W swoim środowisku nauczycielskim, również wśród uczniów szkoły w Jerozolimce, pani Zofia zawsze była osobą lubianą i cieszącą się ogromnym szacunkiem.
Wspólna fascynacja
Nie spełniła się „przepowiednia" reżimowego inspektora Wołczkowa z Piątej Szkoły Średniej w Wilnie, który ojca Zosi, Antoniego Subocza, straszył: „Taka mądra i ładna dziewczyna, jak wasza córka, powinna wstąpić do komsomołu, inaczej będzie jej trudno w życiu i nikt jej za mąż nie weźmie".
Ale to nie komsomoł połączył Zosię i Janka, tylko taniec, ściśle mówiąc – zespół „Wilia".
Na jednym z koncertów – w czasach, gdy „Piątka", w której powstał ten zespół, występowała z koncertami w Wileńskiej Filharmonii – Janek szczególnie się wyróżnił w tańcu „Lancugelis". Był postawny i lekki w tańcu. Nie wiadomo, co przesądziło o tym, że Janek połączył swój los z zespołem „Wilia": czy miłość do tańca, czy to przychylne spojrzenie dziewczyny o imieniu Zosia?.. Przez wszystkie bodaj lata tańczenia byli pierwszą parą w zespole.
Z czasem ich wspólna fascynacja tańcem, spacery nad Wilenką, gdzie stał domek państwa Suboczów, rodziców Zofii, przerodziły się w miłość. Ślub w kościele św. Anny był skromny, bez większego rozgłosu.
Oboje byli już po studiach. Zosia pracowała jako nauczycielka w Jerozolimskiej Szkole Średniej nr 14, Janek – jako inżynier w działającym wówczas w Wilnie Instytucie Elektrografii, ważnym przedsiębiorstwie gospodarki Związku Radzieckiego.
Oboje pracy zawodowej poświęcili całe dziesięciolecia. Zofia w szkole w Jerozolimce przepracowała 46 lat. Pozostała wierna szkole nawet po jej podziale, gdy część pracowników odeszła do Szkoły im. Antoniego Wiwulskiego na wileńskich Żyrmunach, mimo iż miałaby bliżej. Pozostała solidarna ze środowiskiem szkolnym Jerozolimki.
Solidność i solidarność
W rodzinie Zofii i Jana Kuncewiczów solidność, solidarność i wrodzona porządność są najbardziej pomocne w podejmowaniu trudnych życiowych decyzji.
Kuncewiczowie wychowali dwoje dzieci – syna Leszka i córkę Małgorzatę. Leszek, tak samo jak mama, uczył się w wileńskiej „Piątce". Ukończył tę szkołę ze złotym medalem. Małgorzata dotychczas zbiera laury w różnych konkursach wiedzy. Jest jedyną Polką, która przed laty zdobyła pierwsze miejsce w dyktandzie z języka litewskiego, z języka polskiego również zdobyła laury. Jej pasją życiową, oprócz pracy zawodowej w Instytucie Ekspertyzy Sądowej, jest zespół „Wileńszczyzna", któremu poświęciła wiele lat i zwiedziła z nim niemalże cały świat.
Wartości wyniesione z domu rodzinnego
W rodzinnym domu pani Zofii muzyka zawsze była ważnym elementem. Jej ojciec, Antoni Subocz, człowiek skromny, a jednocześnie silny duchem, śpiewał w chórze słynnego prof. Żebrowskiego. Z biegiem lat cała rodzina, wszystkie trzy córki – Zosia, Janka i Renia – także wciągnęły się w śpiewanie, a zespół „Wilia" stał się ich życiową pasją.
Dla Janka rodzinne Butrymańce nadal są miejscem, gdzie chce przebywać. Liczny ród Kuncewiczów ma wiele pomysłów na to, jak zachować swoje tradycje i korzenie, czego dowodem będzie zaplanowany w tym roku zjazd rodzinny.
Razem z rodakami
Janek zawsze był i pozostaje człowiekiem nieobojętnym na sprawy polskie. Nie może stać na uboczu, gdy coś ważnego dzieje się w naszym środowisku. Kuncewiczowie są razem z rodakami, gdy Polacy maszerują ulicami Wilna w obronie swoich praw. „Przecież to normalne" – zaznaczają.
Kiedy prawie 20 lat temu w dzielnicy Justyniszki rozpoczęła się budowa polskiej placówki oświatowej – obecnego Progimnazjum im. Jana Pawła II – Janek jak prawdziwy patriota pomagał przy budowie. „Kto wie, może nasze wnuki będą się tu uczyły" – mówił, chociaż wnuków wtedy jeszcze nie miał. Dziś wnukowie Konrad i Dorota są uczniami właśnie tej szkoły. Muzyka towarzyszy także trzeciemu pokoleniu Kuncewiczów – wnuczka Dorota śpiewa w chórze „Liepaites".
Rodzina Kuncewiczów jest porządna pod każdym względem. Gdy pytamy, jaka jest tajemnica ich udanego, długoletniego, trwającego pół wieku związku, to słyszymy odpowiedź: „Żadnej tajemnicy nie ma. Żyjemy tak, jak nam podpowiada serce. Tego nauczyli nas rodzice i my to przekazaliśmy swoim dzieciom".
Obecnie Zofia jest prezesem Klubu Nauczycieli Seniorów. Kuncewiczowie są ponadto członkami Klubu Weteranów „Wilii". Są zawsze razem, nadal trzymają się za ręce, tak jak 50 lat temu. Nadal wspierają się nawzajem i są sobie potrzebni.
Cieszymy się bardzo, że tacy wspaniali ludzie, jak Zofia i Jan Kuncewiczowie nadal wnoszą swój wkład w życie kulturalne. Z okazji Złotych Godów w imieniu Klubu Weteranów „Wilii" życzymy Jubilatom dalszych pięknych lat wspólnego życia, dobrego zdrowia, pociechy z dzieci i wnuków, radości każdego dnia.
Krystyna Adamowicz, członkini Klubu Weteranów „Wilii"
"Rota"