– Kaligrafia jest jedną z najpiękniejszych sztuk, dostępnych każdemu, kto potrafi pisać. Niektórzy twierdzą, że mają bardzo brzydki charakter pisma. W takim przypadku trzeba usiąść i ćwiczyć, przepisując teksty. Wówczas pismo będzie piękne i eleganckie. Najczęściej nam się nie chce tracić czasu, wysiłku, wystawiać na szwank swoją cierpliwość, żeby wykształcić ładne pismo – w rozmowie z „Tygodnikiem” opowiada Helena Bakuło, dyrektor Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie, inicjatorka zajęć z kaligrafii pt. „Tydzień Pięknej Litery”. Jej zdaniem, każdy potrafi pięknie pisać, ale to wymaga wysiłku.
„Tydzień Pięknej Litery” w Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie odbył się w dniach 11-16 listopada. Wydarzenie to zbiegło się z Dniem Niepodległości Polski (11 listopada) i Tygodniem Języka Polskiego, organizowanym w szkołach rejonu wileńskiego.
W świat pięknej grafiki uczniów przybywających z różnych szkół w rejonie, w Wilnie wprowadzała Anna Taukiń, która prowadzi zajęcia edukacyjne w muzeum. Owszem, każdy się zgodzi, że współczesną młodzież, nawykłą do technologii multimedialnych, trudno skłonić do czegoś z poprzedniej epoki. Jednak po wizycie w placówce uczniowie wychodzą zadowoleni, pełni zachwytu nad tym, że do pisania można wykorzystać tak proste rzeczy jak gęsie pióro czy odpowiednio zaostrzony patyczek. Jak opowiada pani Helena, pewna uczennica z Niemieża po takich zajęciach w muzeum zapisała się na zajęcia z kaligrafii w Wilnie prowadzone przez architektów. Uczęszczała na nie, żeby zgłębić sztukę artystycznego pisania.
– Te zajęcia mają w sobie pewien urok, czar. Czy to poprzez skupienie i medytację nad pracą, a może poprzez takie lekcje epoka poety staje się bardziej bliska, namacalna – zastanawiała się dyrektorka placówki.
– Do dzisiejszej pracy wykorzystujemy kupiony w sklepie tusz albo atrament, przelewamy go do glinianych flakoników, wykonanych na wzór takiego kałamarza, którego używał Syrokomla. Kiedyś nie można było kupić przyborów do pisania, dlatego w domowych warunkach robiono mieszaniny, np. węgla, żywicy i wody albo czerwonej ziemi, wody i żywicy, albo soku kapuścianego, siarczanu miedzi i galasówek (owady) długo gotowanych z gumą arabską i piwem lub winem. Człowiek musiał sporo się natrudzić i posiadać odpowiednią wiedzę, żeby przygotować atrament do pisania. Nawet każda kropka i kreska była napisana starannie i dokładnie – opowiadała Anna Taukiń, pokazując uczniom zdobnicze pismo różnych rękopisów. Podkreśliła też, że poprzez kształcenie umiejętności ręcznego pisania (tzw. motoryki małej) uczeń rozwija swój umysł, a także umiejętności pięknego wysławiania się.
Prawdopodobnie niejednemu uczniowi, który zmagał się z napisaniem swego imienia i nazwiska, nazwy swojej szkoły czy też różnych miejscowości, niejednokrotnie przyszło na myśl, żeby odrzucić gęsie pióro. Sztuka wcale niełatwa, kiedy dla napisania każdej litery trzeba zamoczyć przyrząd w kałamarzu, tak aby atramentu było ani za dużo, ani za mało. Poza tym trzeba było uważać na kleksy. To była dobra lekcja dla młodzieży, która zrozumiała, że napisany przed wiekami tekst musiał być na tyle cenny i wartościowy, gdyż jego powstanie zajmowało tak dużo czasu i wysiłku. Pisać byle co, po prostu się nie opłacało.
Krystyna Dejnarowicz uczy języka polskiego w Gimnazjum im. św. Jana Bosko w Jałówce. W ramach „Tygodnia Języka Polskiego” przybyła na zajęcia z kaligrafii do Borejkowszczyzny z uczniami klasy 7. Każdego roku razem z dziećmi korzysta z propozycji edukacyjnych muzeum. Twierdzi, że dzieci i młodzież są chętne poznawać to, co dawne, jak się kształtowały nasze tradycje. Pobyt w miejscu zamieszkania poety pozwala uczniom uświadomić, że był człowiek, który posiadał swoje zwyczaje i różne zamiłowania. Poza tym lekcja poza szkołą wzbudza zawsze więcej emocji i zainteresowania.
Kamila Wołodkowicz, Kamila Pokazaniewa, Gabriela Kontrymaitė i Oskar Bożerocki, uczniowie klasy siódmej ze szkoły w Jałówce, zgodnie stwierdzili, że wyjazd do Muzeum Syrokomli był bardzo udany, ponieważ mogli prawie „dotknąć” poetę.
– Pisanie gęsim piórem było najtrudniejsze, jednak wywarło na nas ogromne wrażenie. Niełatwo było tym poetom, którzy tworzyli tak duże dzieła. Każde zapisane zdanie musieli porządnie przemyśleć, żeby nie marnować papieru i atramentu, które tak ciężko się zdobywało – rozważali uczniowie i przyznali się, że w szkole starają się ładnie pisać w zeszytach.
Teresa Worobiej
Fot. autorka
Tygodnik Wileńszczyzny