30 czerwca w Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie (rej, wileński) odbyło się otwarcie wystawy fotograficznej „Literackimi śladami po Litwie" autorstwa znanego poety, cenionego historyka literatury i przewodnika – Józefa Szostakowskiego. W przededniu swego jubileuszu 60-lecia dał się poznać szerokiej publiczności również jako fotograf.
To, że Szostakowski ma wrażliwe oko fotografa, upewnili się już o wiele wcześniej ci, którzy trzymali w ręku wydaną w 2012 r. książkę jego autorstwa „Wilno i okolice. Przewodnik literacki". Przeważająca liczba zamieszczonych w niej zdjęć została wykonana przez samego autora.
Większość eksponowanych na wystawie zdjęć było robionych dla wyżej wymienionego wydania. Ale są też takie, które autor wykonał specjalnie na wystawę. Ogółem eksponowanych jest 30 fotografii, które można oglądać do końca lata. „Ta wystawa jest spojrzeniem na miejscowości związane z literaturą polską na Litwie" – powiedział Szostakowski. Ponary i Kiernów, Troki i Wilno, Orniany i Szetejnie, Wysoki Dwór i Borejkowszczyzna, Mickuny i Kowno – uwiecznione przez Szostakowskiego miejsca przypominają o pobycie tu Mickiewicza, Słowackiego, Mostowskiej, Sarbiewskiego, Miłosza, Gałczyńskiego i in. Wśród eksponowanych fotografii są niezwykle cenne okazy. Chociażby już nieistniejący, zburzony przed kilkoma laty drewniany budynek dawnej szkoły w Kolonii Wileńskiej, gdzie się uczył znany polski pisarz i reżyser Tadeusz Konwicki.
Zdjęcia są pełne emocji i ukazują poetycką wrażliwość autora. Zdaniem Szostakowskiego, fotografię i poezją łączy to, że obie powinny zawierać w sobie tajemnicę, skłaniać do myślenia. „Jeżeli wiersz nie zmusza do rozmyślań i nie ma w nim zagadki, to nie jest wierszem. Tak samo i fotografia. Jeżeli nie ma w niej warstwy interpretacyjnej, to nie jest fotografią" – uważa autor.
Sztuki fotografowania zawodowo nigdy się nie uczył. Jej tajniki poznawał samodzielnie w młodości, wywołując zdjęcia w łazience. Z aparatów profesjonalnych nie korzysta do dzisiaj. W swej kieszeni zawsze nosi ze sobą zwykły, nieduży amatorski aparat fotograficzny, który nabył przed laty za 700 litów. I nie zamierza wymieniać go na droższe. „Jeżeli kiedyś nabędę inny, to również tak samo tani, prosty w obsłudze. Wystarczy mi taki, który zmieści się w kieszeni. Niech mnie tylko Pan Bóg nie pozbawia wzroku" – powiedział.
Iwona Klimaszewska