Po co Wisława Szymborska tworzyła kolaże i czy spodziewała się, że jej prace będą pokazywane na wystawach? Te pytania do autorki, reżyserki, Joanny Gromek-Illg, piszącej obecnie biografię Wisławy Szymborskiej, skierował Donatas Purlys, moderujący rozmowę na temat Krakowa i związanych z tym miastem polskimi noblistami podczas trwających w Wilnie 19. Międzynarodowych Targów Książki.
„Myślę, że wiedziała, że one będą wystawiane, dlatego że prezentowane były już za jej życia” – odpowiedziała Gromek-Illg. Jak zaznaczyła, przygoda Szymborskiej ze sztukami plastycznymi zaczęła się właściwie przypadkiem. „Jako dziewczynka była dość wszechstronnie uzdolniona, również rysunkowo. Bardzo ładnie rysowała i myślę, że jeszcze jak miała dwadzieścia kilka lat, to nie była do końca pewna, w którym kierunku pójść – pisać czy rysować. Do pewnego momentu robiła obie te rzeczy” – powiedziała autorka.
„Zaczęła swoje plastyczne zajęcia traktować poważniej, kiedy ojciec jej przyjaciółki, który był znanym bardzo anglistą, autorem podręczników, zaproponował jej w 1945 roku wykonanie ilustracji do jednego z jego podręczników. Ona rzeczywiście zrobiła te ilustracje, wypadły bardzo dobrze. Ten podręcznik cieszył się wielkim powodzeniem i to były jej pierwsze zarobione pieniądze” – opowiadała pani Joanna.
Zwróciła uwagę na to, że Szymborska w czasie okupacji cierpiała okropną biedę. Jej matka owdowiała przed wojną, więc mieszkały we trójkę: ona, siostra i matka. Miały kamienicę, którą musiały utrzymać. (W 1939 roku trafiła w kamienicę bomba, robiąc dziurę w dachu). Były całkowicie pozbawione środków do życia.
„Przez całą okupację utrzymywały się z pieczenia ciast, które sprzedawały na dworcu kolejowym. I nagle ona narysowała rysunki i dostała jakąś niewyobrażalną dla niej górę pieniędzy. To bardzo ją zachęciło do uprawiania sztuk plastycznych. Jeszcze kilka lat później zilustrowała książkę dla dzieci. Ale myślę, że uznała, że pisanie wierszy jest dla niej ważniejsze, jest takim zajęciem poważniejszym, więc poszła w tę stronę” – mówiła Gromek-Illg. Ale rysowania, jak dodała autorka, Szymborska nie porzuciła. Nadal rysowała, na przykład, malutkie ilustracje na listach, a na początku lat 60. na tych listach zaczynają się pojawiać wycinanki.
„Najpierw są to pojedyncze elementy wycięte z gazety, przyklejone, ilustrujące list, a później tych elementów jest coraz więcej. Układa z wycinanek historyjki obrazkowe, aż w pewnym momencie zaczyna produkować karteczki. I ta produkcja karteczek, bo niestety trzeba powiedzieć, że to się zmieniło w produkcję, miała związek z tym, że Szymborska miała niesłychanie dużo korespondentów” – opowiadała pani Joanna.
Jak zaznaczyła, Biblioteka Jagiellońska posiada listy napisane do poetki. Nazwiska adresatów to 45 stron maszynopisu maczkiem. „To kilkanaście tysięcy osób. Powiedzmy, że znaczna część to osoby, które pisały do niej w jakichś sprawach służbowych, redakcyjnych, bądź przez przypadek, dalsi znajomi, ale tych bliskich znajomych też na pewno było parę tysięcy” – podkreśliła autorka. I żeby nie okazać się osobą nieczułą, nietowarzyską, opowiadała dalej Gronek-Illg, Szymborska zaczęła tworzyć karteczki, które wysyłała zamiast listu. Z tyłu karteczki pisała jedno czy dwa zdania i jakieś życzenia noworoczne bądź świąteczne, imieninowe, urodzinowe i in. Wyklejanki poetki były dowcipne i ironiczne.
„Jak przychodził taki moment, że jej się kończył zapas kartek, to zamykała się na trzy dni w domu. Miała stosy starych gazet, które zbierała, czasopism, żurnali z przełomu wieków, siadała, wycinała z tego obrazki. Cała podłoga była zasłana papierami. Miała takie specjalne sztywne karteczki niedużego formatu. Wymyślała historyjki i przyklejała. Robiła to bardzo pedantycznie, nigdzie nie ma kleju, nigdzie nic nie odstaje, jest to bardzo akuratnie zrobione” – mówiła pani Joanna.
„Przez wiele lat bardzo wiele osób dostawało te kartki i to był miły, ciepły sygnał z jej strony. Być może ci wszyscy adresaci woleliby dostać długi list, ale ona wtedy nie robiłaby nic innego, tylko pisałaby listy. Myślę, że i tak samo to robienie i wysyłanie kartek zajmowało jej dużo czasu. Ale to była cała ona. Była bardzo uważna w stosunku do ludzi. Nastawiona na kontakt i skoro nie mogła ofiarować długiego listu, to chciała przynajmniej dać taką kartkę. W związku z tym kartek powstało bardzo dużo” – opowiadała Gromek-Illg.
Część osób udostępniła kartki, które otrzymała od noblistki. Zostały one zeskanowane i wydrukowane w wersji, którą można pokazać na wystawie.
„Oczywiście rozkoszne jest odczytywanie tych dowcipów, ale dla mnie najbardziej wzruszające jest to, że ona chciała, żeby nikogo nie pominąć, nikomu nie dać odczuć, że nie ma czasu dla niego. W związku z tym takie uśmieszki przysyłała” – zaznaczyła autorka.
„Myślę, że Państwo oglądając tę wystawę, będziecie mieli wrażenie, że się wchodzi na nią z uśmiechem na twarzy, ale wychodzi się z twarzą roześmianą od ucha do ucha” – powiedziała Joanna Gromek-Illg.
Iwona Klimaszewska
***
Otwarcie wystawy „Wisława Szymborska. Kolaże” odbędzie się 26 lutego 2018 roku, godz. 18.00, w Litewskiej Bibliotece Narodowej im. Martynasa Mažvydasa, (al. Giedymina 51, Wilno). Na wystawie eksponowane będą oryginały kolaży. Wystawa potrwa do 16 marca. Wstęp wolny.
Komentarze
"TEN DZIEŃ" (na cześć J. Stalina)
Jeszcze dzwonek, ostry dzwonek w uszach brzmi.
Kto u progu? Z jaką wieścią, i tak wcześnie?
Nie chcę wiedzieć. Może ciągle jestem we śnie.
Nie podejdę, nie otworzę drzwi.
Czy to ranek na oknami, mroźna skra
tak oślepia, że dokoła patrzę łzami?
Czy to zegar tak zadudnił sekundami.
Czy to moje własne serce werbel gra?
Póki nikt z was nie wypowie pierwszych słów,
brak pewności jest nadzieją, towarzysze.
Milczę. Wiedzą, że to czego nie chcę słyszeć -
muszę czytać z pochylonych głów.
Jaki rozkaz przekazuje nam
na sztandarach rewolucji profil czwarty?
- Pod sztandarem rewolucji wzmacniać warty!
Wzmocnić warty u wszystkich bram!
Oto Partia - ludzkości wzrok.
Oto Partia: siła ludów i sumienie.
Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie.
Jego Partia rozgarnia mrok.
Niewzruszony drukarski znak
drżenia ręki mej piszącej nie przekaże,
nie wykrzywi go ból, łza nie zmaże.
A to słusznie. A to nawet lepiej tak.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.