Bożena Naruszewicz pochodzi z rejonu wileńskiego, z miasta Niemenczyn, gdzie jeszcze podczas nauki w szkole rozpoczęła pisanie wierszy oraz zostały urzeczywistnione pierwsze próbki malarskie. Długo pisała do szuflady, onieśmielona tym, że, być może, nie są wiele znaczące. Malowała także raczej dla własnej przyjemności. Po kryjomu, nie dla wszystkich oczu, gromadziła obrazy, namalowane właśnie tak, jak jej dusza podpowiadała, więc treść, którą zawierają, jest bardzo różnorodna.
Jednakże przed kilkoma laty przez przypadek i wiersze, i obrazy ujrzały światło dzienne. I tak się stało, że od razu została przyjęta do grona malarzy Związku Polskich Malarzy „Elipsa”, działającego pod kierownictwem Danuty Lipskiej, a następnie została członkinią nowo powstałego Stowarzyszenia Polskich Literatów na Litwie.
Spotkanie autorskie, które zainaugurowała Helena Bakuło, dyrektor muzeum, słowami, że talent nie chodzi sam jeden, on niesie jeszcze inne talenty, miało bardzo ciepły klimat, na wskroś przesiąknięty życzliwością dalszych sukcesów, jak też wieloma serdecznościami, na które, z pewnością, zasługuje młoda „wielobranżowa” twórczyni - Bożena Naruszewicz.
Wieczór poprowadził Józef Szostakowski, poeta, dr nauk humanistycznych, a na co dzień pracownik muzeum - „dobry anioł, który, jak podkreśliła pani dyrektor, jest stróżem poezji na Wileńszczyźnie”.
Z kolei prowadzący, naukowiec, historyk literatury, dr Józef Szostakowski, wysoko ocenił twórcze działania poetki i malarki, a mianowicie mówił o tym, że „Bożena Naruszewicz dość późno odsłoniła się dla szerszej obserwacji. Jej dzieła malarskie zawierają moc i promieniują pozytywną energetyką, a w wierszach, które pisze we współczesnej formie, jest dużo życia.
W trakcie imprezy, która odbywała się przy kawie, herbacie oraz łakociach, a przebiegała w niesamowicie przyjaznej atmosferze, autorka zaprezentowała swoje najnowsze wiersze i opowiedziała m. in. o aniołach, które czuwały na ścianach wystawnego salonu muzeum i uświetniały nastrój uczestników spotkania, ale przede wszystkim twórczyni dziękowała organizatorom za możliwość, którą została zaszczycona, za wyeksponowanie wystawy.
Seria aniołów, która tym razem udekorowała wnętrze muzeum, jak zaznaczyła autorka, wesprze akcję charytatywną, w której malarka uczestniczy już nie po raz pierwszy.
- Aniołowie, którzy są utrwaleni na płótnach przychodzą do mnie z nieba, ale do 2021 roku nie mieli konkretnej twarzy. Obecnie, gdy powstaje obraz z aniołami to częstokroć mają twarze podobne do przypadkowo spotykanych, obcych mi ludzi. Ponadto niekiedy udaje się nawet je zidentyfikować - zwierzyła się i odsłoniła swoje poloty twórcze dla gości przebywających w salonie muzeum mistrzyni pędzla i pióra Bożena Naruszewicz.
Danuta Lipska, prezes „Elipsy” składając twórczyni życzenie, aby aniołowie trzymali ją na swoich skrzydłach, wyeksponowaną serię aniołów określiła jako urzekająco energetyczną.
W toku spotkania nie zabrakło też akcentów muzycznych. Tym razem zabrzmiały skrzypce w rękach muzyka Katarzyny Żemojcin, w pięknym duecie - Helena Bakuło i Andreana Turenko brzmiały pieśni pod akompaniament gitary akustycznej. Z zaciekawieniem wysłuchano również gości chętnych zaśpiewania i przypomnienia dawnych piosenek byłych wiliowców: duetu rodzinnego Krystyny i Henryka Nausewiczów oraz Wojciecha Piotrowicza, poetę i wielkiego miłośnika solowych popisów wokalnych.
Teresa Markiewicz
fot. autorka
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.