Na wileńskim lotnisku nietrzeźwy mężczyzna powiedział, że ma bombę w walizce. Zamiast lecieć na wczasy do Egiptu, trafił do aresztu.
W sobotę około godziny 14.00 podczas odprawy na wileńskim lotnisku 30-latek powiedział, że w walizce ma bombę. Mężczyzna leciał do Hurgady.
Funkcjonariusze sprawdzili bagaż mężczyzny, nie znaleźli w nim żadnych przedmiotów, które nie mogą być przewożone.
Jak donosi Departament Policji, mężczyzna trafił do aresztu. Miał 0,42 proc. promila alkoholu we krwi.
Wszczęto dochodzenie w tej sprawie.
Na podst. ELTA