Zapytany, czy europejscy przywódcy wezmą udział w planowanych negocjacjach, stwierdził, że reprezentuje „szkołę realistyczną” i w związku z tym wykluczył taką możliwość.
„To może brzmieć jak dźwięk paznokci po tablicy, może to was trochę denerwować, ale mówię wam całkiem szczerze” – powiedział Kellogg. I dodał: „A europejskim przyjaciołom chciałbym powiedzieć: włączcie się do dyskusji, ale nie poprzez narzekanie, że możecie lub nie możecie zasiąść do stołu negocjacyjnego, lecz poprzez przedstawianie konkretnych propozycji, pomysłów i zwiększanie wydatków na obronność”.
Takie komentarze nie spodobają się niektórym europejskim przywódcom, którzy nie ufają Trumpowi i uważają, że bezpieczeństwo ich krajów jest ściśle powiązane z losem Ukrainy.
Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski powiedział, że prezydent Francji Emmanuel Macron zaprosił europejskich przywódców do Paryża w niedzielę, aby omówić tę sytuację.
Według Kellogga, jedną z przyczyn niepowodzenia poprzednich porozumień pokojowych między Rosją a Ukrainą był fakt, że w negocjacjach uczestniczyło zbyt wiele państw, co nie mogło zagwarantować żadnego procesu pokojowego. Odwołał się tu do porozumień mińskich. „Nie pójdziemy tą drogą” – powiedział w Niemczech, gdzie bierze udział w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Tymczasem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w swoim przemówieniu w Monachium ostrzegł Europę, że najprawdopodobniej nie będzie zaproszona do udziału w negocjacjach. Zachęcił przedstawicieli państw europejskich do utworzenia armii europejskiej, w której Ukraina odgrywałaby ważną rolę.