Przedstawiciele organizacji „Tušti narvai” twierdzą, że w świątecznym okresie, w grudniu zarejestrowali w sklepach akwaria z krwią, ranne, półżywe i nawet nieżywe ryby, a w niektórych marketach ryby były trzymane w wiadrach z zakrwawioną wodą albo w skrzynkach bez wody, a kupującym wkładano żywe ryby do woreczków foliowych.
„Sytuacja nie ulega poprawie, dlatego uważamy, że jedyny sposób, by zapewnić dobrostan dla ryb – zrezygnować ze sprzedaży żywych ryb” – twierdzi Mykolas Šermukšnis z „Tušti narvai”.
Specjaliści Państwowej Służby Żywności i Weterynarii przyznają, że są problemy ze sprzedażą żywych ryb. Podczas kontroli miejsc sprzedaży w okresie od 21 grudnia do 3 stycznia zanotowali 10 naruszeń. Wcześniej specjaliści Służby proponowali wprowadzić zakaz sprzedaży żywych ryb w sklepach, ale, jak twierdzą, ludzie nadal chcą kupować żywą rybę.
Przedstawiciele sieci handlowych twierdzą, że w okresie świątecznym, gdy wzrasta sprzedaż żywych ryb, może dojść do „problemowych przypadków” i „nieznacznych naruszeń”, ale są to raczej wyjątki niż tendencja. Ponadto konsumenci kupują coraz więcej żywych ryb, dlatego handlowcy nie zamierzają zrezygnować z ich sprzedaży. Ponadto zapewniają, że dbają o to, aby ryby były trzymane w odpowiednich warunkach.
Tymczasem przedstawiciele „Iki” informują, że w nowych sklepach tej sieci akwaria w ogóle nie są urządzane. A „Rimi” rozważa przedstawić alternatywę dla żywych karpi.
Na podst. BNS