Jesteś znany przede wszystkim jako wykonawca muzyczny. Od czego zaczęło się Twoje zamiłowanie do śpiewania?
O śpiewie mogę mówić długo… A wszystko zaczęło się w Centrum Kultury w Ciechanowiszkach. To tam odbywały się różne koncerty, przedstawienia, zebrania, na które chętnie chodziłem z rodzicami. Mieszkańcy, jak to na wsi, znają jeden drugiego i wiedzieli, że mogę coś zaśpiewać. Pamiętam, że najbardziej lubianą piosenką był utwór „My Polacy z Wileńszczyzny”. To właśnie w wieku 5 lat zaśpiewałem na scenie tę pieśń. Poźniej w szkole wielokrotnie śpiewałem solo. Gdy w kościele parafialnym w podwileńskich Szyłanach śpiewałem w chórze razem z mamą, zaproponowano mi zaśpiewanie psalmu. Później otrzymywałem pierwsze zaproszenia do sąsiednich ośrodków kultury na koncerty i mogłem swoim śpiewem uświetniać imprezy. Czasem sobie żartujemy w rodzinie, że śpiew odziedziczyłem, mam go w genach. Pradziadek Stanisław był znany na Wileńszczyźnie, słynął z barytonu. Babcia wraz z siostrami miały wyjątkowe głosy. Mama też śpiewała w zespołach i kiedy była ze mną w ciąży, to miała wiele koncertów zarówno na Litwie, jak i za granicą. Często więc żartuję, że moja muzyczna droga niezupełnie jest tylko moja, a rodzinna.
A w ilu zespołach aktualnie śpiewasz?
Tak naprawdę uczęszczanie do zespołu to wielka odpowiedzialność i poświęcenie. Nie zawsze mam tyle czasu, aby siebie całego dać dla działalności zespołu. Aktualnie należę do Zespołu Pieśni i Tańca Ludowego „Rudomianka”, a także kieruję założonym przez siebie kwartetem „Initium”. Poza tym pracuję jako organista w parafiach Najświętszej Marii Panny w Szyłanach i Trójcy Przenajświętszej w Suderwie, gdzie także kieruję chórami parafialnymi.
Masz dopiero 20 lat, a już w 2020 roku odbył się Twój pierwszy, debiutancki koncert. Następnie był koncert „Sny marzeń”, a ostatnio koncert świąteczny „Światło Świąt”. Skąd pojawił się pomysł organizowania koncertów w tak młodym wieku?
O koncertach marzyłem od zawsze. Ciągle żyłem wizją pierwszego koncertu: jaki będzie, gdzie będzie, jak poukładam repertuar, czy w ogóle ktoś przyjdzie na koncert. Ale od marzeń przeszedłem do działania. Bardzo wiele pomógł mi Dom Kultury Polskiej w Wilnie, sponsorując salę koncertową, gdzie odbył się mój pierwszy koncert. Był to dzień, który dał mi nowe siły, natchnienie do kolejnego działania. Kiedyś, idąc sobie latem Starówką, pomyślałem, jak było fajnie i rodzinnie, jak sporo ludzi udało się zebrać, więc zechciałem zrobić jeszcze jeden koncert. Bez zastanowienia zatelefonowałem do administracji DKP i umówiłem się w sprawie sali na kolejny koncert. A później następne… Koncerty jednoczą. Dla mnie to maksymalne wrażenia, szczęście, także moim słuchaczom jest to możliwość spotkania się i rozmowy ze znajomymi, wspólnego spędzenia czasu, zapomnienia o codziennych troskach.
Czy masz juz plany na przyszłe koncerty? Zdradziłbyś coś?
Oczywiście, jak każdy wykonawca myślę o tym, co mogę sprezentować dla swego widza. Mam ogromne plany na kolejne koncerty, a czas leci szybko, więc wkrótce, mam nadzieję, zaproszę na kolejny koncert. Chcę pokazać się z innej strony niż na pierwszych koncertach, ale niech to jednak zostanie małą tajemnicą.
Często śpiewasz znane utwory, a czy w Twoim repertuarze są piosenki napisane przez Ciebie?
Na pewno. W październiku 2020 roku organizowałem swój koncert solowy „Recital”, który składał się w większości z moich utworów solowych. To piosenki o różnej tematyce i tempie: życiowe, miłosne, szybkie, powolne – dla każdego. Myślę, że na kolejnym koncercie, który planuję, odbędzie się premiera wielu utworów, które są mi ważne.
Kto w świecie muzycznym Cię inspiruje? Masz ulubionego wykonawcę?
Staram się nie wzorować na kimś jednym, lecz brać przykład z wielu wykonawców – zarówno muzyki poważnej, jak i rozrywkowej. W danym momencie nie mam odpowiedzi na pytanie, czy mam ulubionego wykonawcę. Słucham piosenek o różnej tematyce, w różnym stylu, różnych wykonawców i każdy mnie czymś inspiruje.
Oprócz kariery muzycznej zajmujesz się także działalnością społeczną. Jesteś członkiem Rady ds. Młodzieży w Samorządzie Rejonu Wileńskiego. Skąd chęć udziału w tym przedsięwzięciu?
Nie tylko muzyka ciekawiła mnie od zawsze. Interesowałem się także życiem politycznym. Studiowałem nauki polityczne i chyba to popchnęło mnie do zgłoszenia się do Rady, do której zostałem wybrany. Działalność społeczna to nieodłączna część mojego życia. W działalności Rady mamy wiele wsparcia od administracji samorządu, za co jestem bardzo wdzięczny.
Czy udzielasz się gdzieś jeszcze, na przykład w prowadzeniu innych koncertów, wystaw lub imprez kameralnych?
Tak, często jestem zapraszany na otwarcie wystaw, prowadzenie koncertów. Ponadto sam organizuję wystawy. Centrum Kultury w Ciechanowiszkach, gdzie po raz pierwszy zaśpiewałem „My Polacy z Wileńszczyzny”, jest placówką, którą obecnie kieruję. Tam również organizuję koncerty, wystawy.
Z Twoich zdjęć w mediach społecznościowych mogę wnioskować o tym, że lubisz podróżować. Jaki kraj zostawił na Tobie największe wrażenie?
Jak mówili nam w szkole – podróże kształcą. To prawda. Byłem w wielu państwach i miastach i wizyta w każdym z nich pozostawiła po sobie wiele wrażeń, bo było to dla mnie nowe, inne. Wiele osób mówi, że pragnie wrócić do Rzymu – zgadzam się. Podróżowałem po Włoszech. Chciałbym tam wrócić. Jedną z ostatnich moich podróży była wyprawa do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dla mnie ta podróż była czymś niesamowitym, pełna wrażeń. Zwiedziłem też wiele innych państw: Szwecję, Wielką Brytanię, Austrię, Czechy, Polskę itd. Ale piękno naszej wileńskiej Starówki jednak najcenniejsze i sercu najbliższe. Nic jej nie zamieni.
Nieodłączną częścią Twego życia jest takża wiara katolicka. Jaką działalność prowadzisz w tym kierunku?
Wiarę zawdzięczam swoim rodzicom. Mama i tata pochodzą z rodzin wierzących i praktykujących, w których praktyki religijne były nieodłączną częścią codzienności. Bóg lubi żartować. Od dziecka lubiłem być w kościele, chciałem tam chodzić. Początki śpiewu w chórze, śpiewanie psalmów, a terz już sam kieruję chórem – zawsze byłem z Bogiem i dla Boga. Nie czułem się zagubiony. Ponadto pracuję jako katecheta, przygotowuję dzieci i młodzież do sakramentów Eucharystii i Bierzmowania, a także jestem nauczycielem religii. Do wiary nikogo nie można zmusić, do wiary trzeba zachęcić, tak samo jak i do każdego innego działania. Oddać swoje życie w ręce Boga – najlepszy wybór, jakiego mogłem dokonać.
Dziękuję za rozmowę i życzę wiele sukcesów w przyszłości!
Rozmawiała Juliana Amelia Mickiewicz, studentka I roku filologii polskiej na Uniwersytecie Wileńskim.