Chłopiec obecnie przebywa w szpitalu. Jest z nim jego matka. - To szok dla niego, bardzo mało mówi - mówi kobieta.
3,5-letni Dawid przeszedł szereg badań. - Jest zdrowy, tylko troszeczkę podrapany - dodaje.
Nie wiadomo kiedy dziecko wróci do domu. Lekarze muszą się upewnić, czy po nocy spędzonej w lesie nie ma zapalenia płuc.
Chłopca znalazł leśniczy
Dziecko odnalazł leśniczy. - To pies uratował chłopca, a nie ja. Ja tylko znalazłem ich w lesie. Tylko zaszczekał i już wiedziałem, że tam będzie dziecko - tłumaczył mężczyzna.
- Chłopiec leżał w takim zagłębieniu, było widać, że oddycha. Był skulony i leżał twarzą do ziemi. Jedyne co mówił, to to, że bardzo chce do mamy - kontynuował.
Według niego dziecko przeżyło tylko dlatego, że chyba pies je cały czas ogrzewał. - Tylko dzięki temu kundelkowi wszystko dobrze się skończyło. Ja akurat tam byłem. Tyle – stwierdził.
Poszukiwania
3,5-letni Dawid był poszukiwany od czwartku - m.in. przez ponad 100 strażaków i policjantów.
Ostatni raz był wówczas widziany ok. godz. 16.30, gdy wybiegł z podwórka za swoim psem. Rodzina początkowo szukała dziecka na własną rękę; ok. godz. 18 zaalarmowała piotrkowską policję. Wieś, z której pochodzi chłopiec, otaczają kompleksy leśne. W prowadzonych na szeroką skalę poszukiwaniach uczestniczyło kilkaset osób: policjanci i strażacy z psami i kamerami termowizyjnymi, policyjne śmigłowce, rodzina dziecka i okoliczni mieszkańcy.
mn, nsz/tr