Miedwiediew rozgraniczył pojęcia "uznania wyników" wyborów" i "poszanowania dla wyrażenia woli" wyborców. Według niego uznanie wyników wyborów możliwe jest jedynie wówczas, gdy ich wyniki jednoznacznie świadczą o tym, że swą wolę wyraziła zdecydowana większość obywateli. Tymczasem na Ukrainie część regionów po prostu nie chce uczestniczyć w wyborach - powiedział Miedwiediew.
Jednocześnie zaznaczył, że choć z prawnego punktu widzenia niedzielne wybory są wynikiem niekonstytucyjnej zmiany władzy, bo prezydentem formalnie pozostaje Wiktor Janukowycz, to jednak jest legalnie wybrany parlament. Wybory na Ukrainie, zdaniem rosyjskiego premiera, są swego rodzaju rozwiązaniem obecnej sytuacji.
Propagandą nazwał Miedwiediew twierdzenia o zamiarze przyłączenia przez Rosję jakiejś części Ukrainy. Powiedział, że nie można porównywać sytuacji we wschodniej Ukrainie z Krymem, który wszedł w skład Rosji na mocy wyników referendum.
Miedwiediew uważa, że wobec Rosji nie należy wysuwać sprawy gwarancji integralności terytorialnej Ukrainy. Zdaniem Miedwiediewa gwarancje powinny dawać swemu narodowi ukraińskie władze - na wschodzie będzie spokój i nie będzie wykorzystywana ciężka broń przeciw własnym obywatelom.Miedwiediew oświadczył też, że Rosja jest gotowa omawiać dalszą współpracę z Ukrainą w dziedzinie gazu po zaprezentowaniu przez stronę ukraińską grafiku spłaty zadłużenia za już dostarczony gaz. Przypomniał, że wynosi ono 3,5 mld dolarów. Zaznaczył, że Moskwa patrzy na sprawy realistycznie i nie oczekuje, że w ciągu jednego dnia Ukraina zapłaci tę sumę.
Rosyjski premier uważa, że Ukraina powinna przedstawić grafik spłaty zadłużenia i spłacić, jak się wyraził, "rozsądną" część długu. "Nie chodzi o 3 proc. Oczywiście powinna to być jakaś znacząca część, która będzie świadczyć jasno, że będą spłacać dług. Wówczas będziemy mogli siąść przy stole i omówić, jak będzie się rozwijać nasza dalsza współpraca w sferze gazowej" - podkreślił premier Rosji.
Odnosząc się we wtorek do wypowiedzi Miedwiediewa dotyczącej integralności Ukrainy minister spraw zagranicznych tego kraju Andrij Deszczyca wyraził żal, że władze Rosji nie chcą wypełnić swych zobowiązań dotyczących zagwarantowania integralności terytorialnej Ukrainy; zobowiązania te przyjęły jako strona Memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku. Ukraińcy zrezygnowali wówczas z posiadania broni jądrowej w zamian za gwarancje niepodległości i integralności terytorialnej. Gwarantami były Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja, które wspólnie zobowiązały się m.in. do respektowania suwerenności i granic Ukrainy i do powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko integralności terytorialnej.
"Szkoda, że przywódcy na Kremlu mają tak krótką pamięć" - powiedział szef ukraińskiej dyplomacji. "Społeczność międzynarodowa znów musi przypominać zapominalskiemu Kremlowi o jego zobowiązaniach międzynarodowych" - oświadczył Deszczyca, który przypomniał o rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 27 marca 2014 roku, w której wytknięto Rosji, że jej działania wobec Ukrainy naruszają szereg umów międzynarodowych i norm prawa międzynarodowego. (PAP)