Jak poinformował dziś rano Reuters, cytując Szwedzką Administrację Morską, „są dwa wycieki w Nord Stream 1”. Do awarii doszło w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej.
W związku z wyciekiem gazu, do którego doszło w okolicach Bornholmu, Duńska Agencja Energetyczna wprowadziła drugi, w pięciostopniowej skali, poziom alertu.
Duńczycy, do których należy wyspa, wprowadzili w okolicach wycieku strefę zakazu żeglugi o promieniu pięciu mil. Jednocześnie wydano ostrzeżenie dla samolotów, aby nie zniżały się na tych obszarach na odległość poniżej 1000 metrów. Jak się podaje, poza strefą zakazu nie ma żadnych zagrożeń dla bezpieczeństwa związanych z rozszczelnieniem gazociągu.
Operator do tej pory poinformował jedynie, że ciśnienie w obu gazociągach drastycznie spadło – ze 105 do 7 barów.
Profesor Tomas Karberger z Uniwersytetu Technicznego Chalmers w Goeteborgu uważa, że „jest mało prawdopodobne, aby zdarzenia losowe spowodowały uszkodzenia obu gazociągów”, bo zniszczenia powstały niemal w jednym czasie w różnych miejscach.
Do tych tajemniczych awarii doszło na kilkanaście godzin przez uroczystością uruchomienia Baltic Pipe – gazociągu, który ma zagwarantować dostawy do Polski ze złóż innych niż rosyjskie.
Według niemieckiej gazety Tagesspiegel, „przyczyną spadku ciśnienia w obu nitkach gazociągu Nord Stream oraz w gazociągu Nord Stream 2 może być sabotaż”. Gazeta, powołując się na swoje źródła, twierdzi, że w obu przypadkach wszczęto już śledztwo.
Na podst. EKO, PAP