Obok ryb białowackich już niedługo w litewskich supermarketach można będzie nabyć również karpie wyhodowane w stawach w Trybańcach, należących do ZSA „Šalčininkų žuvininkystės ūkis”.
Gospodarstwo rybne w Trybańcach przeżywa obecnie swoisty renesans. Poszły w niepamięć lata chaosu i rozkwitu kłusownictwa, kiedy to trybańskie karpie łowił ten, kto tylko chciał. Odległe wydają się czasy, gdy do drzwi mieszkań solczan pukali „rybacy”, dyskretnie pytając: „może chcecie państwo karpia po niskiej cenie?”. Chaos przełomu gospodarczego w solecznickim gospodarstwie rybnym zakończył się przed dziesięciu laty.
– Akcjonariuszem spółki „Šalčininkų žuvininkystės ūkis” zostałem w 1995 roku. W 2002 roku przejąłem kierownictwo nad przedsiębiorstwem. Należało wiele zmienić w pracy spółki – zaczynając od hodowli ryby, która była mała i nie najlepszej jakości, do wprowadzenia nowego systemu administrowania produkcji, zaplecza karmowego, marketingu oraz polityki inwestycyjnej – wspomina Algimantas Gylys, dyrektor ZSA „Šalčininkų žuvininkystės ūkis”.
Obecnie na 540 hektarach spółka samodzielnie hoduje karmę dla ryb i to nie tylko dla karpi, lecz i amurów, leszczy oraz jesiotrów. Kierownictwo poradziło sobie z utrzymaniem trzonu specjalistów, którzy od lat pracują w przedsiębiorstwie i o hodowli ryb wiedzą wszystko. Są oni mieszkańcami Trybańc i okolicznych wsi.
W 2010 roku, z inicjatywy Algimantasa Gylysa oraz jego córki Julii, w Trybańcach została założona wspólnota wiejska. Pierwszym namacalnym efektem działalności organizacji pozarządowej stała się budowa we wsi placówki sportowej, w ramach realizacji strategii rozwoju terenów wiejskich rejonu solecznickiego, finansowanej ze środków programu europejskiego Leader. Projekt renowacji gmachu siedziby spółki także uzyskał finansowanie ze środków programowych wspomnianej strategii.
Andrzej Kołosowski
"Tygodnik Wileńszczyzny"