Zaskakujący jest fakt, że młodociana artystka nie uczęszczała do żadnego kółka plastycznego. Wiedzę teoretyczną o rysunku czerpała na lekcjach plastyki, najpierw w Szkole Podstawowej im. Mariana Zdziechowskiego w Suderwie, później – w Gimnazjum im. ks. Józefa Obrembskiego w Mejszagole. Sabina ciepło wspomina swoich nauczycieli, zarówno swobodę twórczości na lekcjach Józefa Darasewicza, jak i szczególną dbałość o technikę u Virginii Traškevičiene.
Cierpliwość i precyzja
O swych rysunkach skromnie mówi, że z pewnością zawierają wiele błędów, jak np. niewłaściwe nałożenie cieni. Jednakże młoda artystka, biorąc udział w szkolnych i rejonowych konkursach plastycznych, była wielokrotnie nagradzana za swe prace.
Sabina zaczęła rysować bardzo wcześnie. Mając wolny czas, zawsze prowadzała ołówkiem po papierze. Do dziś najbardziej lubi wykonywać rysunki właśnie ołówkiem – czarno-białe, cieniowane. Z czasem zainteresowała się rysowaniem twarzy. Znajomi zaczęli przysyłać jej zdjęcia, by na ich podstawie wykonała rysunek. Rysowanie takiego portretu – to minimum 3 godziny pracy.
Na pytanie, czy nie lepiej byłoby posiedzieć na Facebooku, Sabina ze śmiechem odpowiada, że wszystko zależy od sytuacji i nastroju. Jednak Facebooka nie nadużywa. Jej znajomi często się dziwią, skąd ma tyle cierpliwości do rysowania, precyzyjnego nakładania cieni. Cieszą się z jej sukcesów, ale nie ma wśród nich takich, którzy mieliby tę samą pasję.
– Rysunki najczęściej powstają w samotności, wtedy łatwiej jest się skupić. Czasem siądziesz nad kartką i nic nie udaje się narysować, a innym razem ołówek „sam" prowadzi się po papierze – tłumaczy potrzebę ciszy i natchnienia autorka.
Z fantazją za pan brat
Opowiadając o sobie Sabina mówi, że od zawsze była zagłębiona w fantazjach, co też odzwierciedla się w jej pracach. Jeden z rysunków przedstawia dziewczynę, patrzącą w górę, z tyłu biegnie droga.
– To jakby symbol życia – czasami człowiek nie wie, dokąd iść – tłumaczy ideę młoda plastyczka.
Przedstawione na wystawie rysunki dworów, zamków czy widoki przyrody są najczęściej wykonane z dozą wyobraźni, nie zaś dokładnie odtwarzane z natury. Wyjątek – widok z rodzinnej miejscowości, Babrykowszczyzny, przedstawiający kilka samotnych drzew wieczorem, gdy wstaje mgła.
Dziewczynę interesuje rysowanie różnych rzeczy, od egzotycznych kwiatów o fantazyjnych liniach po... samochody.
– Podobają mi się samochody – zdradza zainteresowania Sabina Kovaliauskaite.
– Pewnego razu zobaczyłam narysowane przez kogoś auta i pomyślałam, że też spróbuję. Narysowałam, koledzy zobaczyli i zaczęli prosić, żebym narysowała i ich samochody.
Należy przyznać, że nawet tak nieromantyczny model, jak samochód, wycieniowany, z odbiciem rosnących obok drzew na szkle, wygląda fascynująco.
Korzenie i plany
Sabina nie pochodzi z rodziny plastyków, ale jej rodzice mają twórczą żyłkę: tata, będąc w szkole, również pięknie rysował, później interesował się rzeźbieniem w drewnie – jako upiększenie dla domu wykonał drewniane łyżki, noże i widelce. Mama natomiast, z zawodu kucharka, bardzo lubi dekorować dania ziołami, wykrajanymi z warzyw kwiatami itd. Młodszy o 4 lata brat Ernest, co prawda, interesuje się sportem, nie rysowaniem, lecz stryjeczny brat Sabiny także lubił rysować, tak, dla siebie.
Mówiąc o planach na przyszłość, Sabina stwierdza, że poważnie zastanawiała się nad studiami plastycznymi. Wybrała jednak bardziej praktyczny kierunek studiów – logistykę. A rysowanie zostanie jej zamiłowaniem.
Wystawa młodej plastyczki jest czynna do 1 października.
Alina Stacewicz
"Roa"