Miedwiediew powiedział na posiedzeniu rosyjskiego rządu, że sankcje nie rzuciły nigdy na kolana żadnego kraju. Rosyjski premier nazwał je "złem".
Sankcje "niestety będą sprzyjać nastrojom antyamerykańskim i antyeuropejskim w Rosji" - ocenił. Dojdzie do dalszej konsolidacji społeczeństwa rosyjskiego przeciwko "tym krajom i ludziom, którzy próbują ograniczać nasz kraj i działają przeciwko interesom jego obywateli" - dodał.
"W ten sposób po prostu cofniemy się do lat 80. w stosunkach z państwami, które takie sankcje wprowadzają. To smutne" - powiedział.
Premier podkreślił, że w związku z sankcjami Rosja będzie zmuszona zrewidować ekonomiczne modele rozwoju, ograniczyć import, zastępując towary sprowadzane zza granicy krajowymi, i w większym stopniu wykorzystywać wewnętrzne źródła wzrostu, w tym zasoby finansowe.
Miedwiediew jest przekonany, że "w pewnym stopniu jest to nawet pożyteczne".
Podkreślił, że sankcje nie mogą się odbić na priorytetach budżetowych. Zapewnił, że będą realizowane zobowiązania socjalne.
"Ale przyjdzie nam zwrócić większą uwagę na wydatki na obronę i bezpieczeństwo" - zaznaczył. "Umiemy to robić" - dodał.
W reakcji na sytuację na Ukrainie USA zaostrzyły w środę sankcje ekonomiczne wobec Moskwy, obejmujące koncern Rosnieft i własny bank Gazpromu, jak też inne duże banki oraz firmy energetyczne i zbrojeniowe. Sankcje rozszerzono ponadto na szereg wyższych przedstawicieli władz Rosji. Wspomniane przedsiębiorstwa i osoby pozbawiono możliwości osiągania jakichkolwiek korzyści za pośrednictwem systemu finansowego Stanów Zjednoczonych.
Tego samego dnia na szczycie w Brukseli Unia Europejska zapowiedziała, że rozszerzy sankcje na rosyjskie firmy i osoby prywatne.
Na podst. PAP