Do szpitali przewieziono 32 rannych, dwóch spośród nich jest w śpiączce. Minister Mładenow nie wyjaśnił, czy miał miejsce zamach samobójczy. Bułgarski resort transportu zarządził zaostrzenie środków bezpieczeństwa na lotniskach i dworcach oraz w portach.
Burgas wyglądało w środę wieczorem jak miasto oblężone; było praktycznie zablokowane przez policję. Na lotnisko w Warnie, na które przekierowuje się loty z Burgas, wysłano dodatkowych pracowników. Podróżnym, mających lecieć z Burgas, zapewniono autobusy do Warny. Port lotniczy w Warnie pracuje normalnie, lecz są kilkunastominutowe opóźnienia zarówno wylotów, jak i lądowań - poinformowała PAP informacja lotniska.
Eksplozja nastąpiła w autobusie na parkingu lotniska w Burgas w chwili, kiedy wchodzili do niego turyści. Oficjalnie potwierdzono, że pochodzili z Izraela i że był to zamach.
Kobieta, która była w autobusie, powiedziała izraelskiemu radiu wojskowemu w rozmowie telefonicznej, że zamach przeprowadził najpewniej zamachowiec samobójca. "Usiedliśmy w autobusie i po kilku sekundach usłyszeliśmy ogromny wybuch i wybiegliśmy przez dziurę w pojeździe. Widzieliśmy ciała i wielu rannych ludzi" - powiedziała kobieta, cytowana przez Reutera.
"Widziałam kogoś, kto wysadził się w powietrze" - powiedziała AFP Gal Malka, która przeżyła zamach, lecz została ranna w rękę i nogę.
Środowy zamach terrorystyczny był pierwszym w Bułgarii od ponad 25 lat.
PAP