Zawiadomienie o przymusie odsiania łąk wywołało u rolników szok i konsternację, gdyż odsianie zaoranych wcześniej łąk wymaga specjalistycznego sprzętu i sporych wydatków. Na razie rolnicy są w rozterce, gdyż zawiadomienia ich kompletnie zaskoczyły.
Jak tłumaczył Rusłan Naruniec, kierownik Wydziału Rolnego samorządu rejonu wileńskiego, podczas składania podań w sprawie bezpośrednich dopłat za zasiewy oraz chów i hodowlę zwierząt gospodarskich rolnicy zobowiązali się do tego, że stosunek ziemi ornej i łąk nie może zmniejszyć się o więcej niż 5 proc. Tymczasem Narodowa Agencja Płatnicza po przeanalizowaniu danych deklarowanych zasiewów w ostatnich latach ustaliła, że w porównaniu z rokiem 2015 powierzchnia wieloletnich łąk zmniejszyła się o 11,25 proc.
– Rolnicy podania złożyli, a o zobowiązaniach prawdopodobnie zapomnieli. Z biegiem lat zwiększyli połacie ziemi uprawnej w swych gospodarstwach tzn. zaorali łąki nie myśląc o następstwach. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że Narodowa Agencja Płatnicza zobowiązała, ale procesu nie kontrolowała i dopiero teraz zaczęła bić na alarm – tłumaczył Naruniec. Dodał, że rolnicy mogliby nieco zmniejszyć dysproporcję deklarując jako łąki nieużytki, które nie były przedtem deklarowane. – W ostatecznym wypadku rolnicy mogliby odsiewać nie łąki, a inne pola, np. gorsze ugory itd. – rozważał kierownik Wydziału Rolnego.
Zdaniem Naruńca, na razie klamka w sprawie przymusowego odsiewania łąk nie zapadła, a Komisja Europejska decyzję ma podjąć w końcu tego miesiąca. Rolnikom nie pozostaje nic innego jak tylko czekać. Mus odsiania łąk nie jest sprawą prostą. Potrzebny jest bowiem specjalistyczny sprzęt oraz odpowiedniej jakości nasiona mieszanek traw wieloletnich. Na dodatek niektórzy rolnicy dawne łąki przekształcili w plantacje krzewów owocowych i teraz stanęli przed dylematem: w ogóle zrezygnować z dopłat bezpośrednich, czy też na łąkę przeznaczyć inną działkę. Odsiewanie łąk to dość spory wydatek dla rolników, którzy i tak mają wiatr w oczy z powodu kontrowersyjnych decyzji ministra Kęstutisa Navickasa. Konserwatysta, pomimo powszechnej krytyki, nie zamierza podać się do dymisji i trzyma się ministerskiego fotela jak rzep psiego ogona.
Według Naruńca, na Litwie można obrabiać 80 proc. ziemi, ale realnie uprawia się ok. 50 proc. Czy pozostałe 30 proc. w przyszłości zostaną wykorzystane do produkcji rolnej pozostaje pod wielkim znakiem zapytania. Na razie rolnicy z niepokojem patrzą w stronę Brukseli, gdzie ma zapaść decyzja odnośnie odsiewania łąk. Według klerków z UE, łąki zmniejszają emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Najgorsze jest to, że Litwa zobowiązała się wobec Unii Europejskiej, by nie zmniejszać obszarów łąk więcej niż o 5 proc., a to zobowiązanie zostało przekroczone ponad dwukrotnie. Czy wynikną z tego konsekwencje? Okaże się już niebawem. Tymczasem już teraz wiadomo, że gdyby zapadła decyzja o przymusowym odsianiu łąk, to rolnicy musieliby przywrócić 53 proc. zaoranych przedtem łąk. Dla przykładu, jeżeli rolnik zaorał 20 ha łąk, to musiałby odsiać 10,6 ha. Odsianych łąk rolnicy zaorać ponownie nie mieliby prawa. Odsiać zaorane połacie łąk musieliby do dnia złożenia podania o bezpośrednią dopłatę.
Zygmunt Żdanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny