Schulz jako jedyny ubiegał się o to, by być twarzą kampanii wyborczej socjalistów w całej UE. Jego kandydaturę wysunęli niemieccy socjaldemokraci. We środę otrzymała ona poparcie 19 spośród 32 partii socjalistycznych i socjaldemokratycznych należących do PES. Schulz musi jeszcze otrzymać poparcie delegatów na kongres PES, który odbędzie się 28 lutego i 1 marca.
"To bardzo ważna chwila w mojej politycznej karierze - powiedział Schulz na konferencji prasowej. - Największym wyzwaniem dla polityków wszystkich ważnych rodzin politycznych w UE jest dziś to, że coraz więcej ludzi traci zaufanie do europejskich instytucji. Ja chcę walczyć o odzyskanie tego zaufania (...), o odzyskanie wiary w ideę Europy, w której narody, zamiast walczyć ze sobą, współpracują ponad granicami i podziałami, bo wiedzą, że razem jesteśmy silniejsi".
"W niektórych krajach w sondażach prowadzą partie, które kwestionują tę ideę. Nie chcę, aby one zmonopolizowały debatę przed przyszłorocznymi wyborami" - dodał. W kampanii Schulz chce skupić się przede wszystkim na walce z rekordowo wysokim bezrobociem wśród europejskiej młodzieży. "Mam nadzieję, że będę nie tylko twarzą kampanii wyborczej, ale też jej głosem" - powiedział.
Zgodnie z Traktatem Lizbońskim wyniki wyborów do europarlamentu będą musiały być brane pod uwagę przez szefów rządów, którzy zaproponują PE nominację na nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ta nowa procedura miałaby być lekarstwem na krytykowany deficyt demokracji w UE oraz pomóc zwiększyć frekwencję wyborczą. Jeżeli zatem to socjaliści wygrają eurowybory, to będą oczekiwać, że Schulz, ich czołowy kandydat, zostanie nominowany na szefa KE.
Wiadomo jednak, że rządy państw Unii niekoniecznie podzielają taką interpretację Traktatu Lizbońskiego. Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała kilka dni temu w Brukseli, że, jej zdaniem, "nie ma żadnego automatyzmu", zgodnie z którym czołowy kandydat zwycięskiego ugrupowania miałby zostać szefem KE. "To są dwie odrębne sprawy" - powiedziała Merkel.
Komentując wypowiedź niemieckiej kanclerz, Schulz podkreślił, że przyszły szef Komisji będzie potrzebował zarówno poparcia kwalifikowanej większości nie tylko w Radzie UE (czyli rządów), ale też większości Parlamentu Europejskiego. "Ja staram się o większość w parlamencie" - dodał.
Martin Schulz (ur. 1955 r.) pochodzi z regionu Nadrenii Północnej-Westfalii. Od połowy lat 70. XX wielu działał w niemieckiej SPD. Z ramienia tej partii w 1994 r. po raz pierwszy został wybrany do Parlamentu Europejskiego, a dziesięć lat później został przewodniczącym frakcji socjaldemokratów w PE. W styczniu 2012 r. został przewodniczącym europarlamentu, zastępując na tym stanowisku Jerzego Buzka.
Wybory do PE odbędą się między 22 a 25 maja przyszłego roku. PAP