"Osoby mające wpływ na zbrojne grupy odpowiedzialne w znacznej części za przemoc na wschodzie Ukrainy muszą zrobić wszystko co w ich mocy, aby okiełznać tych ludzi, którzy wydają się zdeterminowani, by rozerwać kraj na strzępy" - podkreśliła Pillay w oświadczeniu.
37-stronicowy raport, sporządzony przez liczącą 34 osoby misję obserwatorów ONZ, obejmuje okres od 2 kwietnia do 6 maja.
Autorzy dokumentu wskazują, że milicja i lokalne władze we wschodniej Ukrainie, działając w zmowie, uczestniczyły w nielegalnych działaniach i przejmowaniu miast przez zbrojne grupy separatystyczne. Podkopuje to - ich zdaniem - rządy prawa i gwarancje przestrzegania praw człowieka na tych obszarach.
Ukraina przygotowuje się do wyborów prezydenckich, które mają się odbyć 25 maja. Zdaniem obserwatorów demokratyczne i sprawiedliwe wybory znacznie przyczyniłyby się do ustabilizowania sytuacji w kraju.
Misja podała, że jednocześnie stara się weryfikować doniesienia o nadużyciach ze strony ukraińskich sił rządowych. Obserwatorzy podali, że dotarły do nich raporty z wiarygodnych źródeł o dokonywanych przez wojskowych zatrzymaniach, które są równoznaczne z wymuszonymi zniknięciami.
Rosja skrytykowała raport. Rosyjskie MSZ w oświadczeniu oskarżyło jego autorów o działanie na "zlecenie polityczne" w celu "wybielenia" tymczasowego rządu w Kijowie. Raport nie jest obiektywny i ignoruje doniesienia o łamaniu praw człowieka przez "samozwańcze władze w Kijowie" - brzmi ocena w resorcie. (PAP)