"Oczywiście, (embargo – przyp. L24) może mieć wpływ na cenę produkcji. Jeżeli producenci nie będą mieli gdzie sprzedać, a państwo im nie pomoże, cena może spaść. Ludziom może wydawać się to bardzo atrakcyjne, ale w przypadku gospodarki, wzrostu gospodarczego, jeżeli ceny na produkty spadną, to firmy nie uzyskają pewnej części dochodów, nie będą w stanie utrzymać objętości produkcji, płacić producentom odpowiednią cenę, utrzymać miejsca pracy. Taki właściwie krótkoterminowy spadek cen, spowodowany nadwyżką produkcji na rynku może wydawać się atrakcyjny, ale pod względem gospodarki – nie leży w interesie kraju" – we wtorek w wywiadzie dla radia "Žinių radijas" mówiła minister rolnictwa.
Zdaniem V. Baltraitienė, jeżeli na prośbę hodowców warzyw i wytwórców produkcji mięsnej na ich produkcję zostałby zmniejszony podatek od wartości dodanej (VAT) do 5 proc., ceny odpowiednio zmniejszą się też w miejscach sprzedaży i to już by było korzystne dla wszystkich.
"Jeżeli z tego powodu ceny spadają, to jest korzystne. Ale jeśli cena spada tylko dlatego, że nie ma gdzie sprzedać produkcji, 'zbyć' jej – to nie przynosi żadnych korzyści ani dla państwa, ani dla gospodarki. Uważam, że będziemy w stanie znaleźć wystarczającą ilość funduszy na wsparcie naszych firm, by produkty były sprzedawane, a jeśli miałoby dojść do obniżenia ceny, to tylko ze względu na przyjęte przez Sejm poprawki do niektórych rozwiązań podatkowych" – zapewniła V. Baltraitienė.
Minister rolnictwa pozytywnie oceniła możliwość skupu interwencyjnego, na czym mieliby skorzystać producenci. Co prawda V. Baltraitienė prognozuje, że negocjacje z Komisją Europejską w sprawie skupu interwencyjnego mogą potrwać do miesiąca. Zaznaczyła również, że zwrócono się do przewodniczących obecnie w Radzie Unii Europejskiej Włoch o zwołanie nadzwyczajnego spotkania Rady Ministrów Rolnictwa.
Komentarze
To jest rozsądne stanowisko, bo ukierunkowane przede wszystkim na to jakie konsekwencje poniesiemy my, zwykli obywatele, a polityk z prawdziwego zdarzenia powinien przecież myśleć na pierwszym miejscu o swoich wyborcach.
Stare przysłowie powiada, że mądrej głowie dość dwie słowie. Mam nadzieję, że następnym razem, gdy redaktor Haszczyński będzie pisał o liderze Polaków z Wileńszczyzny, słów niegodziwych nie będzie już tak lekką ręką przelewać na papier i jako dziennikarz nie będzie stał w jednym rzędzie razem z propagandystami litewskich nacjonalistów."
Dr Bogusław Rogalski, politolog
Doradca EKR ds. międzynarodowyc h w PE
W polityce potrzebna jest rozmowa, a nie machanie szabelką! Tomaszewski miał rację!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.