Właścicielką feralnej oczyszczalni, znajdującej się we wsi Gowsztany jest spółka „Vilniaus vandenys”. To właśnie ta stara, zbudowana jeszcze w czasach sowieckich placówka, której zadaniem jest przeróbka, usuwanie zanieczyszczeń i unieszkodliwianie osadów ściekowych jest źródłem zanieczyszczonego powietrza. Jak twierdzą mieszkańcy wymienionych wiosek, smród, zmieniający ich spokojne życie w koszmar, najczęściej atakował wieczorami, prawie każdego dnia po godzinie 20. Dni wolne i święta nie stanowiły wyjątku. Interesujące jest to, że pracownicy oczyszczalni kończą pracę o godz. 19, a po tym, jak cierpliwość skazanych na oddychanie skażonym powietrzem się wyczerpała i zasypali oni skargami spółkę-właścicielkę zapachy nie znikły, ale były jakby kontrolowane i dozowane.
– Po każdej skardze przez jakiś okres czasu smród nie był odczuwalny, ale było to zjawisko tymczasowe i krótkotrwałe. Po krótkim wytchnieniu problem śmierdzącego powietrza powracał od nowa i wszystko wracało do „normy” – z sarkazmem i nieskrywanym rozgoryczeniem mówiła Aleksandra, mieszkanka wsi Majowa, która częściej jest nazywana też Kukawką. Według niej, najbardziej narażonych na „terapię smrodową” mieszkańców zabolało to, że w niektórych instytucjach i urzędach potraktowano ich w sposób lekceważący, a czasami wręcz kpiący i szyderczy.
– Określano nas głupkami i mówiono wprost, „zdecydowaliście budować domy tam, gdzie śmierdzi, to dlaczego teraz narzekacie” – opowiadał Ričardas Klevinskas, mieszkaniec wsi Puczkałówka.
– Gdy o niemożliwym do zniesienia smrodzie zaalarmowałem kierownictwo oddziału spółki „Vilniaus vandenys” w Niemenczynie, to zbyto moją skargę kąśliwą uwagą, że rzekomo to spółka „Cesta” podlewa swe pola i łąki gnojówką, a to rzecz normalna i nie ma powodu do podnoszenia wrzawy – relacjonowała z kolei pani Aleksandra. – Wyrosłam w Kabiszkach, nie jestem miastową panią i wiem, kiedy są użyźniane pola i jak długo utrzymuje się na nich zapach, a ponadto mało prawdopodobne, by nawożenie było prowadzone w czasie świąt Bożego Narodzenia – z kąśliwą ironią skomentowała odpowiedź niemenczyńskiego oddziału rozmówczyni. Dodała, że z zapałem kronikarza rejestrowała każdy przypadek odorowego ataku, zapisując dokładnie czas i dzień. – Zauważyłam pewną prawidłowość, że najbardziej intensywnie smród dokuczał w poniedziałki, środy, piątki, soboty, niedziele, a we wtorki i czwartki jakby mniej – kontynuowała.
Marius Švaikauskas, dyrektor spółki „Vilniaus vandenys”, przyznał, że problem istnieje, ale winę za dany status quo od razu zwalił na nieokreślonej maści „nielegała”. Według dyrektora, rzekomo Mister X podłączył się do rur ściekowych od strony Kabiszek, ale wykryć go (w ciągu roku!!!) na razie nie udało się. Zaapelował do mieszkańców, by ci wcielili się w rolę Sherlocka Holmesa i w ten sposób pomogli sobie oraz spółce. Emocjonalny apel nie spotkał się ze zrozumieniem adresatów apelu, a raczej wywołał konsternację i jeszcze większe rozgoryczenie.
– Jeżeli spółka, posiadając odpowiedni sprzęt i wykwalifikowanych pracowników, nie potrafiła wykryć sprawcy zanieczyszczenia w przeciągu roku, to w jaki sposób moglibyśmy to zrobić sami? – pytali retorycznie. W jaki sposób i na jakiej podstawie prawnej moglibyśmy kogoś sprawdzać? Pytali też dyrektora, dlaczego spółka nie zainicjowała wcześniej spotkania z mieszkańcami, a jego inicjatorem wystąpiła posłanka?
Nie kryli też, że mają własne podejrzenia na temat tego, kto może stać za problemem smrodu i wskazują palcem w stronę spółki „Cesta”. Zajmuje się ona hodowlą trzody chlewnej i drobiu, skupem bydła, przetwórstwem mięsa. Ta jednak kategorycznie odrzuca podejrzenia twierdząc, że nie ma ku temu technicznych i nawet teoretycznych możliwości. Według kierownictwa spółki, ma ona własną biologiczną oczyszczalnię o wysokiej wydajności, która w pełni zaspokaja potrzeby.
Podczas spotkania mieszkańców z posłanką Tamašunienė, kolejny raz przedstawili oni „śmierdzący problem”, zwracając uwagę, że stanowi on realne zagrożenie zarówno dla naturalnego środowiska, jak też zdrowia mieszkańców i ich dzieci. Posłanka jako jeden ze sposobów wyjścia z zaistniałej sytuacji w celu operatywniejszego wykrycia ewentualnego winowajcy zaproponowała, by wypróbować sprawdzoną na praktyce metodę rotacji pracowników, czyli tymczasowej wymiany miejscowych specjalistów na sprowadzonych z innego miejsca.
– Podobną praktykę zastosowaliśmy w Olicie i przyniosło to pożądane efekty – stwierdziła posłanka. Dodała, że spółka „Vilnaius vandenys” powinna być żywotnie zainteresowana w wykryciu sprawcy zanieczyszczenia, gdyż Ministerstwo Ochrony Środowiska otrzymało pismo z Komisji Europejskiej, w którym nadawca wyraża zaniepokojenie, że ścieki trafiają do Wilii. – Spółka, która na słowach deklaruje, że wspiera ekologię nie może narażać na szwank swą reputację – zauważyła. – Ponadto w wypadku potwierdzenia informacji Litwie groziłyby horrendalne kary.
Na to, że do rzeki trafiają zanieczyszczone ścieki niejednokrotnie wskazywali mieszkańcy. Mieszkaniec wsi Majowa Nerijus był świadkiem tego, że w miejscu spuszczania ścieków woda w rzece często jest spieniona i zabarwiona. „Wraz z całą rodziną unikamy kąpieli w rzece i ze względów zdrowotnych nawet ryb nie łowimy” – stwierdził pan Nerijus.
Waleria Stakauskaitė, starosta wiejskiej gminy niemenczyńskiej, przyznała, że problem istnieje i jest znany.
– Do starostwa z oficjalną prośbą zwróciła się dotychczas jedna osoba. Wystosowaliśmy odpowiednie listy i skargę do spółki „Vilniaus vandenys” oraz Departamentu Ochrony Środowiska, a te z kolei odesłały je do Narodowego Centrum Zdrowia Publicznego, czyli rozpoczęła się swoista gra w ping-ponga – relacjonowała Stakauskaitė. Niejako potwierdziła to Giedrė Aleksienė, kierowniczka Wydziału Chorób Zakaźnych Narodowego Centrum Zdrowia Publicznego, która poinformowała, że w celu ustalenia, czy smród jest pochodną konkretnej działalności gospodarczej należałoby określić jakiego rodzaju jest ten nieprzyjemny zapach. Ustalić to mogłaby Komisja Kontroli nad Zapachami, ale ponieważ w jej skład wchodzi wiele osób z różnych instytucji w warunkach pandemii jest to na razie niemożliwe. Słowem, cierp duszo, a będziesz zbawiona…
Tymczasem sprawa smrodu, który stał się nieznośnym problemem dla mieszkańców sześciu wsi nabrała medialnego rozgłosu. Pojawiło się sporo artykułów na dany temat w prasie, problemowi zatrutego powietrza w okolicach Niemenczyna poświęcono kilka audycji radiowych i telewizyjnych. Reagując na rezonansową sprawę Simonas Gentvilas, minister ochrony środowiska, zapewnił, że sprawa zostanie definitywnie załatwiona. Wierzy w to również posłanka Tamašunienė, która po dwóch miesiącach od spotkania z mieszkańcami spodziewa się definitywnego rozwiązania nabrzmiałej kwestii. Zapewnienia osób z najwyższych półek dodały nieco otuchy poszkodowanym, ale spodziewają się, że za słowami pójdą konkretne czyny. Zwracają przy tym uwagę, że większość z nich pobudowało domy na ziemi, którą odziedziczyli po swych rodzicach oraz dziadkach.
– Nie spadliśmy z nieba, jak próbowali to przedstawić niektórzy, a mieszkamy na swoim i chcemy mieć normalne, ludzkie warunki – podkreśliła pani Aleksandra.
Spółka „Vilniaus vandenys” zaanonsowała podjęcie szeregu działań w celu wyeliminowania smrodu. Rozważane są m.in. warianty podłączenia do oczyszczalni m. Wilna oraz rekonstrukcji przestarzałej fizycznie i moralnie gowsztańskiej oczyszczalni. Oględnie jednak zastrzega, że oba warianty wymagają wielkich wydatków finansowych rzędu 5-6 mln euro. Ze sprawozdania finansowego spółki wynika, że jej dochody w roku ubiegłym stanowiły 32,27 mln euro i były o 4,05 mln większe niż w roku 2019. Inwestycja w oczyszczalnię na pewno rozwiązałaby problem ze smrodem, a ponadto byłaby swoistym zadośćuczynieniem wobec mieszkańców. Tym bardziej że w tym regionie spółka nie ma dobrej reputacji, bo mieszkańcy Kabiszek i innych wiosek od lat narzekają na złą jakość wody pitnej, a poprawy w tej kwestii jak nie było widać, tak nie widać. Szerokim echem w kraju odbiła się też tragedia pod Niemenczynem, gdy w lipcu ubiegłego roku w czasie czyszczenia odwiertu zginęło trzech pracowników „Vilniaus vandenys”.
Zygmunt Żdanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny