Tysiące hektarów w strefie wykluczenia wokół nieczynnej elektrowni jądrowej już spłonęły lub wciąż płoną, a ogień kieruje się w stronę Białorusi. W pożarze spłonęły tysiące małych zwierząt, a przedstawiciele większych gatunków, w tym konie Przewalskiego, uciekły. Niektóre zwierzęta wracają na spalone terytoria, jednak nie mają tam teraz pożywienia.
Od 34 lat na terytorium strefy czarnobylskiej nie było takich ogromnych pożarów. W trzech miejscach na terytorium „zony” trwają podziemne pożary, które mogą ciągnąć się tygodniami albo i miesiącami, w każdej chwili pożary torfowisk mogą przekształcić się w pożary leśne.
Według strażaków, którzy nie są odpowiednio wyposażeni do walki z pożarem, ugasić ogień może jedynie deszcz lub wykorzystanie dużej liczby samolotów gaśniczych. Pomoc lotnictwa zaoferowała już Białoruś, jednak strona ukraińska nie skierowała jeszcze prośby w tej sprawie.
Walczący z ogniem mogą liczyć na pomoc wolontariuszy, którzy przywożą do „zony” wodę, jedzenie, maski ochronne, radia, generatory. W pierwszych dniach walki z pożarem za wyżywienie strażaków odpowiadała służba ds. sytuacji nadzwyczajnych, później obowiązek ten spoczął na władzach lokalnych, w budżetach których nie zaplanowano jednak karmienia kilku tysięcy ludzi.
Jak powiedział Jemelianenko, praktycznie nie ma zagrożenia, że niebezpieczna ilość promieniotwórczych izotopów przedostanie się poza strefę wykluczenia. Zwrócił jednak uwagę na inne niebezpieczeństwo: pożary zmieniają lokalizację izotopów w środowisku, uwalniają je z ziemi. Przy pierwszych znacznych opadach izotopy przedostaną się do wód gruntowych. W strefie wieje także bardzo silny wiatr, zwiewający izotopy do rzeki Prypeć, która wpływa do Dniepru, a ten z kolei do Morza Czarnego.
Jemelianenko, który jest dyrektorem firmy Chernobyl Tour, zaznaczył, że „turystyka czarnobylska" w minionych kilku latach była najszybciej rozwijającą się turystyką w Europie (m.in. za sprawą popularnego serialu „Czarnobyl”). W ubiegłym roku „zonę” odwiedziło ok. 120 tys. turystów, w tym 80 proc. obcokrajowców. Pod względem liczby zagranicznych turystów Polacy znajdują się na drugim miejscu, po Brytyjczykach. Z Polski w 2019 r. przyjechało ok. 18,5 tys. gości. Podczas pożaru ogień strawił już 15 wiosek, w których były ponad 200-letnie budynki. Spłonęło ok. 40 proc. obiektów pokazywanych turystom.
Na podst. PAP