Pinheiro, brazylijski dyplomata, który przewodzi ONZ-owskiej komisji monitorującej sytuację w Syrii powiedział w Genewie, że ci, którzy dopuszczają się takich zbrodni, powinni stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Nie wymienił jednak nazwisk.
Miesiąc "zaciekłego ostrzału" zrujnował Baba Amr, a "ci, którzy uciekli z tej okolicy, opowiadali o zbiorowych egzekucjach i masowych, arbitralnych aresztowaniach" - powiedział Pinheiro.
"Jasne jest, że to cywile płacą cenę za natężenie walk(...). Użycie siły przez rząd przeciw uzbrojonym grupom prowadzi często do zbiorowego karania cywili" - podkreślił brazylijski dyplomata.
Pinheiro uznał sytuację w Syrii za rozpaczliwą i wymagająca natychmiastowych rozwiązań. Skrytykował też rząd w Damaszku za przyznanie organizacjom pomocowym tylko "ograniczonego dostępu" do poszkodowanych; sprawia to, że wielu ludzi umiera "z braku właściwej opieki medycznej" i pomocy humanitarnej.
Agencja AP przypomina, że w poniedziałek Międzynarodowy Czerwony Krzyż wciąż oczekiwał na zezwolenie na nieograniczony dostęp do terenów objętych walką.
Pinheiro wezwał do "przerwania cyklu przemocy", aby w Syrii udało się uniknąć takiej konfrontacji, która przerodzi się w wojnę domową.
Syryjska delegacja w odpowiedzi na wystąpienie szefa komisji oskarżyła ją o to, że "wpadła w pułapkę, w której jej działania wykorzystywane są do celów politycznych". Według przedstawicielu Damaszku apele o międzynarodową interwencję "stanowią preludium do rozbioru Syrii".
Na zarzuty delegacji syryjskiej zareagował Pinheiro, mówiąc, że "nasilenie przemocy, militaryzacja konfliktu i dostarczanie broni nie są właściwą odpowiedzią na kryzys".
PAP