Najpierw zdecydują ws. przedłużenia mandatu szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya na kolejne dwa i pół roku.
Czwartkowo-piątkowy szczyt 27 przywódców państw i rządów Unii Europejskiej będzie poświęcony przede wszystkim pobudzaniu wzrostu gospodarki i zatrudnienia. Po zgodzie na więcej dyscypliny w finansach, czego przejawem będzie podpisanie w piątek rano nowego, uzgodnionego na ostatnim szczycie w styczniu traktatu fiskalnego, kraje UE mają skupić się na reformach strukturalnych.
Szczyt ma zatwierdzić konkretne gospodarcze wskazówki dla "27", by zmniejszyć szarą strefę, odciążyć opodatkowanie pracy i reformować systemy emerytalne.
"Każdy z uczestników Rady Europejskiej wie, że kwestia wzrostu jest kluczowa, jeśli chodzi o wyjście z kryzysu. (...) Polska (w tym kontekście) może być szczególnie obiecującym przykładem" - powiedział premier Doland Tusk przed szczytem, chwaląc się, że w czwartym kwartale 2011 roku polski PKB wzrósł o 4,3 proc.
Szczyt rozpocznie się od decyzji ws. przedłużenia na kolejne dwa i pół roku mandatu obecnego szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. Jest praktycznie konsensus, nikt nie zgłosił innego nazwiska. Belg zostanie też wybrany na przewodniczącego szczytów państw strefy euro.
Przywódcy podejmą też decyzję w sprawie przyznania Serbii statusu kraju kandydującego do UE, po części w nagrodę za powolny, ale postępujący dialog we współpracy regionalnej z Kosowem - byłą serbską prowincją, która w 2008 r. ogłosiła niepodległość. Premier Rumunii, ostatniego kraju, który ma w tej sprawie zastrzeżenia (domaga się szczególnych praw dla swej niewielkiej mniejszości w Serbii), miał - podały źródła dyplomatyczne z prezydium frakcji Europejskiej Partii Ludowej - zapewnić na spotkaniu liderów tej frakcji w czwartek, że jest gotowy przyznać Serbii status kandydata.
Ponadto przywódcy poruszą temat Białorusi. Zgodnie z projektem wniosków ze szczytu wyrażą zaniepokojenie pogarszająca się sytuacją na Białorusi i wezwą ministrów spraw zagranicznych do pracy nad dalszymi sankcjami wobec Mińska. To odpowiedź na manewr dyplomatyczny Mińska, który we wtorek wezwał ambasadorów UE i Polski do opuszczenia tego kraju.
PAP