Do tej pory uratowano 179 osób. Jednak przedstawiciele służb ratunkowych ostrzegają, że szanse na odnalezienie żywych osób są bardzo małe.
Mimo to władze w Seulu poinformowały, że planują wykorzystać do poszukiwań bezzałogowy okręt podwodny. Do wraku promu próbowali dostać się płetwonurkowie, ale silne prądy i mętna woda uniemożliwiły im to zadanie. Również wcześniejsze próby odnalezienia, wewnątrz wraku, ewentualnych ocalałych zakończyły się niepowodzeniem.
W piątek rozpoczął się natomiast proces pompowania powietrza do wnętrza jednostki. Na miejsce katastrofy sprowadzane są dźwigi, które mają pomóc w podniesieniu jednostki.
Na razie nie znana jest przyczyna zatonięcia promu. Śledczy badający sprawę mają w piątek przesłuchać kapitana, który wcześniej wyraził żal z powodu śmierci pasażerów jednocześnie odmawiając wzięcia odpowiedzialności za zatonięcie promu. Prowadzący dochodzenie poinformowali w piątek, że w chwili kiedy prom wywracał się do góry dnem na mostku nie było kapitana.
"On (kapitan) był poza mostkiem, a jednostką dowodził trzeci oficer" - powiedziała jedna z osób biorących udział w postępowaniu podczas konferencji prasowej.
Przedstawiciele straży przybrzeżnej poinformowali, że śledztwo koncentruje się na ewentualnych zaniedbaniach załogi, problemach w strefach załadunkowych lub wadach konstrukcyjnych. Jednak w ostatnim czasie prom pozytywnie przeszedł badanie techniczne - informuje agencja Reutera.
Z 475 pasażerów, którzy znajdowali się na promie "Sewol" ok. 340 to uczniowie i nauczyciele ze szkoły średniej Danwon na przedmieściach Seulu, którzy płynęli na szkolną wycieczkę na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu.
Prom wypłynął z portu Inczhon, pod Seulem, we wtorek. Statek wyruszył stamtąd z opóźnieniem, które spowodowane było gęstą mgłą. W niewyjaśnionych okolicznościach prom przewrócił się u południowo zachodnich brzegów Korei Południowej, ok. 3 km na południowy zachód od wyspy Gwanmae. Tonął dwie godziny. Prom zatonął, ale część kadłuba wystaje z wody. Akcję ratunkową podjęto natychmiast.
Była to jedna z najtragiczniejszych morskich katastrof w Korei Południowej w ciągu ostatnich 20 lat.
Prom o wyporności 6.586 ton pływał z Inczhonu na Czedżu dwa razy w tygodniu. Został wybudowany w 1994 roku w Japonii. Południowokoreańska firma Chonghaejin Marine Co. kupiła statek pod koniec 2012 r. Na pokład może zabrać on ponad 900 pasażerów, 180 pojazdów i 150 kontenerów.
W przeszłości w Korei Południowej dochodziło do podobnych katastrof promów pasażerskich. W 1970 roku zginęło w katastrofach tego typu statków 323 pasażerów, a w 1993 roku 292.(PAP)