Wraz z burmistrzem Londynu Borisem Johnsonem Cameron złożył w Hyde Parku wieniec pod pomnikiem upamiętniającym wydarzenia z 7 lipca 2005 roku, kiedy to w trakcie porannego szczytu komunikacyjnego czterej młodzi brytyjscy islamiści zdetonowali bomby, wniesione przez nich w plecakach do trzech pociągów metra i jednego autobusu. Poza zainspirowanymi przez Al-Kaidę sprawcami zginęły wtedy 52 osoby - w tym trzy Polki - a około 700 innych zostało rannych.
"Dziś kraj łączy się w pamięci o ofiarach jednej z najbardziej morderczych zbrodni terrorystycznych w metropolitalnej Wielkiej Brytanii" - napisał w swym oświadczeniu Cameron.
"W 10 lat po londyńskich atakach 7 lipca zagrożenie terrorystyczne pozostaje równie rzeczywiste jak śmiercionośne - zamordowanie 30 niewinnych Brytyjczyków spędzających urlop w Tunezji było brutalnym przypomnieniem tego faktu. Nie damy się jednak nigdy zastraszyć przez terroryzm" - dodał brytyjski premier.
Spośród 38 osób, zastrzelonych 26 czerwca przez islamistycznego zamachowca na hotelowej plaży w tunezyjskim nadmorskim kurorcie Susa, tylko osiem nie było Brytyjczykami. (PAP)