"Czyni się to, aby "złagodzić" warunki przetrzymywania aresztantów. Areszty śledcze Petersburga są lepiej wyposażone. Ponadto w Petersburgu jest więcej aresztów, co umożliwia rozmieszczenie tak dużej grupy oskarżonych" - przekazało źródło w rosyjskich organach ścigania cytowane w sobotę przez agencję Interfax.
Rozmówca agencji podkreślił, że działacze Greenpeace'u nie dotarli jeszcze do Petersburga - zakończenie tej procedury nastąpi w najbliższych dniach.
Spośród 30 aresztowanych ekologów 22 było przetrzymywanych w Murmańsku, a 8 - mieście Apatyty, położonym około 200 km na południe od Murmańska. Skarżyli się oni na warunki w aresztach. W niektórych celach było zimno, w toaletach były zamontowane kamery, wielu z aresztowanych nie miało dostępu do wody pitnej w wystarczającej ilości, niektórym brakowało lekarstw.
O przewożeniu ekologów do Petersburga w piątek wieczorem poinformowała rzecznik Greenpeace Rosja, Chalimat Tekiejewa. Zaznaczyła ona, że rosyjskie biuro Greenpeace'u nie zna powodów tej decyzji.
18 września działacze Greenpeace'u z pokładu pływającego pod banderą Holandii statku "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska.
Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące - do 24 listopada - wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest obywatel RP, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.
23 października Komitet Śledczy zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów - "chuligaństwo" jest zagrożone karą do 7 lat łagru.
Aktywiści Greenpeace'u odrzucali oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego. PAP