Obecnie na liczba mieszkańców Ziemi wynosi 7,3 mld - przypomniał John R. Wilmoth, odpowiedzialny w ONZ za kwestie populacyjne.
Według prognoz ONZ liczba mieszkańców Ziemi w obecnym wieku nie przestanie się zwiększać, o ile nie dojdzie do bezprecedensowego obniżenia płodności w tych częściach Afryki subsaharyjskiej, gdzie wzrost populacji jest wciąż najbardziej intensywny.
Prawdopodobieństwo, że liczebny rozwój populacji świata zatrzyma się jeszcze w tym wieku, ONZ oszacowało na 23 proc.
Liczebność populacji ludzi na świecie w 2100 r. będzie wynosić od 9,5 do 13,3 mld - poinformował Wilmoth, powołując się na wyniki modelowania zmian demograficznych, wykorzystujące procesy historyczne i współczesne dane.
Tylko w USA liczba ludności ma się co roku (do końca wieku) powiększać średnio o 1,5 mln. Tym samym z obecnych 322 mln liczba Amerykanów w końcu wieku wzrośnie do 450 mln - powiedział ekspert.
Głównym czynnikiem powodującym przyrost ludności na świecie jest prognozowany wzrost populacji Afryki. Obecnie na kontynencie tym żyje 1,2 mld osób. Do końca wieku ich liczba ma osiągnąć od 3,4 do 5,6 mld.
Na kontynencie tym utrzymuje się wciąż wysoki poziom płodności - zaznacza ekspert. I choć w ostatniej dekadzie współczynnik dzietności (czyli wskaźnik określający liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym) w Afryce obniżał się, spadał on o wiele wolniej, niż spadek, jaki obserwowano w latach 70. w Azji, Ameryce Łacińskiej i na Karaibach.
Wydaje się, że w niektórych krajach afrykańskich spadek współczynnika dzietności zatrzymał się. Np. w Nigerii (najbardziej zaludnionym kraju Afryki) wysoki wskaźnik płodności może oznaczać, że do 2100 r. liczba ludności wzrośnie ponad czterokrotnie - ze 182 mln do 752 mln mieszkańców - sugeruje ONZ.
Wilmoth zaznacza, że choć istnieje duża niepewność dotycząca tych trendów, to prawdopodobieństwo, że ludność Nigerii przekroczy w końcu wieku 439 mln, wynosi aż 90 proc. Byłoby to niemal 2,5 razy więcej ludności, niż jest tam obecnie.
Mówiąc o prognozach globalnych Wilmoth zaznaczył, że najgęściej zaludnionym kontynentem może pozostać Azja, w której obecnie żyje 4,4 mld osób. Liczba jej mieszkańców osiągnie maksymalną wartość mniej więcej w połowie wieku (sięgając 5,3 mld). Później zacznie spadać, osiągając w końcu wieku ok. 4,9 mld.
Gwałtowny skok populacyjny w krajach, gdzie utrzymuje się duża płodność, może zaostrzyć wiele obecnych problemów związanych ze środowiskiem (np. brak zasobów i zanieczyszczenia), zdrowiem (śmiertelność kobiet i dzieci), gospodarką (bezrobocie, niskie pensje i ubóstwo), a także rządowych (opóźnione inwestycje w opiekę zdrowotną, edukację i infrastrukturę), oraz społecznych (zamieszki i przestępczość) - wyliczał Wilmoth.
Kraje rozwijające się, o młodych populacjach, ale niskiej płodności (jak np. Chiny, Brazylia czy Indie) jeszcze przed końcem obecnego wieku czeka fala starzenia się społeczeństw. Według ONZ w najbliższych dekadach część korzyści z obecnej sytuacji demograficznej kraje te powinny zagospodarować tak, by zabezpieczyć przyszłe potrzeby starzejących się społeczeństw (np. emerytury czy opiekę zdrowotną). (PAP)