Po dwóch dobach rozejmu w Kijowie w piątek późnym wieczorem doszło do starcia między milicją a przeciwnikami rządu, którzy stoją na barykadach przy ulicy Hruszewskiego, na dojeździe do dzielnicy rządowej. Jedna osoba została ranna - podały media. MSW Ukrainy poinformowało, że rozejm naruszyli protestujący, którzy "sprowokowali milicję do użycia siły".
Na Hruszewskiego znowu zapłonęły dziesiątki opon i wzmógł się hałas. Demonstranci, których jest kilka tysięcy, rytmicznie uderzają pałkami w metalowe beczki.
Z komunikatu MSW wynika, że z ustawionej przed milicyjnym kordonem barykady przeciwników rządu w stronę milicji zaczęły lecieć kamienie i koktajle Mołotowa. Popierająca opozycję telewizja internetowa Hromadske TV poinformowała z kolei, że to milicja otworzyła ogień z broni gładkolufowej do protestujących, którzy w odpowiedzi zaczęli strzelać w jej stronę fajerwerkami.
MSW oświadczyło, że zajścia sprowokowali obecni na barykadach radykałowie. - Nie zważając na długotrwałe negocjacje między opozycją a władzami i ustalenia między nimi, niekontrolowane przez liderów protestów ugrupowania radykalne znów zaczęły prowokować milicję do użycia siły - czytamy w komunikacie resortu.
W godzinach popołudniowych resort uprzedzał, że w Kijowie trwają przygotowania do prowokacji, której wynikiem ma być "jeszcze jedna ofiara". - Zgodnie z uzyskanymi informacjami potencjalna ofiara zostanie raniona pociskiem kalibru 5,45 mm - głosił opublikowany wówczas komunikat.
Rozejm między protestującymi a milicją ogłoszono w czwartek, by opozycja mogła przeprowadzić rozmowy z prezydentem Wiktorem Janukowyczem o uregulowaniu konfliktu. W środę w zamieszkach przy zablokowanej przez siły MSW dzielnicy rządowej śmierć poniosło co najmniej pięć osób; cztery z nich zabito z broni palnej. Opozycja mówi, że do demonstrantów strzelali snajperzy. (PAP)