O osiągnięciu przez wędrowca celu wyprawy poinformowała PAP Life Anna Mikians z Fundacji Marka Kamińskiego. Jak wyjaśniła, niedzielę podróżnik spędził w odległym o kilka kilometrów od Santiago de Compostela ośrodku dla pielgrzymów, a w poniedziałek rano wyruszył w ostatni odcinek drogi. U celu wziął udział w mszy odprawionej w miejscowej katedrze, a po południu ma wziąć udział w spotkaniu, w czasie którego opowie o swojej wędrówce.
W pokonywaniu ostatnich kilometrów znanemu polskiemu podróżnikowi towarzyszył m.in. reporter Radia Gdańsk. Kamiński mówił mu, że po drodze miał wiele trudnych momentów, a jeden z najgorszych przyszedł, gdy miał już za sobą 2 tys. km. „Myślałem: tyle już przeszedłem, a jeszcze dwa tysiące mi zostały do przejścia" – mówił dziennikarzowi podróżnik.
Jako szczególnie ciężkie wspominał Kamiński poranki. „To było prawie 120 dni, kiedy codziennie rano trzeba było wstać i iść, choć całe ciało i rozum mówiło +nie+" – mówił Kamiński dodając, że jednym z trudniejszych momentów były końcowe odcinki wędrówki wiodące przez wyżynno-górską część Hiszpanii – Mesetę. „Gorąco – prawie 40 stopni, brak wiatru, brak cienia, umysł prawie się gotował" – mówił Kamiński.
Wyprawa, nazwana przez Kamińskiego wędrówką na trzeci biegun, rozpoczęła się 16 marca w Kaliningradzie, przy grobie Immanuela Kanta znajdującym się przy tamtejszej katedrze. Jak wyjaśniał wówczas podróżnik, wędrówka miała połączyć dwa bieguny: grób filozofa symbolizował biegun rozumu, z kolei cel podróży - Santiago de Compostela, gdzie pochowano św. Jakuba - biegun wiary.
Droga św. Jakuba, którą wędrował Kamiński, znana jest od ponad tysiąca lat. Choć nazywana jest drogą, to tak naprawdę składa się na nią cała sieć szlaków wiodących do Santiago de Compostela z różnych zakątków Europy. Droga ta jest jedną z najważniejszych chrześcijańskich szlaków pielgrzymkowych obok tych wiodących do Rzymu i Jerozolimy. W czasie swojej wędrówki Kamiński odwiedzał ważne dla chrześcijan miejsca, w tym znane świątynie i ośrodki kultu. Po drodze brał tez udział w spotkaniach z ludźmi, którzy chcieli porozmawiać z nim o wędrówce i jej celu. Niezbędne w czasie wędrówki wyposażenie podróżnik dźwigał w plecaku, sypiał w ośrodkach dla pielgrzymów i temu podobnych miejscach.
Z wyprawą Kamińskiego związany jest też projekt społeczny, w ramach którego zbierane są pieniądze na Obozy Zdobywców Biegunów. Są to obozy przeznaczone dla dzieci w trudnej sytuacji życiowej, ich uczestnicy uczą się wytrwałości, motywacji i tego, jak uwierzyć w siebie. Organizacja obozu dla 45 dzieci kosztuje 30 tys. zł. Jak poinformowała w poniedziałek PAP Life Mikians, jak dotąd udało się zebrać nieco ponad 5 tys. zł.
Częścią projektu były też organizowane w formie e-learningu warsztaty dla nauczycieli, w czasie których pedagodzy mieli poznać sposoby na pozytywne motywowanie uczniów, uczenie ich radzenia sobie z porażkami itp. Mikians poinformowała , że w zajęciach wzięło udział 1,6 tys. pedagogów.
Kamiński znany jest m.in., z tego, że jako pierwszy w ciągu jednego roku zdobył oba bieguny Ziemi bez pomocy z zewnątrz. Podróżnik ma też na swoim koncie bardzo wiele wypraw, którym towarzyszyły projekty społeczne. Choćby w 2004 r. wziął udział w wyprawie na oba bieguny Ziemi w towarzystwie niepełnosprawnego nastolatka. (PAP Life)