Kotarski to jedyny Polak w liczącym 18 osób międzynarodowym zespole Estee Lauder, pracującym podczas pokazów największych domów mody na świecie.
„Polki są piękne – to nie jest mit i nie mówię tego jako patriota. Mam porównanie, bo dużo podróżuję. Patrząc na polską ulicę muszę powiedzieć, że kobiety generalnie się malują, czasami za mocno. Największy problem to podkład – niewłaściwy dobór koloru, za duża warstwa podkładu, czasem jest nałożony tylko na twarz, a szyja nieładnie się odznacza. Niektóre młode dziewczyny bardzo wcześnie zaczynają robić makijaż i bardzo mocno się malują. Postarzają się tym i oszpecają" – powiedział PAP Life Kotarski.
Przypomniał, że podstawa makijażu to rozświetlona skóra i delikatnie podkreślone oczy. „Ja polecam jeszcze podkreślone w jakiś sposób usta. Uważam, że Polki boją się koloru na ustach, niepotrzebnie. Na taki prosty makijaż wystarczy poświęcić rano 15 minut, choć znam takie kobiety, które robią to w 5 minut" – dodał makijażysta.
Jak mówi Kotarski, makijaż na pokaz cenionego projektanta mody nie musi się wcale znacząco różnić od tego, który wiele kobiet robi codziennie rano przed lustrem. Modelka przed pokazem musi mieć jednak pomalowane całe ciało.
„Stosujemy w tym celu specjalną mieszankę z dodatkiem podkładu, którą rozprowadza się na całym ciele, żeby uzyskać efekt rozświetlonej skóry i wyrównany koloryt. Wiadomo, że modelki czasem mają na ciele zaczerwienienia, żyłki. Nie wyglądają jak na tych plakatach, mają tego całkiem sporo, a jeszcze jak jest zima i hala jest zimna, to są po prostu sine" – wyjaśnił ekspert.
Praca przy pokazie przypomina trochę – jak opowiada – pracę w fabryce. „Praca naszego zespołu musi trwać do 4 godzin. Makijaż nie może być wykonany zbyt wcześnie – musi być świeży i dziewczyny muszą wyglądać świeżo. Wymogi projektantów są też takie, że każda modelka musi praktycznie wyglądać tak samo. Największa grupa, jaką malowałem na jeden pokaz, to 32 dziewczyny. Jedyny problem, żeby pomalować modelkę, to jej charakter – czasami trzeba być bardziej asertywnym i stanowczym" – wyznał Kotarski.
Niektóre modelki są bardzo młode, mają 14 lat. „Dziewczyny do agencji rekrutuje się w wieku 12-13 lat, a potem się je – jak to się brzydko mówi – hoduje. Są uczone jak dbać o siebie, jak chodzić, co można jeść, a czego nie wolno. W biodrach musi być 89 cm, odsyłają dziewczyny z większym obwodem. Wzrost – co najmniej 175 cm. Jeśli ta 13-latka ma 172 – 173 cm wzrostu, wiadomo, że pójdzie w górę i można na nią stawiać" – opowiadał.
„Czy zaprzęganie 12-latek do tego reżimu jest normalne? Nie. Tym bardziej, że świat mody jest okrutny, surowy. Dla wszystkich, którzy w nim żyją. Nie ma czasu i miejsca na słabości, nawet dla dziewczyn. Podziwiam je, to bardzo ciężka praca. Ciągła presja, żeby być szczupłą, dobrze wyglądać. Wiele razy na pokazie jest tak, że któraś nosi rozmiar buta 38, a musi iść w 35 lub 36, bo innych nie ma, i to musi iść pięknie. Zdarzają się bolesne upadki. Nieraz wyciągałem krwawiące nogi z butów, nalepiałem plastry" – mówi wizażysta.
Z wykształcenia Kotarski jest... drukarzem. „Zawsze jednak malowałem obrazy, teraz maluję kobiety. Traktuję je trochę jak obraz – nie zawsze mam plan, czasami tworzę na bieżąco, inspiruje mnie osoba, która siada na fotelu. Nie przeszkadza mi to, że te obrazy są nietrwałe – zawsze można tworzyć coś nowego" – podsumował. (PAP Life)
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.