Decyzją Ministerstwa Zdrowia preparat ellaOne stanie się dostępny w Polsce bez recepty – jak Pan ocenia ułatwienie dostępu do tzw. pigułki „dzień po"?
– Komisja Europejska podjęła decyzję o wycofaniu tego środka z listy leków na receptę. Ten krok był jedynie pewną wskazówką dla pozostałych państw członkowskich, które mogły, ale nie musiały, pójść w jej ślady. Polskie prawodawstwo w tym zakresie jest polskim prawodawstwem i to nie jest tak, że wszelkie zmiany w UE z automatu zaczynają obowiązywać u nas. Każda taka zmiana musi zostać zatwierdzona przez ministra, zatem w ogóle nie rozumiem, dlaczego tak chętnie występujemy przed szereg.
Decyzję rządu w tej sprawie oceniam jako jedną z kolejnych prowokacji, której celem jest polaryzacja społeczeństwa i wzbudzenie niepokoju, przy jednoczesnym pozyskaniu skrajnie lewackich czy feministycznych środowisk wyborczych.
Co Pan sądzi o tabletce?
– Z tego, co wiem, to działanie tego leku polega na blokowaniu uwalniania komórki jajowej, a przynajmniej tak jest ona opisana. Pamiętajmy jednak, że każda ingerencja w fizjologię człowieka nigdy nie jest bezpieczna, ponieważ zawsze niesie ze sobą jakieś konsekwencje.
Poza tym nie wiem, co się stanie w momencie, kiedy komórka jajowa już się uwolni, a kobieta dopiero wtedy zażyje tę tabletkę. Przypomnijmy, że producenci dopuszczają jej stosowanie od 24 godzin do 5 dni po stosunku. Być może konsekwencją zażycia tego środka będą ciąże pozamaciczne czy poronienia. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to ta „cudowna" pigułka okaże się typową tabletką wczesnoporonną.
Dopuszczenie tabletek po stosunku do sprzedaży bez recepty zapewnia swobodny dostęp do nich. Jak odbije się to na zdrowiu kobiet sięgających po ten środek?
– Na pewno stosowanie tej tabletki odbije się negatywnie na zdrowiu kobiet. Nie bez powodu była ona wcześniej sprzedawana na receptę. Najgorsze jednak jest to, że kobiety mogą w ogóle nie interesować się tym, jak działa ta pigułka. Tym bardziej że prawdopodobnie ich głównymi odbiorcami będą młode osoby.
Stosowanie preparatu ellaOne może wyrządzić niewyobrażalne szkody w kobiecym organizmie. Moim zdaniem, takich leków nie powinno się w żadnym wypadku stosować bez konsultacji z lekarzem.
Dlaczego Unia Europejska zdecydowała się na udostępnienie tej pigułki bez recepty?
– Zapewne nastąpiło to pod naciskiem producentów tego preparatu, ponieważ nie ma nic gorszego jak lek, który jest dostępny na receptę, a nie jest refundowany. W takim przypadku nie jest on praktycznie w ogóle kupowany, bo nie dość, że trzeba iść do lekarza, to trzeba zapłacić za niego sto procent ceny.
Dlatego też producenci lobbują, żeby usunąć go z listy leków sprzedawanych na receptę, która jest dla nich przeszkodą w promocji. Bowiem środków dostępnych wyłącznie na receptę nie można reklamować.
Niestety lobby farmaceutyczne wygrało ze zdrowym rozsądkiem i z aspektami medycznymi. Upowszechnianie tego typu środków to nic innego jak stworzenie atmosfery proaborcyjnej. Celem środowisk liberalnych jest właśnie oswajanie społeczeństwa z produktami, które ułatwiają aborcję.
Dziękuję za rozmowę.
Magdalena Pachorek
"Nasz Dziennik"