Od kiedy Barack Obama jest prezydentem USA, tylko czterech zagranicznych przywódców "dostąpiło zaszczytu" złożenia w USA wizyty państwowej. Hollande jest piąty, po przywódcach Indii, Meksyku, Chin i Korei Południowej.
- Prezydent Obama chciał tym samym wysłać sygnał Francuzom jak bardzo ważne są nasze relacje. Francja to kluczowy partner i dobry przyjaciel - tłumaczył przedstawiciel administracji USA. Jak dodał, prezydent Barack Obama podjął decyzję o zaproszeniu prezydenta Francji do złożenia wizyty państwowej, gdyż jest "pod wrażeniem" postępu w relacjach francusko-amerykańskich w ostatnim czasie. Nie tylko dwustronnych, ale też w negocjacjach wielostronnych np. w sprawie konfliktu w Syrii czy irańskiego programu nuklearnego. - Ciągle znajdujemy się po tej samej stronie jako partnerzy - wyjaśnił.
By podkreślić historyczne i kulturowe związki Francji i USA, pierwszego dnia wizyty obaj prezydenci wspólnie udali się po południu do Charlottesville w Wirginii, by zwiedzić Monticello - dom jednego z ojców założycieli USA, trzeciego prezydenta tego kraju i znanego frankofila, Thomasa Jeffersona. W latach 1785- 1789 Jefferson był ambasadorem USA we Francji, widział więc jak zaczynała się Wielka Rewolucja Francuska.
Obama i Hollande po raz ostatni spotkali się w 2012 roku w Waszyngtonie, kiedy Hollande był prezydentem dopiero od tygodnia i przyjechał do USA, by wziąć udział w szczycie G8 i NATO.