Na szczęście, powyższe sytuacje bezpośredniego zagrożenia dla życia zostały rozwiązane pomyślnie, ponieważ były jedynie częścią doskonale przemyślanego scenariusza współzawodnictwa pogotowia ratunkowego, które 8 marca po raz pierwszy zorganizowała Centralna Przychodnia Rejonu Wileńskiego. W zawodach wzięły udział załogi wszystkich sześciu brygad pogotowia ratunkowego, stacjonujących: w Czarnym Borze, Mickunach, Niemenczynie, Rzeszy, Skojdziszkach i wileńskich Poszyłajciach (przy CPRW).
Zadanie – ratować życie
Zanim jednak rywalizacja pomiędzy załogami rozpoczęła się na dobre przedstawicielkom płci pięknej, które, a propos, w tej dziedzinie nie stanowią zdecydowanej większości, panowie z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet wręczyli kwiaty. Na pewno taki wstęp przedsięwzięcia trochę rozładował napięcie, które zazwyczaj towarzyszy uczestnikom dowolnego rodzaju zawodów. Cóż dopiero mówić o wyścigu, w którym ratując ludzkie życie należało wykazać się szybkim działaniem i profesjonalizmem w najlepszym wydaniu.
– Nie bójcie się pomyłek, to tylko zawody. Najważniejsze, żeby w realnych sytuacjach, które mogą się zdarzyć w przyszłości, wasze działania i zachowanie były precyzyjne i bezbłędne. To wszystko służy celom szkoleniowym, chociaż zrozumiałe jest, że nieraz podczas zawodów bywa więcej stresu niż przy prawdziwym pacjencie. Starajcie się to przyjąć jako formę zabawy, wtedy wszyscy spędzimy czas treściwie i z pożytkiem – tytułem powitania zagaił spotkanie organizator Mindaugas Maslauskas, starszy pielęgniarz Oddziału Pogotowia Ratunkowego CPRW.
Męskie zarządzanie
Oficjalnego otwarcia zawodów dokonała Vida Žvirblienė, ordynator CPRW, która podzieliła się z obecnymi informacją, że w ostatnich latach udało się wprowadzić zmiany, znaleźć potrzebne środki, by Oddział Pogotowia Ratunkowego należycie zabezpieczyć i wyposażyć.
– Sukces waszej pracy zależy od operatywności, jakości świadczonej ludziom pomocy medycznej. Bardzo się cieszymy, że w ostatnich latach praktycznie nie musimy się obawiać o wasz profesjonalizm, ponieważ błędy praktycznie się nie zdarzają. Skarg jeszcze nie było. Długo się zastanawialiśmy, jak polepszyć wskaźnik operatywności, ponieważ dotąd nam się to nie udawało. Szukaliśmy różnych sposobów i nareszcie zespołowo zdecydowaliśmy, że należy wzmocnić zarządzanie pogotowiem ratunkowym. Przeznaczyliśmy na to dodatkowe środki z samorządu rejonu wileńskiego oraz z własnych zasobów. I dzisiaj bardzo męska drużyna zarządza waszym oddziałem. Jesteśmy zadowoleni z ich pracy. Udało się też wzmocnić bazę materialną, zatrudnić nowych pracowników, zwiększyć wypłaty – podkreśliła ordynator, która przy okazji uchyliła rąbka tajemnicy, że w tym roku pracownicy pogotowia ratunkowego wystroją się w nowe uniformy.
– Życzę wam zdrowia, pomyślności, pracujcie, ile możecie – sumiennie i dobrze – dziękując za pracę powiedziała Žvirblienė.
Czas nie czeka
Ponieważ w ratowaniu życia liczy się czas, wkrótce, po wysłuchaniu instruktażu Maslauskasa, wyposażone w potrzebny ekwipunek drużyny przystąpiły do realizowania zleconych zadań. Każda drużyna musiała się zmierzyć z 4 zadaniami, które należało wykonać według ustalonego przez kierownictwo Oddziału Pogotowia Ratunkowego harmonogramu. Przydzielenie zadań poszczególnym drużynom pomyślano w ten sposób, aby pozostały nieujawnione do chwili wezwania drużyny za pomocą krótkofalówki na miejsce wypadku. Tak więc, oprócz wspomnianych na początku dwóch wezwań, było jeszcze wezwanie do pacjenta, który doznał zawału serca. Natomiast nad jednym z zadań musiały pracować dwie drużyny naraz. W wyniku eksplozji w garażu poszkodowanych zostało 5 osób… Nieprzypadkowo tam należało skierować podwójne siły. Mimo poważnych urazów wszyscy ranni „przeżyli” i zostali przewiezieni do odpowiednich szpitali.
Każde z zadań zawierało dodatkowe utrudniające pracę lekarzy pogotowia haczyki. Podczas gdy lekarze zostają wezwani do pacjenta z podejrzeniem zawału mięśnia sercowego (infarktu miokarda) jeden z obecnych dławi się i potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Podobnie wyglądał scenariusz wezwania pogotowia ratunkowego do nastolatki usiłującej targnąć się na własne życie. Tu podstawowy kłopot dla lekarzy stanowiła nadopiekuńcza matka, która stosowała wobec córki przemoc psychiczną i teraz nie chciała oddać jej w ręce lekarzy.
Top trójka
Wytężone zmagania rejonowych drużyn pogotowia ratunkowego trwały około czterech godzin. Ich pracę i kolejne kroki dokładnie monitorowali i analizowali najlepsi specjaliści z zakresu pogotowia ratunkowego: Andriejus Gorochovas, Siergiej Malkin, Roman Zacharewicz oraz Aleksiej Mazajew.
Najwięcej punktów zebrała i pierwsze miejsce zajęła drużyna pogotowia ratunkowego z Poszyłajć: Alan Smolski i Indrė Mackevičiūtė, specjaliści pogotowia ratunkowego oraz Paweł Połoczański, kierowca.
Na drugim uplasowała się brygada pogotowia stacjonująca w Rzeszy: lekarz Oleg Dietiukiewicz, specjalistka pogotowia ratunkowego Ilona Warnieło, Marian Bujko, kierowca-pomocnik ratownika medycznego. Trzecie przypadło załodze pogotowia z Mickun, którą stanowili: lekarz Anna Wołk, specjalistka pogotowia ratunkowego Alina Machniewicz i kierowca Wiktor Kołłątaj.
Najlepszym wręczono puchary, zaś wszystkim uczestnikom zawodów podziękowania.
Według uczestników zawodów, zadania były bardzo prawdziwe, również z tego względu, że cały czas równolegle z okazywaniem pomocy chorym, musieli wysłuchiwać różnych replik ze strony osób postronnych. To nagminne zjawisko, które nieraz bardzo przeszkadza w pracy.
Maslauskas w rozmowie z „Tygodnikiem” wyraził zadowolenie, że zawody przebiegały na wysokim poziomie, wszystkie brygady dobrze się uporały z zadaniami. Jednak nie ukrywał, że bardzo ciekawym i najtrudniejszym dla wszystkich drużyn zadaniem było wezwanie do centrum psychicznego, gdzie w kryzysowej sytuacji należało ratować nieletnią dziewczynę.
– Ważne, żeby lekarz pogotowia w pełni ocenił stan zdrowia pacjenta i wszystkie kolejne kroki wykonał stopniowo i precyzyjnie. Gdyby tego nie zrobili podczas zawodów, to musieliby cucić manekin. Jednak takiej potrzeby nie było. Wszyscy pacjenci przeżyli – śmieje się. Żadna z sytuacji nie zakończyła się tragedią, a defibrylatory wykorzystano jedynie na wykonanie EKG.
Mistrzostwa pogotowia ratunkowego na Litwie są organizowane od ponad 10 lat. Pracownicy przychodni rejonowej liczą na to, że pierwsze zawody w ich placówce nie będą jednocześnie ostatnie i też staną się piękną tradycją, która sprzyja utrwalaniu już posiadanej wiedzy, zdobywaniu nowej, wspaniałej integracji i dotrzymywaniu kroku coraz to nowym wyzwaniom codzienności.
Irena Mikulewicz
Tygodnik Wileńszczyzny