Prezydent USA zapewnił: - „Pod moimi rządami będziemy zawsze bronić pierwszego i najważniejszego prawa Deklaracji Niepodległości, jakim jest prawo do życia.”
Doroczne marsze organizowane są w wielkich miastach Stanów Zjednoczonych, m.in. w Waszyngtonie, Chicago, Los Angeles, San Francisco. Termin to okolice dnia 22 stycznia, kiedy przypada niechlubna rocznica decyzji Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych z 1973 r. o legalizacji aborcji w całym kraju. Wówczas Sąd Najwyższy głosami siedmiu sędziów przeciwko dwóm przeforsował obowiązującą w całym kraju ustawę zezwalającą na przerywanie ciąży.
Uczestnicy Marszu w Waszyngtonie przeszli na centralny wiec przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. W pierwszym „Marszu dla życia” uczestniczyło ok. 20 tysięcy osób. W latach 2003-2009 liczba uczestników wzrosła do ćwierci miliona, w 2013 było już 650 tysięcy. Ostatnio wśród uczestników demonstracji przeważają młodzi ludzie w wieku poniżej 30 lat.
W przededniu głównego marszu w Waszyngtonie prezydent Trump zapowiedział, że lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy służby ochrony zdrowia będą w przyszłości chronieni przed udziałem wbrew ich woli w zabiegach przerywania ciąży.
Główna organizatorka „Marszu dla życia” Jeanne Monahan Mancini wyraziła nadzieję, że za pięć lat już nie będzie potrzeby obchodzenia 50. rocznicy kontrowersyjnej ustawy o aborcji. - „Chciałabym, abyśmy nie musieli wtedy maszerować, bo do tego czasu ustawa może będzie zdjęta, a i nasze zadanie zakończy się”. Jej marzeniem jest, "aby aborcja wreszcie była zabroniona i określona jako nielegalna".
Na podst.: ts/KAI/niedziela.pl
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.