Ryanair, który od pewnego czasu nie szczędzi wysiłków, by pokazać się od jak najlepszej strony i nie być kojarzonym ze skąpstwem, zareagował w ciągu kilku minut biorąc żart na serio i prosząc o informacje, na którym lotnisku doszło do incydentu.
Hand bardzo się ubawił z własnego dowcipu i natychmiast rozesłał go wszem i wobec.
Ryanair zorientował się, że dał się nabrać na żart, ale zachował zimną krew przepraszając za "przejściową awarię wykrywacza sarkazmu".
Szef irlandzkiego przewoźnika Michael O'Leary dobrze znany jest z ciętego poczucia humoru. Swego czasu proponował wprowadzenie opłaty za korzystanie toalety na pokładzie, zainstalowanie maszyn na kawę i sprzedaż miejsc stojących. Każdy z tych żartów został wzięty na serio.
Przed kilkoma laty O'Leary zaklinał się, że nie uruchomi połączenia z Gdańskiem, bo nie ma tam niczego ciekawego do zobaczenia poza bramą w dawnej stoczni im. Lenina. Dziś jego loty do Gdańska należą do najbardziej dochodowych. PAP Life