Korespondencja z Moskwy
Dmitrij Miedwiediew nie kryje, że już teraz rosyjska armia ma „wprowadzić w położenie bojowe" nową stację radiolokacyjną w Kaliningradzie. Rosyjskie siły zbrojne mają też przygotować plany na wypadek konieczności zniszczenia ośrodków dowodzenia amerykańskiej tarczy antyrakietowej, a także zapewnić, żeby nowe rakiety Moskwy potrafiły się przez nią przebić.
Prezydent Rosji wygłosił w środę przemówienie, będące uwieńczeniem sygnałów wysyłanych przez Kreml od dłuższego czasu. Miały one dać do zrozumienia USA i NATO, że Moskwa jest bardzo niezadowolona z obrotu wydarzeń w sprawie elementów tarczy anty- rakietowej, które mają się znaleźć na Starym Kontynencie.
Marzenia o wspólnej tarczy
Gdy w roku 2009 prezydent Barack Obama podjął decyzję o odstąpieniu od budowy tarczy w wersji preferowanej przez administrację republikańską, w Moskwie zapanował optymizm. Miedwiediew odwołał podjętą już decyzję o odwetowym zainstalowaniu pod Kaliningradem iskanderów (Rosjanie straszą tym posunięciem od połowy ubiegłej dekady). A szef NATO Anders Fogh Rasmussen mówił o budowie wspólnej tarczy natowsko-rosyjskiej.
Od tego czasu jednak zaszły zasadnicze zmiany. I Amerykanie, i NATO, podtrzymując w stosunkach z Rosją ostentacyjną uprzejmość, konsekwentnie odrzucili dwie kluczowe propozycje Kremla. Najpierw wizję budowy systemu obrony przeciwrakietowej wspólnego z Rosją, a potem żądanie zagwarantowania w traktatowej formie, że tarcza nie będzie skierowana przeciw Rosji. W zamian Amerykanie zaoferowali Rosjanom złożenie jednostronnej deklaracji, a także dali stronie rosyjskiej możliwość zapoznawania się ze szczegółami budowanego systemu przeciwrakietowego.
– Gwarancja wiążąca prawnie oznaczałaby, że Kreml zyskałby wiedzę o wszystkich elementach konstrukcji tarczy i możliwość blokowania ich ukończenia jako rzekomo mogących zagrozić Rosji. A więc miałby możliwość „karania" USA za stwarzanie Moskwie problemów w innych dziedzinach – powiedział „Rz" rosyjski ekspert w dziedzinie obrony Aleksander Golc.
Celem tarczy ma być obrona Zachodu przed atakiem rakietowym ze strony tzw. państw nieobliczalnych. Chodzi przede wszystkim o Iran. Amerykanie konsekwentnie rozwijają składającą się na ten system obronny infrastrukturę. W 2015 r. baterie antyrakiet mają się znaleźć w Rumunii, a w latach 2018 – 2020 – w Polsce.
Biały Dom zareagował na groźby Kremla. Amerykanie podkreślili, że nie planują żadnych zmian w programie tarczy. – Nadal wierzymy, iż współpraca z Rosją w kwestii obrony przeciwrakietowej może wzmocnić bezpieczeństwo USA, naszych sojuszników w Europie oraz Rosji – oznajmił rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Tommy Vietor.
Rosja czy Iran
Rosjanie sugerują, że twórcom systemu nie chodzi o Iran, tylko o Rosję, która ma zostać pozbawiona możliwości skutecznego zaatakowania USA, podczas gdy Ameryka zachowa możliwość zaatakowania Rosji. Amerykanie zwracają uwagę, że wchodzące w skład tarczy środki niszczenia rakiet są zbyt mało liczne, aby mogły odegrać istotną rolę w wypadku masowego odpalenia rosyjskich pocisków.