W wyniku trwających od ubiegłego tygodnia obfitych opadów śniegu w Japonii zginęło co najmniej 17 osób, a ponad 90 zostało rannych. Około 20 tys. gospodarstw domowych było pozbawionych prądu.
Atak zimy dotknął zwłaszcza północną Japonię, gdzie kilkaset pojazdów utknęło na autostradach.
Śnieżyca spowodowała zawieszenie w niedzielę w tym regionie kilkudziesięciu połączeń kolejowych i lotniczych, ale - jak informuje ministerstwo transportu Japonii - ruch został już w większości przywrócony.
Według władz, wiele ofiar śmiertelnych zimy to osoby, które spadły z dachów swoich domów, próbując usunąć śnieg.
Równie trudna jest sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Trwająca od minionego tygodnia śnieżyca sparaliżowała w Boże Narodzenie m.in. Buffalo w stanie Nowy Jork. Liczbę ofiar śmiertelnych w całym kraju media szacują na od 30 do 37.
Niektóre duże miasta na południowym wschodzie, środkowym zachodzie i wschodnim wybrzeżu zanotowały najzimniejsze Boże Narodzenie od dziesięcioleci. W Wigilię w nowojorskim Central Parku temperatura wynosiła minus 9 stopni C. Była to druga najzimniejsza Wigilia w Nowym Jorku od co najmniej 150 lat.
Według CNN liczba ofiar śmiertelnych śnieżycy w USA sięga co najmniej 37. Ofiary to m.in. ludzie znalezieni w samochodach, a niektórzy w zaspach śnieżnych. Są tacy, którzy utknęli w samochodach na dłużej niż dwa dni.
Firma FlightAware monitorująca loty wyliczyła, że w niedzielę ok. godz. 14 w całym kraju odwołanych było przeszło 1700 rejsów.
W dalszym ciągu setki tysięcy ludzi od Maine do Seattle pozbawionych jest prądu.
na podst. PAP, interia.pl