Mity związane z koronawirusem: chipowanie ludzi, 5G
Powszechne chipowanie ludzi – to jeden z mitów na temat koronawirusa rozpowszechniany w Internecie. Jak powiedziała immunolog Aurelija Žvirblienė, mity związane ze szczepionkami istniały jeszcze przed pandemią, dlatego nie jest to zaskakujące. Jednak, zdaniem ekspertki, to że szczepionka jeszcze nie została opracowana, a mity już krążą, jest dziwne.
„Mit, że ludzie będą chipowani jest nielogiczny, ponieważ jeśli ktoś chciałby chipować, to po co czekać na szczepionkę na koronawirusa? Można to zrobić już teraz. Czasami te mity nie mają żadnej logiki” – mówiła specjalistka.
W to, że koronawirus został stworzony w chińskich laboratoriach, uwierzył nie tylko prezydent USA Donald Trump – taka informacja na temat pochodzenia wirusa do tej pory jest popularna w sieciach społecznościowych. Immunolog nazywa to założenie mitem i podkreśla, że wirus nie został sztucznie stworzony, jednakże mógł się rozprzestrzenić z powodu nieostrożnego zachowania.
„W tym twierdzeniu jest trochę prawdy, ponieważ opublikowano kilka poważnych artykułów, w których przeanalizowano hipotezę, zakładającą, że wirus rozprzestrzenił się w wyniku eksperymentów na komórkach nietoperzy. Nie oznacza to bynajmniej, że wirus został stworzony sztucznie w laboratorium. W Wuhan jednak jest laboratorium, które pracowało z tkanką nietoperza i wirus mógł rozprzestrzenić się nie z targu, jak sądzono, ale z tego laboratorium. Jest jednak duża różnica między stwierdzeniem, że wirus został stworzony sztucznie, a twierdzeniem, że rozprzestrzenił się np. w wyniku zaniedbania” – przekonuje Žvirblienė.
Trzy grupy fałszywych informacji
Wyjaśniając rozpowszechnianie fałszywych informacji, analityk Departamentu Komunikacji Strategicznej Litewskich Sił Zbrojnych Tomas Čeponis proponuje podzielić je na trzy grupy: geopolityczne, finansowe į technologiczne.
Przykładem kłamstwa geopolitycznego jest mit, że wirus został stworzony w USA, gdyż kraj ten chce dominować i osłabić chińskie wpływy.
„Druga kategoria związana jest z finansami. Tutaj próbuje się nas przekonać, że wirus został stworzony dla pewnych korzyści materialnych. Na przykład istnieje mit, że firmy farmaceutyczne stworzyły wirusa, aby móc sprzedawać produkty leczące go i w ten sposób zarabiać pieniądze” –mówił rozmówca.
Trzecia grupa, podkreśla specjalista, to technologia. Jego zdaniem, jest ona czymś, co trudno wyjaśnić, czego ludzie często nie rozumieją, więc skomplikowane rzeczy upraszczają. Jednym z przykładów jest mit o związku między koronawirusem i siecią 5G.
„Jak wydaje się, połączyły się tu dwa odrębne mity. Mit o szkodliwości sieci 5G pojawił się dużo wcześniej niż sytuacja z koronawirusem, jednak, jak widzimy, później połączyły się. Twierdzi się, że przez 5G wirus jest rozprzestrzeniany, a sama sieć osłabia system odpornościowy, dlatego łatwiej się zarazić. Korzystając z tej okazji podczas szczepień będą wprowadzane mikrochipy, które później, poprzez 5G, będą kontrolować ludzkie myślenie. Ten przykład możemy już zaliczyć do teorii spiskowych” – wyjaśnił Čeponis.
Nauka rozpoznawania fałszywych informacji już od szkolnej ławki
Wraz z rozprzestrzenianiem się w sferze publicznej nowych teorii spiskowych, kłamstw i mitów pojawia się pytanie, jak je rozpoznać i jak odróżnić, które informacje są prawdziwe i wiarygodne, a które kłamliwe?
Specjalista wyjaśnia, że nie ma jednej odpowiedzi – to całokształt kompleksowych środków. Jego zdaniem, ważne jest, aby stworzyć społeczność ludzi, którzy rozumieją, co dzieje się w przestrzeni informacyjnej oraz rozumieją w jaki sposób informacje mogą być wykorzystywane do złych celów.
„Ta społeczność nie może się składać jedynie z funkcjonariuszy państwowych. Powino to być całe społeczeństwo, gdyż żyjemy w demokratycznym kraju i ważne, by się do tego przyczyniać. Powinni to być zarówno urzędnicy państwowi, jak i prasa, biznes” – stwierdził rozmówca.
Wśród środków do walki z fałszywymi informacjami Čeponis wymienia system edukacyjny. „Umiejętności informacyjne i cybernetyczne, myślenie krytyczne, błędy logiczne i myślowe, umiejętności korzystania z mediów XXI wieku – tego należy uczyć już w szkole” – wyjaśnia.
„Ponadto różne media mają nie tylko jedną rubrykę i o tym piszących dziennikarzy. Myślę, że przygotowując artykuły, tworząc programy, przyczyniamy się do edukowania” – mówił ekspert.
Mieszkańcom kraju specjalista radzi, by nie śpieszyć się z przyjmowaniem za prawdę wszystkiego i dzieleniem się tylko co przeczytaną czy usłyszaną wiadomością. Ważne, by znaleźć oryginalne źródło informacji, a po znalezieniu go pointeresować się nim: „Trzeba zwrócić uwagę, czy wiadomość, która wywołała jakieś uczucia, jak np. frustrację, złość, może być propagandą, gdyż właśnie takie wiadomości zawierające dezinformację, wywołują odczucia, a nie logiczne i krytyczne myślenie. Ważne jest także, aby odpowiedzieć na pytania: czy jest to rzetelna informacja, czy jest to nieznany środek medialny, wprowadzony anonimowo z fikcyjną nazwą”.
Ze swojej strony Žvirblienė sugeruje poszukiwanie wiarygodnych informacji związanych z koronawirusem na stronach oficjalnych instytucji, kierując się informacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
„Oczywiście zdrowy rozsądek musi być zawsze włączony. Myślę, że dziennikarstwo w okresie pandemii zachowuje się dość odpowiedzialnie i nigdy nie widziałam tak skandalicznych programów, w których nadmuchiwana byłaby jakaś bańka kłamstw. Dziennikarze wystarczająco dobrze wykonali swoją misję w warunkach pandemii” – mówiła specjalistka.
Informacja przygotowana na zamówienie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych