Vilmantas Vitkauskas, szef Narodowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, powiedział, że litewskie władze wiedziały o porwaniu przez piratów od końca marca.
Litwini i grupa innych marynarzy zostali porwani z duńskiego statku u wybrzeży Konga.
„W sumie było 16 osób, zwykle piraci wybierają głównych według hierarchii i zabierają ich na ląd, a innych, których uznają za niepotrzebnych, zostawiają na statku. To osoby, które pozostały na pokładzie, było ich 10, zostały odnalezione i uratowane. Pozostałych wywieziono łodzią na ląd, tam przetrzymywano i wtedy rozpoczęły się negocjacje” – mówił Vitkauskas.
W komunikacie Kancelarii Rządu poinformowano, że zgodnie ze światową praktyką, aby nie zaszkodzić akcji ratowniczej, nie podano informacji o jej przebiegu. Taktykę tę stosują wszystkie państwa świata, ratując swoich obywateli z niewoli u piratów.
26 marca litewskie władze otrzymały wiadomość, że 25 marca miał miejsce atak na pływający pod banderą Liberii tankowiec "Monjasa Reformer. Do ataku doszło około 140 mil morskich na zachód od Pointe-Noire w Republice Konga. Piraci zajęli statek i uwięzili 16 członków załogi. Statek został później odnaleziony, piraci uwolnili 10 z 16 członków załogi, ale Litwini pozostali zakładnikami.
"27 marca w Narodowym Centrum Zarządzania Kryzysowego została powołana specjalna grupa robocza złożona z przedstawicieli różnych litewskich instytucji, która koordynowała akcję ratunkową obywateli Litwy. Władze kraju natychmiast ustaliły tożsamość mężczyzn, litewscy policjanci nawiązali kontakt z ich bliskimi, na bieżąco udzielali im wszelkiej niezbędnej pomocy i informacji” – informuje Kancelaria Rządu.
Litewskie instytucje współpracowały z Interpolem oraz z innymi organizacjami międzynarodowymi i partnerami zagranicznymi, tak by obywatele Litwy mogli zostać jak najszybciej uwolnieni i bezpiecznie sprowadzeni do domu.
na podst. lrt.lt