodność roślin. Park obfituje w agawy, palmy, kaktusy, opuncje, draceny, saganowce i rododendrony oraz inne atrakcje roślinne.
Muszę tu wspomnieć, że tego dnia towarzyszyła nam przewodnik pani Ania, która ciekawie i z zaangażowaniem opowiadała nam szczegółowo o każdym miejscu, więc było naprawdę czego posłuchać i zapamiętać.
Z Kudowa Zdroju pojechaliśmy w „Błędne Skały” – jest to nazwa niepowtarzalnego labiryntu skalnego obejmującego grzbiet Skalniaka (915 m n.p.m.) wyrzeźbionego w górnokredowych piaskowcach ciosowych przez wodę i wiatry. Znajdują się one w Parku Narodowym Gór Stołowych. Obszar „Błędne Skały” ma powierzchnię ok. 22 ha, to labirynt szczelin i zaułków, niekiedy niezwykle wąskich, oddzielających bloki skalne kilkunastometrowej wysokości. Wiele skał ma własne nazwy np.: „Skalne Siodło”, „Kurza Stopka”, „Labirynt”, „Tunel”, „Wielka Sala”. Jest to trasa turystyczna o niepowtarzalnym uroku, którą zwiedzając często dosłownie przeciskamy się pomiędzy skałami wąskimi szczelinami. Wysokość korytarzy waha się w granicach 6-8 m, szerokość jest różna – miejscami wynosi tylko kilkadziesiąt centymetrów. Ciekawostką jest to, że na terenie „Błędnych Skałach” kręcono film „Opowieści z Narnii: Książę Kaspian”.
Kolejna atrakcja tego dnia to „Szczeliniec Wielki” (919 m) – jest najwyższym szczytem Gór Stołowych, a zatem zalicza się do Korony Gór Polski. Co ciekawe, na szczyt prowadzi droga zbudowana z 700 kamiennych stopni. Trasa zwiedzania prowadzi przez skalne labirynty, przepiękne tarasy widokowe oraz głębokie szczeliny, w których śnieg utrzymuje się nawet w okresie wakacyjnym. Nazwy nadane najciekawszym skałom nawiązują do ich kształtów, m. in. „Wielbłąd” czy „Małpolud”. Na szczycie znajduje się kilka punktów widokowych, skąd przy dobrej widoczności można zobaczyć całą Kotlinę Kłodzką, a także pasmo Sudetów wraz z Karkonoszami.
Pod koniec dnia zwiedziliśmy jeszcze Wambierzyce. Przepiękna miejscowość malowniczo usadowiona jest w Kotlinie Kłodzkiej, pomiędzy trzema wzgórzami, w dolinie potoku Cedron u podnóża Gór Stołowych. To znany w okolicy ośrodek kultu Maryjnego, zwany często Śląską Jerozolimą.
Wambierzyce słyną z okazałej i robiącej niemałe wrażenie bazyliki renesansowej, będącej Sanktuarium Maryjnym. Świątynia jest prawdziwą perłą wśród zabytków Ziemi Kłodzkiej. Do Sanktuarium prowadzą monumentalne kamienne schody. Olbrzymia fasada ma wysokość ponad 50 metrów, a przy tym jest szeroka i podzielona na 3 części. Reprezentuje styl późnego renesansu. Wnętrze świątyni jest utrzymane w stylu barokowym i kryje wiele obrazów, rzeźb i innych zabytków sztuki sakralnej.
Najbardziej ceniona i czczona jest jednak tutaj cudowna figurka Matki Bożej z drzewa lipowego przedstawiająca Maryję z Dzieciątkiem. Figurka, podobnie jak inne tego typu wizerunki, ubierana jest w sukienkę. Wambierzyckie Sanktuarium nosi tytuł bazyliki mniejszej. Przy świątyni istnieje klasztor franciszkanów, rozległa Kalwaria przypominająca tę z Jerozolimy oraz ruchoma szopka słynąca na całą okolicę i dalej.
Podczas całej podróży oprócz wspaniałej uczty duchowej i kulturalnej, nasza młodzież miała też prawdziwe uczty dla podniebienia. Nie brakowało pysznych lodów, ciast, gofrów czy innych słodyczy, a nawet McDonald’u. Staraliśmy się ją codziennie zadziwiać i rozpieszczać.
Niestety, wszystko co piękne szybko mija. Teraz zostały już tylko wspomnienia, zdjęcia, nowe doświadczenia oraz przeżycia i, oczywiście, największe bogactwo – nowi przyjaciele. Miejmy nadzieję, że za rok spotkamy się znowu.
Chciałbym w imieniu swoim, opiekunów, młodzieży oraz ich rodziców serdecznie podziękować dla administracji samorządu rejonu wileńskiego, na czele z panią mer Marią Rekść za możliwość realizacji tak wspaniałego wyjazdu. Dziękujemy też z całego serca dla księdza Mariusza Marszałka za opiekę duchową i pomoc w organizacji całości pielgrzymki. Wielkie Bóg zapłać dla zajezdni autobusowej rejonu wileńskiego i naszych kierowców za szczęśliwą podróż i wyrozumiałość. Sam też bardzo, bardzo dziękuję dla moich wiernych trzech muszkieterów – Justynie Greitiun, Karolowi Pacynie i Waldemarowi Jackiewiczowi – no i oczywiście, jakże nie podziękować jeszcze raz dla „mojej” wspaniałej młodzieży – dzięki dla Was wszystkich!
Bogdan Monkiewicz