Zaledwie co trzecie dziecko dostaje zalecaną ilość produktów mlecznych, a co drugie nie jada ryb, które są najlepszym źródłem witaminy D3. Połowa matek nie słyszała o tym, że należy podawać dziecku witaminę D3 tak długo, jak rośnie. Aż 60 proc. matek przyznaje, że dieta jej dziecka jest słabo zbilansowana – wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie marki Bebiko Junior.
Wyniki badań potwierdzają obserwacje lekarzy, którzy mówią głośno, że sposób żywienia dzieci to przyczyna powszechnej próchnicy i słabych kości. – W Polsce jest mało słońca, zaledwie kilkanaście dni w roku. Przez ten czas organizm nie jest w stanie wytworzyć tyle witaminy D3, aby wystarczyło mu na cały rok – mówi dr Paweł Grzesiowski, pediatra i wakcynolog. – Brak tej witaminy to problemy z wchłanianiem wapnia. Nawet jeśli w pożywieniu jest go dostateczna ilość – dodaje.
Długotrwały niedobór wapnia to prosta droga do próchnicy (przy braku higieny), obniżonej odporności organizmu i niskorosłości, a w skrajnych przypadkach nawet krzywicy.
Ale kiepska przyswajalność to jedna strona medalu. Prawda jest też taka, że dzieci w Polsce są źle żywione. – Odnoszę wrażenie, że większość rodziców nie wie, co powinny jeść małe dzieci – mówi Małgorzata Matuszczyk, dietetyk z Centrum Zdrowia Dziecka. – W ich posiłkach jest zbyt dużo cukru, soli i tłuszczu. Zamiast podawać dzieciom regularne posiłki, rodzice karmią je przekąskami typu chrupki, cukierki czy słodkie buły – dodaje.
Z badań wynika, że zaledwie co trzecie dziecko dostaje trzy razy dziennie produkty mleczne. Jeśli już dostanie rybę, to zazwyczaj jest to dorsz i makrela, które mają najmniej witaminy D. Równocześnie rzadko która matka podaje dziecku tę witaminę po ukończeniu pierwszego roku życia. – Rodzice nie wiedzą, że powinni to robić – mówi Grzesiowski.
Są jednak i tacy, którzy choć wiedzą o zaleceniach dotyczących suplementowania tej witaminy, celowo jej nie podają. Na forach internetowych dla mam aż huczy od informacji na temat jej przedawkowania. Rodzice są przekonani, że nowe zalecenia dietetyczne to wynik nacisków ze strony koncernów farmaceutycznych i producentów mleka modyfikowanego (jest ono wzbogacone w tę witaminę). – Spisek firm to bzdura. Po prostu kiedy widzimy u dziecka jakieś niedobory, zalecamy ich uzupełnianie – podsumowuje dr Grzesiowski.
Rzeczpospolita
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.