Jan Żyliński startuje w wyborach na burmistrza Londynu, które odbędą się 5 maja. Jego głónwymi przeciwnikami są popierany przez Borisa Johnsona konserwatysta Zac Goldsmith i Sadiq Khan z Partii Pracy. Zdecydował się kandydować ponieważ jego zdaniem ani konserwatyści, ani laburzyści nie mają nic do zaoferowania Polakom w Londynie.
Polski arystokrata, który zasłynął w brytyjskich mediach po tym, jak wyzwał Nigela Farage'a na pojedynek, podkreślał, że Londyn jest wielokulturowym miastem. W związku z tym kluczowe będzie poparcie uzyskane od osób, które nie urodziły się na Wyspach. Do tego jest wielu rodowitych Brytyjczyków, którzy związali się z naszymi rodaczkami i rodakami, co ułatwi im podjęcie decyzji.
Żyliński podkreślił, że tak jak Polacy mają swoje kompleksy, tak Anglicy mają swoje, a najważniejszymi z nich są kompleks imperium i kompleks wyższości. Powoduje to, że nie przyjmują do wiadomości roli, jaką Polacy odegrali zarówno w obronie Anglii przed Niemcami, jak i w ciągu ostatnich lat, gdy wsparli brytyjską gospodarkę.
- Myśmy uratowali ten kraj wtedy. I teraz ratujemy też - powiedział na antenie Polish Radio London.
Podczas rozmowy polski książe zaznaczył też, że Polacy powinni pamiętać o możliwościach, które mają. - Każdy obywatel Polski ma prawo głosu w wyborach samorządowych na terenie Wielkiej Brytanii. Tylko wcześniej musi się zarejestrować. A obecnie zrobiło to jedynie 120 tys. osób - podkreśla Żyliński.
Maximus.media
na podst. www.wspolnotapolska.org.pl
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.