"Rozumiemy obawy narodów Estonii, Łotwy i Litwy związane z Rosją oraz obecną sytuacją na Ukrainie i na Krymie. (...) Nie zostawimy ich samych. Wasze obawy są niepokojem nas wszystkich, wasze problemy są naszymi problemami. To są wspólne problemy naszej Europy" - podkreślił na konferencji prasowej na zakończenie wizyt w Tallinie, Rydze i Wilnie.
Steinmeier zaznaczył podczas rozmów w Tallinie, że sytuacja państw bałtyckich jest wyjątkowa ze względu na znaczącą mniejszość rosyjską w tych krajach. Szef estońskiego MSZ Urmas Paet zauważył, że Rosja jako pretekstu "do militarnej inwazji na Krym" użyła mniejszości rosyjskiej, twierdząc, że jest ona zagrożona. "To fałszywy pretekst i zagrożenie dla całej Europy" - ocenił Paet.
Niemiecki minister podkreślił, że referendum na Krymie w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji i wysyłane przez Moskwę sygnały, że jest gotowa przyłączyć Krym, są "problemem dla całej Europy, ponieważ podważanie integralności terytorialnej jest nie do przyjęcia". Podczas spotkań w Rydze - jak poinformowała bałtycka agencja BNS - Steinmeier ocenił, że realną możliwością stał się ponowny podział Europy, który wydawał się niemożliwy.
Po spotkaniu z prezydent Litwy Dalią Grybauskaitė w Wilnie niemiecki minister zapewnił, że UE nie uzna odłączenia Krymu od Ukrainy i wciąż poszukuje wszelkich możliwych rozwiązań dyplomatycznych. "Ale do tej pory bezskutecznie, a czasu jest coraz mniej" - dodał.
Zapowiedział, że Unia Europejska zacznie przygotowywać dalsze posunięcia w reakcji na działania Rosji w sprawie Krymu, jeśli do końca tygodnia ze strony Moskwy nie pojawią się sygnały ustępstw.
"Jeśli koniec tygodnia upłynie bez widocznej zmiany w postępowaniu Rosji", wówczas w poniedziałek na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE "będziemy musieli przeprowadzić dyskusję na temat następnego etapu przedsięwzięć" - powiedział Steinmeier w Tallinie.
"Nie chcemy konfrontacji, ale działania strony rosyjskiej czynią niestety dla nas koniecznymi takie przygotowania, o jakich właśnie mówiłem" - dodał szef niemieckiej dyplomacji.
Zapytany, czy następny etap sankcji może objąć ograniczenie współpracy firm zbrojeniowych z państw UE i NATO z Rosją, Steinmeier odparł: "Będzie to musiało także zostać włączone, jeśli obecny kryzys krymski lub ukraiński przekształci się w trwały konflikt między Rosją i Unią Europejską albo między Rosją i NATO. Jeśli pozostanie to nierozwiązanym problemem i Rosja będzie nadal podążać tą drogą nie tylko forsując referendum, ale także przyłączając Krym do terytorium Rosji, to z pewnością wśród państw członkowskich NATO pojawią się takie rozważania". PAP
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.